Reformy unijnego systemu pozwoleń na emisję CO2. Cena energii wzrośnie?
Parlament Europejski przegłosował w środę stanowisko w sprawie kształtu reformy unijnego systemu pozwoleń na emisję CO2. Polskim eurodeputowanym udało się złagodzić jego zapisy, by chronić przemysł i energetykę, ale nie wszystkie ich poprawki przeszły.
2017-02-15, 14:47
Posłuchaj
Zmiany w ETS mają służyć temu, by UE doszła do wyznaczonego na 2030 rok 40-procentowego celu redukcji emisji gazów cieplarnianych. Zaostrzenie przepisów i zmniejszenie liczby pozwoleń na emisję CO2 sprawi, że ich cena będzie szybciej rosnąć – ale, jak mówi dr Maciej Bukowski, prezes WiseEuropa, w perspektywie takie rozwiązanie nie musi być niekorzystne dla polskiej gospodarki.
Maciej Bukowski To oznacza, w szczególności w przypadku takiego systemu energetycznego jak Polska, że cena energii wzrośnie. To konsumenci zapłacą.
- To oznacza, w szczególności w przypadku takiego systemu energetycznego jak Polska, że cena energii wzrośnie. To konsumenci zapłacą. Co się stanie z tymi pieniędzmi? One trafią do polskiego budżetu. Dyrektywy unijne dopuszczają, żeby te pieniądze przeznaczyć na cele modernizacji systemu energetycznego, albo podniesienie efektywności energetycznej, albo osłonę przemysłów energochłonnych. To można zrobić, trzeba tylko chcieć, trzeba przyjąć postawę aktywną – podkreśla dr Maciej Bukowski.
Posłuchaj
A ograniczenie emisji gazów CO2 jest konieczne. Reforma tego systemu ma przez podniesienie cen certyfikatów i ograniczenie dostępu do darmowych pozwoleń wymusić modernizację przemysłu oraz energetyki i, co za tym idzie, zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych, dodaje Witold Michałek, ekspert gospodarczy BCC.
REKLAMA
Witold Michałek Zanieczyszczenia, które wytwarza polski przemysł, niestety przekraczają te granice i zagrożone są niestety też inne kraje, nie mówiąc już o naszych obywatelach.
- Klimat nie zna granic. To znaczy, że te zanieczyszczenia, które wytwarza polski przemysł, niestety przekraczają te granice i zagrożone są niestety też inne kraje, nie mówiąc już o naszych obywatelach. Suma summarum wydaje się, że podłączenie się pod ten trend jest zdecydowanie korzystne ze względów zdrowotnych, środowiskowych, ale także gospodarczych, bo to jest też nowa dziedzina gospodarki, która powinna być rozwijana. Ona właśnie wymaga wysokich technologii, innowacyjności itd. To powinno być promowane przez rząd, a na razie jest wstrzymywane - mówi Witold Michałek.
Posłuchaj
Ważnym punktem reformy unijnego systemu pozwoleń na emisję CO2 - dla naszego kraju jest zarządzanie funduszem modernizacyjnym. 10 najbiedniejszych państw członkowskich dostanie na unowocześnianie systemu energetycznego 310 mln pozwoleń na emisję. 43 proc. z tego przypadnie Polsce, co przełoży się na miliardy złotych na inwestycje w modernizację energetyki. Na tym rozwiązaniu mogłyby zyskać także nasze koncerny energetyczne, ale na razie, jak mówi Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Broker, kilka grup energetycznych już poinformowało o odpisach – i nawet na inwestycjach w nowoczesne technologie odnotowują straty.
Roman Przasnyski Trzeba było tworzyć już odpisy związane z całkiem nowymi inwestycjami, idącymi w tym kierunku, o który nam chodzi, czyli zmniejszania emisji.
- W ostatnich dniach mamy informacje o potężnych odpisach na utratę wartości w KGHM, ale również i w Tauronie. To nie jest nowa tendencja, bo koncerny energetyczne w zeszłym roku czy dwa lata temu ją rozpoczęły. Dokonały przeglądów swoich aktywów energetycznych i po tym przeglądzie tworzyły gigantyczne odpisy na utratę wartości tych aktywów. Także w ostatnich miesiącach część koncernów zaczęła tworzyć wpisy na utratę wartości tych aktywów nowoczesnych, związanych z energetyką wiatrową. To trzeba było tworzyć już odpisy związane z całkiem nowymi inwestycjami, idącymi w tym kierunku, o który nam chodzi, czyli zmniejszania emisji - mówi Roman Przasnyski.
REKLAMA
Posłuchaj
Głosowanie europosłów oznacza, że Parlament Europejski przyjął swoją pozycję do dalszych rozmów z Radą UE. Nie kończy to procesu negocjacyjnego, ale jest bardzo ważne, bo w tych punktach, w których państwa członkowskie opowiedzą się za równie restrykcyjnymi wymogami co PE, zmiana zapisów jest już praktycznie niemożliwa. Po tym, gdy swój mandat do negocjacji przejmą państwa członkowskie, będą się mogły rozpocząć negocjacje między instytucjami UE w sprawie ostatecznego kształtu przepisów.
Justyna Golonko, awi
REKLAMA