US Open 2017: Sloane Stephens królową Nowego Jorku. Jeszcze w kwietniu chodziła o kulach...
Przepiękna historia na wielkoszlemowych kortach Flushing Meadows. Mistrzynią US Open została Amerykanka Sloane Stephens, która trochę ponad miesiąc temu była na 957. miejscu rankingu WTA.
2017-09-10, 07:39
Od "zera" do bohatera. 26-letnia Stephens napisała historię amerykańskiego, choć nic w tym sezonie tego nie zapowiadało.
Czarnoskóra zawodniczka już spisywała go na straty, po tym jak jak przeszła operację stopy i jeszcze w kwietniu poruszała się przy pomocy kul. Pod koniec lipca sklasyfikowano ją blisko... tysięcznego miejsca żeńskiego rankingu.
Do tegorocznego US Open tylko raz była w półfinale wielkoszlemowej imprezy - w 2013 roku na Australian Open. Na Flushing Meadows najdalej dotarła też w tamtym sezonie, do czwartej rundy.
REKLAMA
Teraz świętuje, po rozbiciu w finale rodaczki Madison Keys 6:3, 6:0. Mecz trwał równo godzinę. Co ciekawe w finałach turniejów Stephens ma stuprocentową skuteczność - gdy już tam dociera, to wygrywa. Wcześniej cieszyła się z triumfów w Waszyngtonie (2015) oraz w sezonie 2016 w Auckland, Acapulco i Charleston. Dzięki pierwszemu w karierze tytułowi wielkoszlemowemu, w poniedziałek znajdzie się na 17. miejscu na liście.
Sloane Stephens Powinnam teraz zakończyć karierę, bo nie będę w stanie zrobić w przyszłości czegoś, co temu dorówna
- To po prostu nieprawdopodobne. Przeszłam operację pod koniec stycznia i gdyby ktoś mówił mi, że wygram w tym sezonie US Open to stwierdziłabym, że to niemożliwe. Powinnam teraz zakończyć karierę, bo nie będę w stanie zrobić w przyszłości czegoś, co temu dorówna - podsumowała.
Dla pokonanej Keys finał US Open to też największy sukces w karierze. Też pokonała kontuzję (nadgarstka). - Biorąc pod uwagę to, przez co przeszłam, to gdyby ktoś mi powiedział na początku roku, że będę finalistką US Open, nie uwierzyłabym - powiedziała. Amerykański sen...
kbc, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA