Po incydencie w Turynie. Dlaczego ludzie wpadają w panikę?
Ponad półtora tysiąca rannych – to bilans paniki, która wybuchła w sobotę w Turynie. Do wydarzenia doszło podczas wspólnego oglądania, na placu San Carlo, finałowego meczu Ligi Mistrzów Juventus-Real Madryt. W Polskim Radiu 24 komentarz Krzysztofa Kubiciela, eksperta ds. bezpieczeństwa.
2017-06-08, 15:00
Posłuchaj
Mecz na telebimie śledziło 40 tysięcy kibiców. Pierwotna hipoteza mówiła, że panika została wywołana przez eksplozję petardy, a potem huk upadających pod naporem uciekających ludzi barier przy zejściu do parkingu. Jednak z relacji przesłuchanych świadków wynika, że prawie nikt nie słyszał eksplozji. Masową ucieczkę wywołały głównie okrzyki „bomba”.
– W tłumie działa „głuchy telefon”. Jest poruszenie, coś się stało, ludzie przekazują wiadomość o tym dalej, otrzymujemy przeinaczoną informację o bombie, nie wiedząc tak naprawdę, do czego doszło – wskazywał Krzysztof Kubiciel. – Widzimy wówczas panikę ludzi, poddajemy się działaniu tłumu, czasem też po prostu nie jesteśmy w stanie zachować się inaczej, wpadamy w „nurt” – wyjaśniał ekspert.
Wśród 1500 rannych w Turynie było między innymi trzech Polaków.
Więcej w całej rozmowie.
REKLAMA
Polskie Radio 24/IAR/mp
_________________
Data emisji: 8.06.17
Godzina emisji: 13.15
REKLAMA
REKLAMA