Michał Kleiber: w sprawie Smoleńska nie wykazaliśmy się jako społeczeństwo dostateczną mądrością
- Doprowadzenie do tego, żeby ludzie, którzy mają doświadczenie w badaniu katastrof lotniczych, a są emocjonalnie niezwiązani z polską sceną polityczną, mieli możliwość przyjrzenia się przyczynom smoleńskiej tragedii, byłoby wielką wartością - ocenił w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl prof. Michał Kleiber.
2017-04-07, 18:40
Siedem lat po katastrofie smoleńskiej wydarzenie to wciąż wpisuje się w ostry podział polityczny i społeczny w Polsce.
Patrzę na tę sytuację z wielką przykrością i rozczarowaniem. Nie lubię sobie przypisywać zdolności profetycznych, ale mamy dzisiaj sytuację, którą ja po tym niezwykłym nieszczęściu przewidywałem. W moim przekonaniu wpisała się ona, niestety, w istniejący w Polsce podział społeczny i go na swój sposób bardzo silnie, dodatkowo wzmocniła. Nie mam wątpliwości, że przy dobrej woli obu stron mogliśmy być dzisiaj w zupełnie innym miejscu niż jesteśmy. Nie chcę znowu kreślić czarnych scenariuszy, ale obawiam się, że czeka nas jeszcze długi okres wzmożonych emocji w tej sprawie.
Jest jakieś rozwiązanie tej sytuacji? Czy można osiągnąć stan, w którym katastrofa smoleńska będzie łączyć Polaków, tak jak inne tragiczne wydarzenia z naszej przeszłości?
Nie widzę w tej chwili dobrej drogi do, z pewnością nie całkowitego zakończenia, ale choćby jakiegoś zasadniczego załagodzenia sporu. Tego typu wydarzenia, to wiemy na podstawie historii różnych innych wypadków lotniczych, zawsze wywołują wątpliwości. Nie do uniknięcia jest również pojawianie się pewnych, często bardzo zasadniczych znaków zapytania. To zrozumiałe - trauma u rodzin i sympatyków ofiar zawsze wywołuje potrzebę tworzenia choćby namiastki psychicznego komfortu na drodze wiarygodnego potwierdzania dokonywanych ustaleń i spokojnego wysłuchiwania głosów wszystkich osób pogrążonych w bólu. Trudne problemy należy zawsze próbować wyjaśniać w rzeczowej, merytorycznej rozmowie. Do tego przez wszystkie te lata nie doszło, a bez tego typu choćby częściowego porozumienia obie strony sporu pozostaną jeszcze długo na swoich stanowiskach. Sytuację potęgują inne fatalne zaszłości, niezależne od naszego krajowego sporu, jak choćby niechęć czy chyba już wręcz odmowa Rosjan oddania wraku. To dodatkowo pogłębia spór – zapewne zgodnie z intencją strony obecnych posiadaczy wraku, którym na rękę jest podsycanie skłócenia polskiego społeczeństwa. Mówię to wszystko z wielką przykrością, bowiem nie dość, że mamy dzisiaj wielki społeczny problem, to jeszcze nakłada się nań brak pomysłu na trwałą poprawę atmosfery w chyba wielu nadchodzących latach.
prof. Michał Kleiber Nie mam wątpliwości, że przy dobrej woli obu stron mogliśmy być dzisiaj w zupełnie innym miejscu niż jesteśmy
Dla części społeczeństwa katastrofa smoleńska jest przyczynkiem do refleksji nad historią Polski, stanem naszej tożsamości narodowej, sytuacją wewnętrzną państwa i geopolitycznymi uwarunkowaniami, dla innych to temat, który już dawno powinien zniknąć, do którego nie powinniśmy wracać. Konflikt ten dodatkowo wzmacniany jest oskarżeniami z jednej strony o jego polityzację z drugiej o trywializację, choćby poprzez falę internetowego hejtu bądź dowcipów.
Ze względu na dramatyzm tej katastrofy silna, emocjonalna reakcja społeczeństwa była i jest dla mnie całkowicie zrozumiała. Czy ta trauma ciągle utrzymuje się na stałym poziomie? Tego nie wiem, ostatnie sondaże wydają się wskazywać, że – wyłączając oczywiście osoby bezpośrednio związane z ofiarami katastrofy – znajduje się ona na nieco niższy poziom emocji. Nie pomagają jednak z pewnością w pokonywaniu traumy najróżniejsze złośliwe żarty na ten temat. Skala tego nieszczęścia była tak wielka, że wiele osób będzie zapewne żyło w bólu jeszcze przez wiele lat, zapewne aż do swojej śmierci – żarty z tego są rzeczą wyjątkowo oburzającą. Mimo, iż z pewnością katastrofa została nadmiernie upolityczniona byłbym ostatnim, który by uznał za właściwe wyrażanie swego krytycyzmu w formie złośliwych żartów.
Dlaczego więc dochodzi to takiej trywializacji tego dramatycznego wydarzenia?
Sprawa ma według mnie głębszy kontekst niż wielu z nas się wydaje. Społeczeństwo, i to nie tylko w Polsce, jest dzisiaj podzielone pomiędzy ludzi, którzy myślą w sposób konserwatywny i cenią przywiązanie do tradycji oraz ludzi, którzy wierzą w nieodwołalność zachodzących przemian, także w sferze najważniejszych wartości - te określenia są oczywiście skrótowe i symboliczne. Mądre społeczeństwa rozumieją ten konflikt i traktują go jako rzecz naturalną – bo czymże innym jest fakt istnienia osób mających ochotę pędzić do przodu za wszystkimi zmianami, traktowanymi jako atrybuty nowoczesności i osób, które za ważniejszy uważają szacunek dla tradycyjnych wartości? Mądre społeczeństwa starają się w tej sytuacji nie dolewać oliwy do ognia w tym sporze, będącym oczywiście także poważnym sporem politycznym i unikają dodawania do niego takich wydarzeń jak ogólnonarodowe nieszczęścia.
REKLAMA
My w tym kontekście nie okazaliśmy się chyba dostatecznie mądrym społeczeństwem dopuszczając do tego, aby nasi politycy wykorzystywali każdą okazję do uzyskania jakiejś rzeczywistej, czy częściej domniemanej korzyści politycznej. Ówcześni rządzący przez odmowę szerokiej, merytorycznej dyskusji z wątpiącymi w prawidłowość ustaleń, ich krytycy przez często pochopne używanie argumentów nie znajdujących później potwierdzenia dowodowego. Odbieram to z wielkim smutkiem, gdyż mamy w dzisiejszym świecie dostatecznie dużo trudnych i głębokich problemów społecznych, wpisanych niejako w aktualnie dynamiczny i chaotyczny rozwój świata, aby pozwolić sobie na wzmacnianie tych konfliktów poprzez nieroztropne postępowanie w sprawach, które powinny nas łączyć, a nie dzielić. Ciągle jestem przekonany, że na większość tematów związanych z przebiegiem katastrofy w Smoleńsku można spokojnie rozmawiać i próbować rozwiewać wątpliwości w merytorycznym trybie. To się nie stało kiedyś, a szansa na to, że stanie się to w przyszłości jest równie niewielka.
prof. Michał Kleiber Byłem jedną z pierwszych osób, które sugerowały umiędzynarodowienie działań wyjaśniających katastrofę
Czy umiędzynarodowienie śledztwa może zmienić ten stan rzeczy?
Byłem jedną z pierwszych osób, które sugerowały umiędzynarodowienie działań wyjaśniających katastrofę. Zarzuty, które mnie spotkały były takie, że nie wierzę w kompetencje polskich ekspertów. A ja oczywiście wcale nie myślałem, że tamci eksperci byliby lepsi od naszych, chodziło mi bowiem jedynie o zobiektywizowanie procesu badawczego. Z największym smutkiem przyjmowałem tę krytykę, gdyż była ona, w moim odczuciu, zwiastunem gromadzących się nad nami problemów. Doprowadzenie do tego, aby eksperci mający doświadczenie w badaniu katastrof lotniczych, a nie emocjonalnie związani z polską sceną polityczną, mieli możliwość przyjrzenia się przyczynom smoleńskiej tragedii, byłoby olbrzymią wartością.
Rozmawiał Petar Petrović, PolskieRadio.pl
REKLAMA