Alfabet sezonu 2016/17. W Premier League było najspokojniej od lat?
Chelsea pewnie krocząca po tytuł, spadkowicze, którzy nie mogą mieć pretensji do nikogo prócz siebie i lekkie przetasowanie w czołowej czwórce... Temperaturze sezonu 2016/17 w Anglii do wrzenia zabrakło sporo, ale czy to znaczy, że było nudno? Nic z tych rzeczy.
2017-05-23, 16:45
38 kolejek Premier League już za nami, znamy wszystkie odpowiedzi, czas na wyciąganie wniosków. Czy angielscy kibice mogą mówić o rozczarowaniu? Z jednej strony nie był to szalony sezon, w którym po tytuł sięga zespół typowany przed startem rozgrywek jako jeden ze spadkowiczów, a walka w dolnych rejonach tabeli trwa do ostatniej kolejki. Z drugiej jednak, w rozgrywkach zobaczyliśmy sporo zaskakujących wydarzeń, które trudno było przewidzieć.
Tak przedstawia się tabela na koniec sezonu 2016/17:
Alfabet - w taki sposób podsumujemy wydarzenia z jednej z najlepszych lig świata.
A jak Allardyce
Marzenie o prowadzeniu reprezentacji Anglii spełniło się, ale zostało zakończone brutalnie szybko i naprawdę boleśnie.
REKLAMA
Były menedżer Sunderlandu został zwolniony z posady po tym, jak padł ofiarą prowokacji dziennikarzy "The Daily Telegraph".
W sierpniu spotkali się z nim, podając się za przedstawicieli azjatyckiej spółki Far East. Obiecali zapłacić 400 tysięcy funtów za pomoc w ominięciu przepisów dotyczących transferów zawodników. "Big Sam" połknął przynętę i musiał zapłacić za to wysoką cenę.
- Rozpoczęliśmy dobrze, wygrywając mecz ze Słowacją. I nagle było po wszystkim. Wracałem do domu w nocy, sam. Nigdy w życiu nie prowadziłem tak wolno. Zadzwoniło kilka osób, rozmawiałem z nimi. To była długa, bardzo długa podróż. Na drodze nie było nikogo, a ja jechałem 50 mil na godzinę, pięć i pół godziny. Nie mogłem nawet włączyć radia - opowiadał o tym, co działo się po 67 dniach pracy z kadrą.
REKLAMA
W styczniu Allardyce przejął walczące o utrzymanie w Premier Ligue Crystal Palace i potwierdził, że w realiach bezlitosnych pojedynków o ligowy byt jest niezawodny. Zespół pod jego wodzą nigdy nie został zdegradowany, tym razem udało się po raz kolejny. Kadra to jednak rozdział zamknięty raz na zawsze.
B jak Bravo
Niewielu było w tym sezonie tak wyszydzanych i zniszczonych krytyką piłkarzy. Pep Guardiola sprowadził Chilijczyka po to, by ten pomógł mu realizować taktyczną wizję, bez żalu pozbył się Joe Harta, jednego z piłkarzy z najdłuższym stażem w klubie. W Barcelonie Bravo wygrał wszystko, co było możliwe do wygrania. Na Etihad Stadium od samego poczatku popełniał kuriozalne i kosztowne błędy, trafiając do każdej możliwej "antyjedenastki" sezonu.
Guardiola zaliczył gorzki początek przygody z Premier League, ale kiedy spojrzy na 34-letniego Bravo, może pocieszać się, że mogło pójść znacznie, znacznie gorzej. Hiszpańska rewolucja na Etihad Stadium nie przyniosła spodziewanych efektów, w kolejnym sezonie możemy spodziewać się dalszego ciągu. Były menedżer Barcelony wciąż ma bardzo dużo do udowodnienia.
REKLAMA
C jak Conte
"Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem" - tak może krótko skwitować swój pierwszy sezon w Anglii były trener Juventusu i reprezentacji Włoch. Ze wszystkich nowych trenerów, którzy w ostatnim czasie pojawili się w Premier League, ten szkoleniowiec wypadł najlepiej. Nie potrzebował okresu ochronnego, nie potrzebował kompletnej przebudowy składu, wniósła świeżość i wydobył z drużyny to, co najlepsze. Realia transferowego rynku są wszystkim doskonale znane, ale miliony wydane na N'Golo Kante, Davida Luiza i Marcosa Alonso zwróciły się z nawiązką.
Kluczem było dotarcie do tych zawodników, którzy zawalili poprzedni sezon i wydobycie z nich pełni potencjału.
Conte stworzył drużynę, która od momentu przejścia na grę trójką obrońców wygrała ligę w cuglach, nie oglądając się na rywali. Były zespoły lepsze pod niektórymi względami, ale biorąc pod uwage całokształt, to najlepszy mistrz od lat. Brawo.
REKLAMA
D jak degradacja
Sunderland, Middlesbrough i Hull City - tak przedstawia się trójka spadkowiczów. Jakakolwiek obrona któregoś z tych zespołów jest trudna do uzasadnienia. "Czarne Koty" od kilku sezonów balansowały na krawędzi, jednak ostatecznie udawało się ratować ligę. Tym razem zostały bezdyskusyjnie najgorszym zespołem tych rozgrywek, a złośliwi twierdzą, że najlepszym zagraniem sezonu było wybicie piłki na aut i umożliwienie pożegnania Johna Terry'ego w ostatnim spotkaniu sezonu.
Middlesbrough główne grzechy popełniło w okienkach transferowych. Do momentu zwolnienia Aitora Karanki, który domagał się wzmocnień, drużyna miała jedną z lepszych linii obrony w lidze, jednak prezentowała się mizernie w ofensywie. Tarcia w gabinetach, brak zaufania do szkoleniowca - to nie mogło skończyć się dobrze. Odejście szkoleniowca przesądziło sprawę.
Hull z kolei zbyt długo zwlekało z powierzeniem zespołu odpowiedniemu człowiekowi. Teoretycznie Marco Silva miał czas od stycznia na to, by wywalczyć utrzymanie, ale jego misja zakończyła się niepowodzeniem. Z drugiej strony, jeśli spojrzymy na to, jak "Tygrysy" grały pod wodzą nowego szkoleniowca, możemy zaryzykować tezę, że zatrudnienie go kilka miesięcy wcześniej pozwoliłoby osiągnąć oczekiwany rezultat.
REKLAMA
Ku przestrodze dla wszystkich, którzy w nadchodzących rozgrywkach będą bronić się przed relegacją. Z drugiej strony, przepis na to, by się utrzymać, jest jeden - jak najszybciej dobić do 40 punktów, a potem cieszyć się grą bez presji. W ostatnich 21 latach tylko trzy razy zdarzyło się, że nie wystarczyło to do pozostania w lidze.
E jak Everton
Przez ostatnie miesiące można było podzielić ligową tabelę na zespoły walczące o mistrza, o czołową czwórkę i o utrzymanie w lidze, bo teoretycznie pewnych utrzymania zespołów było bardzo niewiele. Jedynym zespołem, dla którego trzeba było stworzyć osobną kategorię, był właśnie Everton.
"The Toffees" ani przez moment nie byli zagrożeni spadkiem, ale też nikt nie traktował ich poważnie w kontekście awansu do czołowej czwórki. Nie znaczy to jednak, że o tym zespole nie można nic powiedzieć.
Żaden z ligowych rywali nie dawał tyle szans nastolatkom - młodziutcy piłkarze z Goodison Park przekroczyli w zakończonych rozgrywkach 2000 minut. Po raz kolejny świetny sezon zanotował Romelu Lukaku, ale gdyby odjąć wszystkie bramki, które zdobył napastnik... ligowa pozycja Evertonu nie uległaby zmianie.
REKLAMA
Ronald Koeman stworzył zespół, który dopiero może szykować się do tego, by podbijać ligę. Na pewno jednak znalazłoby się wiele zespołów, które takiej stabilizacji zazdroszczą.
F jak Fellaini
Co robią kibice Manchesteru United, kiedy dowiadują się, że zawodnik, którego gol dał im miejsce w finale Ligi Europy, nie będzie mógł zagrać w najważniejszym meczu sezonu? Dają upust swojej radości w komentarzach.
Belg przy Old Trafford nie ma łatwego życia, wielu fanów właściwie od początku jego przygody z "Czerwonymi Diabłami" zastanawia się, co ten piłkarz robi w klubie. Oczywiście, lata sukcesów przyzwyczaiły publiczność na tym obiekcie do zawodników z wyższej półki. Kilka lat temu taki zawodnik raczej nie mieściłby się w kadrze meczowej, tymczasem Fellaini w obecnym sezonie rozegrał ponad 45 spotkań i niewiele robi sobie z krytyki.
REKLAMA
Winnego niepowodzeń zawsze trzeba znaleźć. Pomocnik nie jest odpowiedzialny za to, że po odejściu sir Alexa Fergusona Manchester United nie potrafi wrócić na właściwe tory, ale paradoksalnie to on może być jednym z architektów tego, że jego drużyna w kolejnym sezonie mimo zaledwie 6. pozycji w lidze zagra w Lidze Mistrzów. Wiemy, że piłka jest przewrotna. I czekamy na kolejne potwierdzenie tego faktu.
G jak Gol sezonu
Harry Kane obronił tytuł króla strzelców, ale kibiców najbardziej ekscytują nie liczby, a uroda bramek. W sezonie 2016/17 pod tym kątem nie mieliśmy na co narzekać - przepięknych trafień nie brakowało, a w trójce najładniejszych bez większego wahania umieszczamy trzy następujące.
Skorpion Oliviera Giroud:
REKLAMA
Nożyce Andy'ego Carrolla:
Przewrotka Emre Cana:
REKLAMA
H jak Horror
Meczów pełnych emocji nie brakowało, wybór największego horroru nie jest łatwy, ale wydaje się, że meczem, który będziemy pamiętać najdłużej, będzie starcie Bournemouth z Liverpoolem.
Nie zabrakło w nim niczego - dramaturgii, kapitalnych zagrań i zakończonego powodzeniem pościgu. "Wisienki" pokonały faworyzowanych rywali 4:3, najważniejszą bramkę zdobywając w ostatnich sekundach spotkania.
Źródło: YouTube/Oky Sektavian
REKLAMA
Warto też wspomnieć tu o rywalizacji Chelsea z Watford (4:3) czy dramatycznym pojedynku Tottenhamu z West Hamem, w którym "Koguty" do 89. minuty przegrywały 1:2, ostatecznie jednak wydarły zwycięstwo. Niedosyt? Tak, bo podobnie pasjonujących widowisk nie zobaczyliśmy w najgłośniej zapowiadanych szlagierach.
I jak Ibrahimović
Całe lata czekaliśmy na to, aż Zlatan przybędzie na Wyspy i dokona spektakularnego podboju. Czy tak się stało? Manchester United zaliczył słaby sezon, a "Ibra" nie był w stanie w pojedynkę wywindować go wyżej w tabeli.
28 bramek i 10 asyst w 46 spotkaniach jak na 35-latka to wynik kapitalny, jednak w zestawieniach piłkarzy, którzy marnowali najwięcej okazji, znajdował się w ścisłej czołówce. Były momenty lepsze i gorsze, ale trudno pozbyć się dwóch refleksji - szkoda, że nie trafił do Premier League wcześniej, i szkoda, że w tym sezonie "Czerwone Diabły" nie były w stanie w pełni go wykorzystać.
REKLAMA
Zawiedzeni nie są jednak na pewno fani otoczki, którą tworzy wokół siebie napastnik. Czy wróci po groźnej kontuzji? Zlatan to Zlatan, w jego przypadku nie można wykluczyć niczego.
J jak Jedenastka sezonu
Wybór jedenastu najlepszych zawodników tego sezonu to niewdzięczne zadanie, którego po prostu nie da się dokonać bez kontrowesji i głosów sprzeciwu, poczynając od bramkarza, a na piłkarzach ofensywnych kończąc.
Pewniacy? Takich jest oczywiście kilku, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że większość miejsc właściwie we wszystkich zestawieniach jest zajęta przez zawodników Chelsea i Tottenhamu.
Eden Hazard, N'Golo Kante, Dele Alli, Harry Kane - ich obecność tutaj jest właściwie nie do podważenia. Z ofensywnych piłkarzy nie można zapomnieć o Sadio Mane, wicekrólu strzelców Romelu Lukaku i ciągnącym Arsenal Alexisie Sanchezie. Drugim planem zawładnął Gylfi Sigurdsson, który zadecydował o tym, że Swansea zostaje w lidze.
REKLAMA
Kyle Walker i Danny Rose, wahadła na skrzydłach Tottenhamu, także zasługują na wyróżnienia, choć warto zauważyć także świetny sezon w wykonaniu Antonio Valencii czy Marcosa Alonso.
W bramce walka toczy się przede wszystkim między Hugo Llorisem i Davidem De Geą, choć Złote Rękawice przypadły w udziale Thibaut Courtois.
Największa batalia jednak przypada na środek obrony. Alderweireld, Cahill, Vertonghen, Azpiliqueta, David Luiz, Michael Keane , Virgil van Dijk - każdy z tych piłkarzy był jasną postacią w Premier League. Właściwie każdy wybór się broni, ale pozostawi też w cieniu klasowego gracza.
Stowarzyszenie Profesjonalnych Piłkarzy wybrało następująco:
REKLAMA
K jak Kane
Według wielu miała to być gwiazda jednego sezonu, napastnik, który nie będzie w stanie powtórzyć swoich bramkowych wyczynów i zgaśnie bardzo szybko. Nic z tego. Trzeci sezon z rzędu Harry Kane wbija ponad 20 bramek w sezonie w lidze, dołączając do zaledwie trzech piłkarzy z czołowych lig Europy, którym się to udało.
Na dwie kolejki przed końcem sezonu, z którego przez kontuzje stracił trzy miesiące, nie był pewien korony króla strzelców, ale w starciach z Leicester i Hull aż siedem razy znalazł drogę do siatki i wrócił do domu ze Złotym Butem dla najlepszego snajpera ligi.
REKLAMA
To prawdziwy fenomen - w pojedynkę zdobył więcej goli (29) niż cała drużyna Middlesbrough (27) i tyle samo co Sunderland (29), ma niezwykłą łatwość dochodzenia do sytuacji. Można zarzucić mu techniczne braki, ale chyba nikt tak jak on nie potrafi zamykać ust krytykom.
Anglia znalazła nowego Alana Shearera, czyli eksperta nie od pięknej gry, a strzelania bramek, walki i zostawiania na całym placu boiska serca. Jeden z najważniejszych ludzi w Tottenhamie, prawdopodobnie przyszły rekordzista ligi, który zdobył serca kibiców i szacunek rywali.
L jak Liga Mistrzów
Kolejny rok upłynął pod znakiem niedosytu, choć trzeba przyznać, że chyba mało kto patrzył na angielskie kluby jak na zespoły, które będą w stanie rzucić wyzwanie najlepszyn drużynom świata. Tottenham pożegnał się w słabym stylu jeszcze w fazie grupowej, Arsenal został zdeklasowany przez Bayern Monachium tuż po wyjściu z grupy.
REKLAMA
Manchester City odpadł z podniesioną głową po najlepszym dwumeczu tegorocznej edycji, a Leicester do końca walczyło z Atletico Madryt w 1/4 finału, mimo że równolegle musiało bronić się przed ryzykiem degradacji.
Czy nadchodzący sezon zapowiada się lepiej? Wydaje się, że jak najbardziej - Chelsea z Antonio Conte jest bardzo silna, Tottenham powinien wyciągnąć wnioski z niepowodzeń tego sezonu, Liverpool przystąpić do rozgrywek z poważnymi wzmocnieniami, a Pep Guardiola i Manchester City mają podrażnioną ambicję. Czekamy na przełom.
M jak Moyes
Jeszcze kilka lat temu uznawany za jednego z bardzo solidnych menedżerów, bardzo szanowany w Evertonie, mający komfortowe warunki pracy.
Po przejściu do Manchesteru United w kilka sezonów stał się pośmiewiskiem mediów, nie był w stanie poradzić sobie na Old Trafford, zawiódł w Realu Sociedad, nie zdołał uratować przed spadkiem Sunderlandu.
REKLAMA
Zjazd trwa, pytanie jest tylko jedno - czy uda mu się odzyskać reputację? W tej chwili nic na to nie wskazuje. Na pewno nie stanie się to w ekipie "Czarnych Kotów", bo menedżer po relegacji zrezygnował z posady. Zbiegło się to ze spekulacjami dotyczącymi poszukującej nowego szkoleniowca Barcelony, co dostarczyło kolejnej porcji żartów.
N jak Nieczysta gra
Watford w tym sezonie nie wyróżniał się niczym szczególnym poza jednym - przekraczaniem przepisów. Zespół zamyka tabelę fair play, w całym sezonie jego piłkarze zobaczyli aż 84 żółte kartki i 5 czerwonych.
Za nimi znaleźli się zawodnicy Sunderlandu (78 żółtych i 4 czerwone) oraz Burnley (78 żółtych i 5 czerwonych). Vinnie Jones z aprobatą kiwa głową. Kto był po drugiej stronie barykady? Liverpool (54/0, Swansea (56/0) i Bournemouth (52/3).
REKLAMA
Nie będziemy wracać do najbrzydszych zagrań, boiskowych spięć czy fauli.
Zamiast tego pokażemy trochę mniej poważną twarz Premier League:
Źródło: Avtex Sports
O jak Odkrycie
Gabriel Jesus. Manchester City nie bał się wyłożyć ponad 30 milionów euro na zawodnika Palmeiras. Brazylijczyk szybko pokazał, że umiejętności ma ogromne, potrafił wejść do Premier League i z miejsca zdobywać gole. W 10 meczach zanotował ich 6, dołożył do tego 4 asysty.
REKLAMA
Niestety, szybko doznał kontuzji, która wyłączyła go z gry na dwa miesiące.
Ponad 600 minut gry w barwach "Obywateli" wystarcza jednak do tego, by jasno powiedzieć, że to materiał na wielką gwiazdę.
P jak Polacy
Wiele obiecywaliśmy sobie po Bartoszu Kapustce, ale były zawodnik Cracovii przepadł w zespole mistrza Anglii. To nie był łatwy sezon dla Leicester, ale piłkarz stracił właściwie cały rok, więszość czasu spędzając w rezerwach. Szans nie dostawał także Marcin Wasilewski, który po sezonie rozstaje się z "Lisami".
REKLAMA
Zmierzający do końca kariery Artur Boruc razem z Bournemouth bez większych problemów utrzymali się w lidze, Łukasz Fabiański, który jeszcze nigdy nie puścił w Premier League tylu bramek, także obronił się przed spadkiem.
Sztuka ta nie udała się Kamilowi Grosickiemu, który jednak ma szansę na to, by znaleźć pracodawcę po tym, jak z dobrej strony pokazał się w Hull City. "Grosik" miał być tym, który przyczyni się do mocnego finiszu sezonu i sprawi, że kibice "Tygrysów" będą świętować. I na to właśnie się zapowiadało. Po tym, jak przywykł do tempa, okrzepł fizycznie, wyglądał lepiej z meczu na mecz, zbierał bardzo dobre recenzje. Ostatecznie jego zespół nie wytrzymał ciśnienia i na własne życzenie wyrzucił się z rozgrywek, przegrywając w arcyważnym meczu z Sunderlandem.
R jak Rozczarowania
Niestety, ale w tej kategorii można przebierać.
REKLAMA
W antyjedenastce sezonu trzeba wpisać wielu piłkarzy ze świetnym CV i umiejętnościami, których nie potrafili do końca potwierdzić. Te rozgrywki zapowiadano jako starcie wielkich trenerów, jednak z grupy Jose Mourinho, Arsene Wenger, Pep Guardiola, Juergen Klopp, Antonio Conte i Mauricio Pochettino rozpływać się można właściwie tylko nad dwoma ostatnimi.
Wielkie szlagiery? Mieliśmy ich wiele, ale trudno wskazać te, które będziemy wspominać z wypiekami na twarzy. Wśród transferów łatwiej znaleźć wtopy i zawodników przepłaconych.
Poziom spadkowiczów raził oczy, ubiegłoroczny mistrz, Leicester City, do momentu zwolnienia Claudio Ranierego zanotował dramatyczną zniżkę formy, najdroższy piłkarz świata, Paul Pogba, nieustannie spotykał się z krytyką, jedna z legend Premier League, Wayne Rooney, także zbierała gromy.
Na The Emirates kibice regularnie pomstowali w stronę Arsene'a Wengera, niezadowoleni z wyników i tego, że Arsenal od lat nie robi właściwie żadnego progresu. 75 punktów to najwyższy wynik dla drużyny, która znalazła się poza czołową czwórką. Francuz pierwszy raz w historii nie zakwalifikował się w Premier League do Ligi Mistrzów...
REKLAMA
Mnożyły się także błędy sędziowskie, kuriozalne decyzje miały zbyt często wpływ na końcowe wyniki meczów.
Niestety, wiele elementów jest do poprawki.
S jak St. Totteringhams Day
Kibice Arsenalu mają specjalne święto, nazywane St. Totteringham’s Day. Nie ma ono konkretnej daty z prostego powodu - to dzień, w którym największy rywal, Tottenham, traci matematyczne szanse na dogonienie "Kanonierów" w tabeli.
REKLAMA
W tym roku, pierwszy raz od ponad 22 lat, nie było czego świętować, a odwieczny rywal w bojach o dominacje w północnym Londynie uplasował się w tabeli wyżej niż zespół Wengera. W sześciu ostatnich ligowych spotkaniach "Koguty" nie przegrały, a w końcowej tabeli uzbierały 11 punktów więcej.
W północnym Londynie dochodzi do poważnego przetasowania?
T jak Terry
W ekipie Chelsea po raz ostatni zagrał jej długoletni kapitan - John Terry. Boisko opuścił w 26. minucie (z takim numerem przez lata występował), a kibice zgotowali mu owację na stojąco. Środkowy obrońca trafiał do siatki w 17 sezonach, ustępując pod tym kątem jedynie Ryanowi Giggsowi, Paulowi Scholesowi i Frankowi Lampardowi.
REKLAMA
Terry był w Chelsea od 1995 roku, w sumie razem z klubem zdobył aż 17 trofeów. To było piękne, emocjonalne pożegnanie:
W jak White Hart Lane
Imponujący sezon Tottenhamu na własnym stadionie był ostatnim w historii gry "Kogutów" na White Hart Lane. W kolejnym nastąpi okres przejściowy, w którym piłkarze z północnego Londynu będą zmuszeni do gry na Wembley, obiekcie niezbyt dla nich szczęśliwym.
Zapraszamy do lektury tekstu na tę okazję:
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Premier League: tęcza, łzy i nowy rozdział. Wyjątkowe pożegnanie White Hart Lane
Z jak Zabaleta
Manchester City nie ma zbyt wielu piłkarzy, którzy w ostatnich latach byliby w stanie silnie związać się z kibicami i zapracować na takie pożegnanie, jakie czekało Argentyńczyka. Piłkarsko był daleki od wirtuozerii, jednak zawsze dawał z siebie wszystko i zostawiał na boisku serce.
Warto zauważyć, że prawy obrońca debiutował w tym samym meczu co Robinho. Doskonale wiemy, jak potoczyły się losy tych graczy na Etihad Stadium.
***
REKLAMA
Co nam pozostało? Oczekiwanie, śledzenie transferowego rynku, spekulowanie i wymyślanie optymalnych scenariuszy na kolejne. Oby zleciało jak najszybciej.
Więcej na blogu autora - Krótka Piłka
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA