Ekstraklasa: Śląsk Wrocław zatopił Arkę. Zdobywcy Pucharu Polski coraz bliżej spadku
Śląsk Wrocław pokonał Arkę Gdynia 4:1 (3:1) w meczu 35. kolejki w grupie spadkowej piłkarskiej Ekstraklasy.
2017-05-19, 20:17
Posłuchaj
Mecz lepiej zaczął się dla Arki, która pierwsza zdobyła gola i przez 30 minut prezentowała się lepiej niż gospodarze. Później do głosu doszedł Śląsk, w osiem minut strzelił trzy gole i wygrywając 4:1 zrobił duży krok w kierunku utrzymania się w ekstraklasie.
Dla obu zespołów był to bardzo ważny mecz w walce o ligowy byt i było to widać w poczynaniach zawodników. Obie ekipy w początkowej fazie spotkania grały bardzo nerwowo, niedokładnie i przede wszystkim pilnowały, aby nie stracić gola. Pierwszy zaatakował Śląsk. Po akcji Mario Engelsa zza pola karnego uderzył Augusto i piłka minimalnie minęła górny róg bramki.
Powiązany Artykuł

Ekstraklasa
Kilka chwil potem padł gol, ale dla Arki. Po wyrzucie z autu najwyżej w polu karnym gospodarzy wyskoczył Dawid Sołdecki, uderzył lekko, ale wystarczyło, aby piłka wpadła pod poprzeczką do siatki.
Po zdobyciu gola goście, którzy do tego momentu starali się wysoko podchodzić pressingiem, cofnęli się na własną połowę i zaczęli grać z kontry. Częściej przy piłce byli wrocławianie, ale zupełnie nie mieli pomysłu na rozmontowanie szczelnej defensywy rywali. Aż do 34. minuty, która zapoczątkowała szalone osiem minut.
Najpierw po dośrodkowaniu Roberta Picha z rzutu wolnego w ogromnym zamieszaniu w polu karnym najlepiej znalazł się Mariusz Pawelec i z bliska trafił do bramki. Sześćdziesiąt sekund później było już 2:1. Pich uciekł obrońcom Arki i w sytuacji sam na sam z bramkarzem płaskim strzałem zdobył drugiego gola dla Śląska. Pięć minut później było już 3:1. Krzysztof Sobieraj popełnił błąd i Biliński w pojedynku z Pavlsem Steinborsem pewnym uderzeniem podwyższył prowadzenie.
Druga połowa mogła idealnie zacząć się dla gości. Po rzucie rożnym w zamieszaniu w polu karnym Śląska Sobieraj kopnął już do bramki piłkę, ale ta trafiła w stojącego tuż przed linią Łukasza Madeja. Chwilę później szanse na gola miał Rafał Siemaszko, ale fatalnie skiksował w polu karnym.
Gospodarze przetrzymali napór gdynian, oddalili grę od własnego pola karnego i sami zadali kolejny cios. Po przejęciu piłki w środku pola Ryota Morioka popisał się idealnym podaniem na wolne pole do Engelsa, a ten precyzyjnym uderzeniem w długi róg nie dał szans Steinborsowi.
Do zakończenia spotkania pozostawało pół godziny, ale przyjezdni wyraźnie stracili już wiarę na odwrócenie losów spotkania. Arka niby starała się atakować, lecz jej akcjom brakowało zaskoczenia, tempa i dokładności. Groźniejszy nadal pozostawał wyprowadzający szybkie ataki Śląsk. Kolejne gole mogli strzelić Biliński, Morioka a także Łukasz Zwoliński. Więcej bramek we Wrocławiu już jednak nie padło.
Śląsk Wrocław – Arka Gdynia 4:1 (3:1).
Bramki: 0:1 Dawid Sołdecki (15-głową), 1:1 Mariusz Pawelec (34), 2:1 Robert Pich (35), 3:1 Kamil Biliński (41), 4:1 Mario Engels (60).
Żółta kartka – Śląsk Wrocław: Kamil Dankowski, Ryota Morioka. Arka Gdynia: Dominik Hofbauer, Dawid Sołdecki, Adam Marciniak, Michał Nalepa, Krzysztof Sobieraj.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 7 228.
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Augusto (82. Mateusz Lewandowski) – Mario Engels, Łukasz Madej, Aleksandar Kovacevic (73. Ostoja Stjepanovic), Ryota Morioka, Robert Pich – Kamil Biliński (84. Łukasz Zwoliński).
Arka Gdynia: Pavels Steinbors – Damian Zbozień, Krzysztof Sobieraj, Dawid Sołdecki, Adam Marciniak - Dominik Hofbauer (46. Marcus Vinicius), Yannick Kakoko, Antoni Łukasiewicz, Mateusz Szwoch (46. Michał Nalepa), Dariusz Formella - Rafał Siemaszko (74. Luka Zarandia).
man
REKLAMA