Brytyjski rząd wycofuje się z podwyżek ubezpieczeń dla samozatrudnionych
Tydzień temu minister skarbu mówił, że podwyżki dla samozatrudnionych mają pomóc krajowi w niepewnych czasach Brexitu. Teraz - po buncie we własnej partii - z pomysłu się wycofano. Ton komentarzy jest zgodny: to poważna polityczna wolta. A opozycja pyta, skąd rząd weźmie brakujące pieniądze.
2017-03-15, 14:51
Posłuchaj
Jeszcze tydzień temu minister Philip Hammond mówił, że chce, by Wielka Brytania "była w dobrej kondycji" w czasach Brexitu, a podwyżka ma się do tego przyczynić. Przekonywał, że coraz więcej ludzi na Wyspach jest samozatrudnionych, a ich składki są niższe, podczas gdy korzystają z szeregu przywilejów.
Podwyżki wywołały jednak opór opozycji w jego własnej partii. Wielu posłów konserwatywnych sprzeciwiało się im, ponieważ uderzały w miliony ludzi słabo zarabiających. Konserwatywni krytycy zmian mówili, że jest to "karanie za ciężką pracę" i stanowi zaprzeczenie fundamentalnej filozofii politycznej stronnictwa.
Pomysł spotkał się z krytyką
Pomysł skrytykowały zgodnie zarówno media lewicowe, jak i prawicowe. W środę Hammond ogłosił w liście do parlamentarzystów, że wycofuje się z tego pomysłu, przyznając, że powodem był opór w jego własnym stronnictwie. Premier Theresa May zapowiedziała dalsze prace nad rozwiązaniami w tej kwestii, powiedziała jednak, że zmiany nie nastąpią w obecnej kadencji parlamentu.
- To stworzy czarną dziurę w budżecie. Jak premier zamierza ją zapełnić? - pytał lider opozycji Jeremy Corbyn podczas cotygodniowych pytań do premier w Izbie Gmin. Theresa May oskarżała w odpowiedzi opozycję, że to jej plan gospodarczy zakłada zadłużenie i "bankructwo" Wielkiej Brytanii. Rząd wycofuje się z propozycji, mimo że chwalone były przez niezależny Instytut Studiów Fiskalnych, uważany na Wyspach za najważniejsze centrum analiz gospodarczych.
REKLAMA
IAR, awi
REKLAMA