Komisja śledcza ds. Amber Gold. "W naszej ocenie Amber Gold była legalnie działającą firmą"
Sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold przesłuchała we wtorek byłych dyrektorów jednego z departamentów Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Zeznania dotyczyły wątku zakupu przez Amber Gold linii lotniczych w 2011 roku.
2017-04-04, 20:29
Posłuchaj
Z przesłuchania pierwszego ze świadków - Anny Kolmas, wicedyrektorki Departamentu Rynku Transportu Lotniczego ULC - wynika, że linia lotnicza Jet Air - po przejęciu przez Amber Gold nazwana OLT Express Regional - nigdy nie złożyła sprawozdań finansowych z lat 2009-2011 (IAR)
Dodaj do playlisty
W połowie 2011 roku Amber Gold przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych OLT Jet Air, a pod koniec 2011 roku w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express, pod którą działały linie OLT Express Regional (z siedzibą w Gdańsku, wykonujące rejsowe połączenia krajowe) oraz OLT Express Poland (z siedzibą w Warszawie, które wykonywały czarterowe przewozy międzynarodowe). Linie OLT Express rozpoczęły działalność 1 kwietnia 2012 roku.
"Informacje były bardzo pozytywne"
Przesłuchiwana we wtorek przed komisją śledczą ds. Amber Gold Anna Kolmas, urzędniczka w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego (w okresie, którego dotyczyło przesłuchanie, była ona zastępcą dyrektora Departamentu Rynku Transportu Lotniczego w ULC) przekonywała, że OLT Express od momentu powstania rozwijało się "bardzo dynamicznie", w przeciwieństwie do Jet Air, które wcześniej dysponowało tylko dwoma samolotami, z których jeden był zepsuty.
Z punktu widzenia ULC - jak stwierdziła - najważniejsze było wtedy nie to, kto inwestuje w przewoźnika, tylko to, że w ogóle inwestuje. Tym bardziej, że po utworzeniu OLT Express "nie było żadnych informacji z rynku - od usługodawców dla tego przewoźnika, Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, portów lotniczych pobierających opłaty lotniskowe, agentów obsługi naziemnej - wskazujących, że firma nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań finansowych". - Wręcz przeciwnie, były informacje bardzo pozytywne, że ich zobowiązania są płacone na bieżąco - powiedziała.
Przyznała, że "zdawała sobie sprawę", iż większościowym udziałowcem OLT jest firma Amber Gold. - Prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego nie ocenia pochodzenia środków, które finansują działalność przewoźnika lotniczego - podkreśliła.
REKLAMA
Z dokumentów wynikało co innego
Powiązany Artykuł

Anna Kolmas: o kłopotach OLT Express dowiedziałam się w lipcu 2012 r.
Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) zapytała świadka m.in. właśnie o kwestię regulowania zobowiązań przez linie lotnicze OLT. Nawiązała przy tym do wcześniejszych wypowiedzi Kolmas, która mówiła, że z rozmów z podmiotami obsługującymi OLT wynikało, iż linie te nie mają zaległości finansowych. - Który podmiot informował ULC, że spółki Amber Gold świetnie wywiązują się ze zobowiązań finansowych? Z jakimi podmiotami pani rozmawiała? - zapytała Wassermann, wskazując, że w przypadku tej linii wierzytelności opiewały na 87 mln zł.
- Byliśmy w kontaktach roboczych w bieżącej działalności z portami lotniczymi, z agentami obsługi naziemnej i, z tego co pamiętam, nie docierały do nas takie sygnały - odpowiedziała Kolmas. Nie potrafiła jednak doprecyzować, które były to porty lotnicze. - Czyli porty lotnicze oszukiwały ULC, mówiąc, że nie ma zaległości? Czy porty lotnicze nie informowały państwa o zaległościach wobec siebie przez firmy podległe OLT - wtrącił Marek Suski (PiS). - Na pewno pod koniec lipca 2012 roku takie zaległości zaczęły się pojawiać - odparła świadek.
Wassermann zwróciła uwagę, że zadaniem Kolmas była ocena sytuacji finansowej przewoźnika. - Dlaczego pani do dnia upadłości nie była w stanie zweryfikować kondycji finansowej przewoźnika, który przekształcił się z Jet Air na OLT Express Regional? Dlaczego od czerwca 2011 do 27 lipca 2012 roku, kiedy doszło do upadłości OLT Regional, nie była pani w stanie wyegzekwować ani jednego poprawnego dokumentu finansowego z tej spółki? - zapytała szefowa komisji śledczej.
- Ponieważ przychodziły inne dokumenty, chociażby dotyczące podwyższenia kapitału zakładowego w spółce, z których wynikało, że sytuacja finansowa jest dobra. Sprawozdanie finansowe, które dotyczyłoby poprzedniego roku, mówiłoby o okresie zamkniętym i nie dotyczącym obecnej sytuacji finansowej - wyjaśniła Kolmas. - Czy pani żartuje? (...) czy sygnał z dzisiejszego przesłuchania dla przewoźników jest taki, że można państwa kompletnie lekceważyć? - ucięła Wassermann.
"Decyzja wymagała rozwagi bo trwało Euro 2012"
Joanna Kopcińska (PiS) zapytała Kolmas, kto ją zapewniał, że OLT działa prawidłowo. - Nie pamiętam tego - przyznała Kolmas. Świadek zeznała, że w czerwcu 2012 roku doszło do spotkania z przedstawicielem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Pytał o kompetencje prezesa ULC w kontekście nadzoru nad przewoźnikiem OLT, (...) natomiast jedyna informacja zwrotna była, że jeżeli będziemy mieć jakieś wątpliwości, to będziemy się z państwem kontaktować - oznajmiła.
Kolmas była także pytana o pismo ówczesnego ministra transportu Sławomira Nowaka na temat sytuacji finansowej OLT Express z 14 czerwca 2012 roku. Przyznała, że był to jedyny pamiętany przez nią przykład osobistego zainteresowania ministra nadzorowaną przez ULC spółką lotniczą. Podała, że w odpowiedzi minister dostał m.in. informację, że spółka nie przedstawia sprawozdań finansowych. W związku z tym 15 czerwca 2012 roku wszczęte zostało postępowanie w sprawie zawieszenia koncesji dla OLT Express i koncesja ta została zawieszona.
Dopytywana, dlaczego stało się to dopiero wtedy, świadek przyznała, że trwało Euro 2012, więc decyzja o zwieszeniu koncesji wymagała "dużej rozwagi". - Cofanie koncesji lub zawieszanie - ma to skutek taki sam, jak upadłość firmy - wytłumaczyła. - Czy traktowaliście pobłażliwie OLT z powodu Euro? - zapytał Suski. Kolmas odpowiadała, że nie, ale gdy prezes ULC podejmuje decyzję, czy zawiesić koncesję, to musi rozważyć wszystkie aspekty.
REKLAMA
Krzysztof Brejza (PO) zapytał, kiedy ULC dowiedział się, że Amber Gold jest wpisana przez Komisję Nadzoru Finansowego na listę ostrzeżeń publicznych. Kolmas nie potrafiła sobie tego przypomnieć, ale dodała, że taka informacja nie daje podstaw do cofnięcia koncesji.
Czy pan Marcin P. miał dobrą reputację?
Kilku posłów, m.in. Jarosław Krajewski (PiS) zapytało Kolmas, jak to możliwe, że Marcin P. między sierpniem a grudniem 2011 roku był prezesem OLT Expres, tymczasem jednym z wymogów udzielenia koncesji przez ULC jest, co potwierdziła świadek, "dobra reputacja" członków zarządu spółki lotniczej. A wyznacznikiem takiej "dobrej reputacji" jest brak karalności.
Świadek podkreśliła, że ULC dopiero w lutym 2012 roku dowiedział się, że P. był prezesem OLT, bo wcześniej nie dotarły dokumenty z Krajowego Rejestru Sądowego, również sama rejestracja władz OLT w KRS trwała długo. - Tymczasem we wrześniu 2011 roku, gdy Jet Air zostało dokapitalizowane, nie informowało o zmianie w zarządzie i zmianie większościowego wspólnika - dodała.
Posłowie zapytali również Kolmas, czy znała ukazujące się regularnie od 2010 roku materiały w mediach, gdzie pojawiały się m.in. informacje o karalności szefa Amber Gold, a nawet on sam się do tego przyznawał. Świadek nie potrafiła sobie przypomnieć, choć przekonywała, że ULC nie mógł opierać się na artykułach prasowych, bo karalność musi być udokumentowana przez krajowy rejestr karny.
REKLAMA
- Czy pan Marcin P. miał dobrą reputację w 2011? - dopytywał Krajewski. - W 2011 roku Marcin P. nie miał dobrej reputacji - stwierdziła Kolmas. - Ale wtedy miałam inną wiedzę i na niej się opierałam - dodała. - Czy osoba wielokrotnie karana mogła wchodzić w skład zarządu przewoźnika - zapytał poseł PiS. - Nie mogła - zaznaczyła świadek, dodając, że ULC wnosił o informację na temat karalności, ale ich na czas nie otrzymał. O tym, że P. był karany, świadek dowiedziała się dopiero, gdy Amber Gold padła.
- Żeby wydać koncesję, trzeba było sprawdzić w krajowym rejestrze karnym, a tego nie zrobiliście - skomentował Marek Suski. Świadek powtórzyła, że cofnięcie lub zawieszenie koncesji było możliwe na podstawie udowodnionych faktów, a postępowanie wobec OLT było analogiczne jak w przypadku innych przewoźników.
Wassermann zauważyła, że dopóki Marcin P. był w zarządzie OLT Express, nie było żadnych działań sprawdzających ze strony ULC. Zaczęły się dopiero, gdy odszedł z zarządu. Wskazała, że z akt wynika także, iż ULC reagował na informacje medialne w sprawie innych spółek lotniczych i wzywał do wyjaśnień. Tymczasem na powołanie Marcina P. do zarządu OLT i inne zmiany w spółce, po dokapitalizowaniu Jet Air, Urząd nie zareagował, mimo licznych niepokojących informacji w mediach.
- Czy miała pani jakieś naciski w tej sprawie, czy odczuwała pani, że to spółka pod specjalnym nadzorem? - zapytał Witold Zembaczyński (Nowoczesna). Świadek zaprzeczyła.
REKLAMA
"Mogliśmy jedynie zawiesić działalność przedsiębiorcy"
Przed komisją śledczą stanęła również Sylwia Ciszewska. Do października 2012 roku pełniła ona funkcję dyrektora Departamentu Rynku Transportu Lotniczego ULC. Departament ten był odpowiedzialny m.in. za koncesje dla przewoźników lotniczych, w tym m.in. OLT Express, której właścicielem było Amber Gold.
Przewodnicząca komisji zapytała Ciszewską, jaką przyczynę podano, gdy zdymisjonowano ją w październiku 2012 roku. - Sama pani rozumie, że w związku z aferą Amber Gold - odpowiedziała świadek. - A co pani zarzucono prywatnie i publicznie? - dopytała Wassermann. Ciszewska odpowiedziała, że prywatnie nic jej nie zarzucono, a publicznie była informacja na stronie resortu infrastruktury i transportu, że została zdymisjonowana. Zaznaczyła, że nie zgadzała się z dymisją i stawianymi jej zarzutami.
Dopytywana, dlaczego tak uważa, odpowiedziała, że "zwolnienie nastąpiło przed zamknięciem jakichkolwiek postępowań i możliwością odniesienia się". Przekonywała też, że mając ówczesny stan wiedzy o OLT Express jedynie "mogliśmy zawiesić działalność przedsiębiorcy". Tymczasem - jak mówiła - taka decyzja jest zawsze kontrowersyjna, bo "przewoźnik lotniczy wykonywał swoje operacje", nie było także informacji o zaleganiu z płatnościami.
Suski zapytał dlaczego urzędnicy ULC nie dopełnili swoich obowiązków w związku z faktem, że linie OLT Express nie chciały przedstawić sprawozdania finansowego. Ciszewska wytłumaczyła, że rozporządzenia przewidują działania fakultatywne w tym zakresie. - Czyli w przypadku niezłożenia sprawozdania Urząd może, ale nie musi cofnąć koncesji lub jej zawiesić. Oba działania są zgodne z prawem - podkreśliła. Jak dodała, "cofnięcie koncesji nie pomaga pasażerom", poza tym biznes lotniczy jest ryzykowny i niskomarżowy, a przewoźnicy upadają, niezależnie od swoich sprawozdań finansowych.
REKLAMA
Świadek zwróciła też uwagę, że problemy ze sprawozdaniami finansowymi miały również PLL LOT, ale w tym przypadku "stawianie sprawy na ostrzu noża spowodowałoby, że nie byłoby żadnego przewoźnika".
"Był to podmiot działający w naszej ocenie legalnie"
Brejza zapytał m.in. kiedy świadek dowiedziała się, że Amber Gold jest na liście ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego. - Nie pamiętam w tej chwili. Widziałam informację internetową, ale nie pamiętam kiedy to było - odparła Ciszewska. Wskazała przy tym, że fakt iż spółka znalazła się na liście nie powoduje, że nie może ona funkcjonować.
W ocenie świadka nie było powodów, aby kwestionować działalność OLT Express, gdyż w przekonaniu urzędników ULC przewoźnik ten był finansowany "przez podmiot działający legalnie". - Był to podmiot działający w naszej ocenie legalnie i niepodlegający kontroli ze strony prezesa Urzędu jako właściciel - powiedziała.
Wassermann zapytała Ciszewską o spotkanie przedstawicieli ULC z ABW. - Czy rozmawiała pani (...) na temat zainteresowania ABW firmami OLT i w którym momencie? - spytała. - Nie pamiętam w tej chwili dokładnie, ale wydaje mi się, że może było jedno takie spotkanie. Nie było ono inicjowane ze strony ULC - wskazała Ciszewska dodając, że w spotkaniu tym nie uczestniczyła. - Z tego co pamiętam podsumowanie było takie, że jeśli będą jakieś informacje ze strony ABW do przekazania, to je otrzymamy - wyjaśniła.
REKLAMA
Kopcińska (PiS) stwierdziła, że "wszyscy żyliśmy do tej pory nadzieją, że ULC w swoich wymogach jest bardzo skrupulatny i mysz się nie prześlizgnie". - Okazuje się, że mysz może nie, ale firmie Amber Gold się udało. Dlatego pytam, jakie konkretnie działania wykonał pani departament? - oznajmiła posłanka. - Na pewno, jeśli chodzi o konkretne wykonywane działania, to w tej chwili ich nie pamiętam. Myślę, że one są w dokumentach - oświadczyła Ciszewska.
TVP
Komisja śledcza ds. Amber Gold
Powiązany Artykuł

Afera Amber Gold
Powołana w lipcu ubiegłego roku komisja śledcza ma zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych. Zbadać ma też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), Generalny Inspektor Informacji Finansowej i prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
A także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni. Komisja śledcza ma także zbadać działania podejmowane w sprawie Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Afera Amber Gold
Powstała w 2009 roku firma Amber Gold kusiła klientów wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.
REKLAMA
Głośno o firmie zrobiło się w lipcu 2012 roku, kiedy kłopoty finansowe zaczęły mieć linie lotnicze OLT Express, których właścicielem było Amber Gold. Zawieszono wówczas wszystkie rejsy regularne przewoźnika. 13 sierpnia 2012 roku firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.
Proces, w którym oskarżeni są były prezes spółki Marcin P. i jego żona Katarzyna P. trwa przed gdańskim sądem od 21 marca ubiegłego roku. Marcin P. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Oskarżony nie zgodził się odpowiadać na żadne pytania, w tym także swojego obrońcy. Katarzyna P. też nie przyznała się do żadnego z zarzutów i odmówiła składania wyjaśnień.
Według śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Prokuratura ustaliła, że spółka Amber Gold była tzw. piramidą finansową, a oskarżeni bez zezwolenia prowadzili działalność polegającą na gromadzeniu pieniędzy klientów parabanku.
W sumie Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia.
TVP
kk
REKLAMA
REKLAMA