Francja: były dyrektor ostrzega przed islamizacją w szkołach. "Zasłaniają oczy i uszy, by nie zauważać zagrożenia"
O panoszącym się coraz bardziej w szkołach Marsylii islamizmie opowiedział w czwartek w wywiadzie dla francuskiego dziennika "Le Figaro" emerytowany dyrektor gimnazjów w Marsylii Bernard Ravet. Wywiad nosi tytuł "Nieretuszowana prawda dyrektora gimnazjum".
2017-08-31, 16:03
Ravet kierował gimnazjami w północnych dzielnicach Marsylii, gdzie 90 proc. uczniów to muzułmanie. W rozmowie z "Le Figaro" wymienia symptomy islamizacji, a wśród nich odmowę jedzenia w stołówce, gdyż mięso nie jest "halal", czyli rytualnie dozwolone, zmuszanie uczniów, a nawet nauczycieli wywodzących się z muzułmańskiej mniejszości do postu podczas ramadanu, hidżab masowo noszony przez uczennice i kwestionowanie na lekcji teorii ewolucji oraz równouprawnienia kobiet. To, jak islamiści opanowują szkoły w "trudnych dzielnicach" Marsylii, Ravet opisał też w wydanej w zeszłym tygodniu książce zatytułowanej "Dyrektor Gimnazjum czy Imam Republiki".
W wywiadzie dla "Le Figaro" Ravet zauważa, że rygorystyczne przestrzeganie przepisów islamskiej diety "było marginalne w roku 2000 a stało się normą w roku 2013”. Dodaje, że choć nie było mowy o wprowadzeniu do stołówek mięsa z rytualnego uboju, to zawsze można było wybrać jaja, ryby albo kluski. Zaznacza, że naciski na niejedzenie w stołówce są tym bardziej przykre, że większość uczniów wywodzi się z bardzo biednych rodzin i obiad w szkole "to dla nich jedyny posiłek w ciągu dnia".
Wejść w hidżabie
Sprawa hidżabu jest odbiciem sytuacji panującej w dzielnicy, gdzie szykanowane są kobiety chodzące z gołą głową - uważa Ravet. W szkole - jak twierdzi - zaczyna się "od trzech czy czterech zawoalowanych dziewcząt, a potem jest ich 30".
Ponieważ we Francji obowiązuje zakaz "ostentacyjnych oznak religijnych" w szkole, "większość dziewcząt zdejmuje chustki przed wejściem, ale są takie, które próbują forsować swoje, maksymalnie opóźnić moment odsłonięcia głowy, wejść choćby na jeden metr na teren gimnazjum. I tak jest codziennie" – ubolewa emerytowany nauczyciel.
REKLAMA
Dziewczęta noszą hidżab, gdyż "bracia, nawet młodsi, uważają, że do nich należy kontrolowanie starszych sióstr i ich wychowywanie. A dziewczęta przekonane są o swej niższości wobec chłopców" – nakreśla sytuację Ravet.
Ulotki na przerwie
Przypomina, że w roku 2004 okazało się, że najlepszy wychowawca, do którego należy pilnowanie uczniów na przerwach, jest prozelitą rozdającym uczniom książki propagujące szariat, wydane w Arabii Saudyjskiej i zakazane we Francji. Kuratorium powiadomione przez dyrektora podziękowało za informację, ale stwierdziło, że ponieważ "ten pan podpisał sześcioletnią umowę, niczego nie da się zrobić". Ravet skontaktował się z policją i okazało się, że jego pracownik był od wielu miesięcy pod obserwacją policyjną.
Sporządzony wtedy przez inspektora policji raport o sytuacji w szkołach północnej Marsylii uznany został za "islamofobiczny" – opowiada rozmówca "Le Figaro". Twierdzi, że ministerstwo i kuratorium wolały "zamieść sprawę pod dywan", gdyż władze centralne i samorządy, tak samo jak liczni politycy, "zasłaniają sobie oczy i zatykają uszy, by nie zauważać zagrożenia".
Reislamizacja społeczeństwa
Ravet przyznaje, że sytuacja zmieniła się nieco po zamachach w roku 2015 - ale jak mówi - "ręce mi opadają, kiedy widzę, że merostwo Marsylii inauguruje meczet radykalnego ruchu tablighi, który za cel stawia sobie reislamizację społeczeństwa. I tak samo jest, gdy państwo zgadza się na dofinansowywanie prywatnego gimnazjum muzułmańskiego, otwartego po to, by nałożyć dziewczętom hidżab". - Jaki sens ma nasza praca na rzecz laickości, jeśli politycy, kierowani klientelizmem wyborczym, pokazują tak wielką wyrozumiałość? - pyta emerytowany pedagog.
REKLAMA
Książka Raveta spotkała się z krytyką ze strony jego młodszych kolegów, którzy twierdzą, że przesadą jest mówienie o ofensywie islamizmu. Ich zdaniem władze oświatowe skutecznie walczą z tym zagrożeniem.
Jednak nie tylko marsylski pedagog bije na alarm. Książka "Stracone terytoria Republiki" już w roku 2002 odmalowywała podobny obraz sytuacji, a wydana wcześniej w tym roku "Francja ujarzmiona", pokazuje, że niczego nie zrobiono i jest o wiele gorzej niż 15 lat temu.
fc
REKLAMA