Ozusowanie umów o dzieło nie rozwiąże problemu emerytur, a może doprowadzić do rozrostu szarej strefy?
Oskładkowanie umów o dzieło nie rozwiąże żadnego problemu, a może doprowadzić do rozrostu szarej strefy – uważa dr Wojciech Nagel, ekspert Business Center Club ds. ubezpieczeń społecznych i pracy. I choć rząd nie ma na razie w tej kwestii sprecyzowanego stanowiska, to co jakiś czas ten pomysł się pojawia. Umowy o dzieło to margines.
2017-03-13, 20:36
Posłuchaj
W związku z próbami obchodzenia przez pracodawców minimalnej stawki 13 złotych za godzinę poprzez zawieranie z pracownikami umów o dzieło, obecnie coraz częściej mówi się także o potrzebie oskładkowaniu tych umów. Według ostatnich zapowiedzi szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryka Kowalczyka, ewentualna decyzja w sprawie umów dzieło może zapaść w tym roku, a nowe rozwiązania mogłyby zacząć obowiązywać od 2018 roku.
Gdzie rząd szuka źródeł składek na ZUS?
Teraz jednak największe emocje wywołuje propozycja, w myśl której każdy, kto mimo osiągnięcia wieku emerytalnego zdecyduje się na pracę jeszcze przez dwa lata, otrzyma niejako w nagrodę 10 tys. złotych.
– Jeżeli mielibyśmy do czynienia z efektem synergii, to jest to bardzo ciekawa propozycja, ponieważ ludzi trzeba aktywizować. Bowiem osoba, która pracuje – realizuje się, ma możliwość przebywania w środowisku pracy, a to jest istotne z punktu widzenia jej stanu psychicznego i emocjonalnego. To jest też ważne, że coś robi, że te osoby są potrzebne. A poza tym takie osoby są składkodawcami, podatnikami, czyli w pełni uczestniczą w życiu gospodarczym i jednocześnie podwyższają sobie swoje świadczenie. Ponieważ każdy rok pracy to jest bardzo wiele, w szczególności dla kobiet, które zarabiają mniej – uważa gość Jedynki dr Wojciech Nagel, ekspert Business Center Club ds. ubezpieczeń społecznych i pracy.
I na tych składkach szczególnie zależy Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych. Szczegóły reformy mamy poznać na przełomie II i III kwartału.
REKLAMA
Umowy o dzieło to problem wyolbrzymiony?
Co do tego ewentualnego ozusowania umów o dzieło, to na razie jasnego sygnału nie ma. Raz słyszymy, że jest już to rozwiązanie, innym razem, że na razie Rada Ministrów nad takim pomysłem nie pracuje.
– Jeśli chodzi o kwestię umów cywilnoprawnych, a umowy o dzieło to jeden z elementów tych umów, to moje zdanie jest niezmienne. Przypominam dyskusję z 2015 roku, przed wejściem w życie przepisów ozusowujących umowy zlecenia, i wyliczenia, które towarzyszyły tej dyskusji. Spodziewano się wówczas, że uzysk z tego ozusowania w roku 2016 wyniesie ok. 650 mln zł, z czego 350 mln zł miało pochodzić z oskładkowania rad nadzorczych. Natomiast co roku deficyt funduszu emerytalnego FUS wynosi 42–45 mld zł… Czyli nie rozwiążemy problemu tego deficytu w horyzontalnym układzie, bez podjęcia bardzo trudnego problemu uprzywilejowań zawodowych – podkreśla dr Wojciech Nagel.
Wojciech Nagel Co roku deficyt Funduszu Emerytalnego FUS wynosi 42–45 mld zł.
Oskładkowanie umów o dzieło zapewni emerytury
To oskładkowanie umów o dzieło całego systemu emerytalnego może rzeczywiście nie naprawi, ale dzięki temu wiele osób zyskałoby szansę na jakąkolwiek emeryturę.
– Z Diagnozy Społecznej wynika, że ok. 2,5 proc. osób pracuje na umowach cywilnoprawnych, natomiast według danych Głównego Urzędu Statystycznego to jest 9 proc. Natomiast 53 proc. obywateli według danych Diagnozy pracuje na umowach etatowych stałych, a blisko 20 proc. na umowach na czas określony. Czyli wynika z tego, z tej struktury zawieranych umów, że umowy cywilnoprawne są jedynie marginesem. Jeżeli ozusowalibyśmy umowy o dzieło, to pojawi się pewne zagrożenie. Będzie to bowiem uderzenie w te grupy zawodowe, które są słabe. Bo to są np. absolwenci, czy osoby podejmujące pracę na uczelni, gdzie umowy o dzieło są powszechne. I powstaje tu wątpliwość, czy w ten sposób nie zachęcalibyśmy do poszerzania szarej strefy – zastanawia się gość radiowej Jedynki.
REKLAMA
Lepiej nie zmieniać umów o dzieło…
Ozusowanie umów o dzieło ma swoich zwolenników i przeciwników. Andrzej Kubisiak z Work Service podkreśla, że ważne jest, aby nie wylać tutaj dziecka z kąpielą.
– Żeby nie przeregulować tego rynku, żeby nie doszło do tego, że część osób zdecyduje się wykonywać dzieło bez umowy. I wówczas ta regulacja może się obrócić przeciwko wpływom do Skarbu Państwa i przeciwko temu, aby zasilać dodatkowymi składkami ZUS – podkreśla ekspert.
Andrzej Kubisiak Ważne żeby nie przeregulować tego rynku, żeby nie doszło do tego, że część osób zdecyduje się wykonywać dzieło bez umowy.
I dlatego, jak dodaje dr Wojciech Nagel, lepiej zostawić, tak jak jest.
– Umowy zlecenia to kwestia, która już została doregulowana, i niech tak zostanie. Natomiast umowy o dzieło to są klasyczne umowy rezultatowe. Przygotowuje się np. ekspertyzę czy opinię, która ma charakter zamknięty, skończony. I umowa o dzieło jest tu najbardziej adekwatnym typem umowy, podobnie jak umowa z praw autorskich. Dlatego nie starajmy się przeregulowywać gospodarki, a dotyczy to i sfery pracy, i rynku kapitałowego, jak i tych wszystkich miejsc, które mają tworzyć dochód, które mają tworzyć dobrobyt i kapitał – zaznacza gość radiowej Jedynki.
REKLAMA
Czyli zamiast nakładać dodatkowe obowiązki na osoby pracujące na umowach o dzieło, lepiej eliminować patologie z rynku.
– Jeżeli to jest nadużywane, jeżeli prawo jest naruszane, to trzeba z całą surowością to karać. Ale nie możemy tworzyć takiego wrażenia, że jest domniemanie łamania prawa. Nie można tak robić. BCC od lat prezentuje pogląd, że między regulacją a sferą wolności gospodarczej musi być zachowany balans – przypomina dr Nagel.
Wojciech Nagel Między regulacją a sferą wolności gospodarczej musi być zachowany balans.
… czy raczej koniecznie oskładkować i to szybko
Związkowcy popierają oskładkowanie umów o dzieło, ale jak tłumaczy Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, bardzo trudno będzie to zrobić.
– Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych od paru lat apeluje, żeby wszystkie dochody z pracy były oskładkowane. Ponieważ patrząc na nowy system emerytalny, wprowadzony od 1999 roku, który jest ze zdefiniowaną składką, czyli „ile nazbierasz, tyle wyjmiesz z systemu”, to właśnie kwalifikuje do tego, żeby każda praca była oskładkowana. Dlatego propozycja rządowa jest bardzo dobra, także uważamy, że należałoby oskładkować umowy o dzieło, ale to jest bardzo trudne. Nie wiem jednak, jak to resort wymyśli, ponieważ umowa o dzieło jest umową rezultatu, czyli musi powstać jakieś dzieło – zauważa Wiesława Taranowska w Polskim Radiu 24.
REKLAMA
Czy pestkowanie śliwek jest dziełem?
I teraz pojawiają się pytania: czy oskładkować to na początku, czy kwalifikować tę sumę, która jest wpisana? I w jaki sposób pracownik powinien otrzymywać te pieniądze? Czy transzami, czy raczej jednorazowo i wtedy właśnie potrącać składki?
– Nie wiem, jaką formę wymyśli minister, ale trzeba coś z tym fantem zrobić. Ponieważ uciekanie się do umowy o dzieło przez przedsiębiorców jest po prostu karygodne. Jeśli czytam raporty, że wzrosła liczba umów o dzieło i np. w przemyśle pestkowanie śliwek jest dziełem, wrzucanie ich do słoika jest dziełem, także zakręcenie słoika jest dziełem, jak również kopanie rowów jest dziełem, to to się mija z celem, żeby taka forma zatrudnienia w ogóle istniała – komentuje wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.
Wiesława Taranowska Jeśli kopanie rowów jest dziełem, to to się mija z celem, żeby taka forma zatrudnienia w ogóle istniała.
I dodaje, że to jest bowiem dodatkowa forma umowy o pracę, która zdarza się u twórców, artystów, kiedy ich twórczość można nazwać dziełem. Jeśli ktoś np. pisze książkę, ktoś rzeźbi, to jest umowa rezultatu i jest dzieło.
– Natomiast te inne formy wykorzystywane przez pracodawców po prostu są jakimś nieporozumieniem i trzeba coś z tym zrobić – podkreśla Wiesława Taranowska.
REKLAMA
Kontrole PIP zamiast oskładkowania?
Praca wykonywana w czasie i miejscu wyznaczonym przez pracodawcę oraz pod jego nadzorem oznacza stosunek pracy i nie można wtedy stosować umów cywilnoprawnych, w tym umów o dzieło. Ale eliminowanie takich niekorzystnych zjawisk na rynku pracy nie powinno następować po stronie obciążeń fiskalnych, tylko egzekwowania przepisów Kodeksu pracy, uważają niektórzy eksperci. Zdaniem gościa Polskiego Radia 24 to nie będzie łatwe, przy obecnych zasobach Państwowej Inspekcji Pracy.
– Oczywiście wzmocnienie kontroli jest zawsze bardzo ważne, natomiast przy tych pieniądzach, jakie ma Inspekcja Pracy – na pewno się nie uda tego zrobić. Ponieważ jest bardzo mało inspektorów, którzy by chodzili i sprawdzali. Do tego procesu włącza się co prawda też Zakład Ubezpieczeń Społecznych, ale to jest wszystko za mało. Na tyle podmiotów gospodarczych jest tylko ok. 3 tys. inspektorów i dlatego nie są oni w stanie przy tym zabezpieczeniu i kadrowym, i finansowym przeprowadzić tych kontroli. Potrzebna jest, i na to uczulamy związkowców, informacja dla inspekcji pracy, że taka forma zatrudnienia funkcjonuje w danej firmie, a nie kwalifikuje się ona do dzieła. Stąd rozmawiamy z naszymi przewodniczącymi z zakładów i mamy bardzo wiele takich sygnałów o wykorzystywaniu pracowników, którzy powinni normalnie pracować na umowę o pracę, a pracują na umowie o dzieło – zwraca uwagę Wiesława Taranowska.
Wiesława Taranowska Jest tylko ok. 3 tys. inspektorów i dlatego nie są oni w stanie przy tym zabezpieczeniu i kadrowym, i finansowym przeprowadzić tych kontroli.
I to jest bardzo przykra sprawa, bo solidaryzm biznesu powinien tu być bardzo uaktywniony.
– Patrząc bowiem na politykę społeczną, to zatrudnienie pracownika na umowę o dzieło, kiedy on nie będzie miał żadnej składki, to jest to wysyłanie tych ludzi w przyszłości do opieki społecznej. Gdyż oni nie nazbierają pieniędzy na emerytury, a z czegoś będą musieli żyć – tłumaczy gość Polskiego Radia 24.
REKLAMA
Twórcy chronieni dzięki umowom o dzieło
W Europie działają już jednak mechanizmy chroniące grupę zatrudnioną na umowy o dzieło, przede wszystkim artystów, twórców. Chociażby są to rozwiązania francuskie. Tam twórcy, którzy czekają na kolejną pracę, opłacają mniejsze składki, korzystając jednocześnie z ochrony ubezpieczeniowej. Może więc i w Polsce miałyby szansę zaistnieć tzw. ubezpieczenia postojowe.
– Jeżeli rozwiązania, które chronią ludzi wtedy, kiedy nie mogą oni świadczyć pracy występują w krajach europejskich, i jeśli nie powodują one uprzywilejowania jakiejś grupy, natomiast ją chronią, to warto o tym dyskutować, także w Radzie Dialogu Społecznego – ocenia gość Jedynki dr Wojciech Nagel, ekspert Business Center Club ds. ubezpieczeń społecznych i pracy.
Błażej Prośniewski, Sylwia Zadrożna, Dariusz Kwiatkowski, Małgorzata Byrska
REKLAMA