Amber Gold. Komisja śledcza nie wyklucza konfrontacji prezydenta Gdańska i Marcina P.
Komisja śledcza ds. Amber Gold skonfrontuje Pawła Adamowicza z Marcinem P.? Taki wariant jest rozważany po wtorkowym przesłuchaniu prezydenta Gdańska. – Nie możemy tego wykluczyć ze względu na oczywiste sprzeczności w zeznaniach obu panów – powiedział portalowi PolskieRadio.pl poseł PiS Jarosław Krajewski.
2017-09-12, 17:43
- Chciałem bardzo wyraźnie podkreślić, że nie miałem żadnych kontaktów z Marcinem P. Nie zabiegałem o żadne kontakty z nim, nie odwiedziłem nigdy siedziby tej spółki, również nie lokowałem żadnych środków w produktach finansowych oferowanych przez tę firmę – zapewniał przed obliczem komisji ds. Amber Gold Paweł Adamowicz. Jego słowa stoją jednak w sprzeczności z zeznaniami Marcin P.
Twórca Amber Gold powiedział przed komisją śledczą, że prezydent Gdańska był w gronie polityków, którzy lokowali w jego parabanku pieniądze. Marcin P. zeznał też, że Adamowicz szukał z nim kontaktu. Niewątpliwie, dzięki konfrontacji obu świadków opinia publiczna mogłaby dowiedzieć się, który z nich mówi prawdę, ale to tylko jedna z możliwości. - Pamiętajmy o tym, że pod koniec października zaplanowane jest kolejne przesłuchanie twórcy Amber Gold, podczas którego będziemy mogli zapytać o nowe informacje, jakie przekazał dziś prezydent Gdańska – komentuje członek komisji Jarosław Krajewski.
W ocenie polityka PiS zeznania Adamowicza trzeba odczytywać w sposób kompletny z uwzględnieniem zeznań poprzednich świadków oraz materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie. - Ważnym tematem, który został potwierdzonym przez Pawła Adamowicza jest kwestia zainicjowania przez niego, poprzez skierowanie listu do Marcina P., finansowego wsparcia Amber Gold dla filmu o Lechu Wałęsie – mówi portalowi PolskieRadio.pl Krajewski. I zauważa, że taka sama prośba miała być wysłana do kilkunastu gdańskich przedsiębiorców.
REKLAMA
- Według mnie to bardzo interesujący wątek. Przed gdańskimi radnymi i dziennikarzami stoi duże wyzwanie w celu zweryfikowania tych informacji oraz poinformowania opinii publicznej o jakich podmiotach gospodarczych mówił prezydent Gdańska - tłumaczy Krajewski.
Zdaniem Witold Zembaczyńskiego z Nowoczesnej na szczególną uwagę zasługuje sposób, w jaki Paweł Adamowicz zdefiniował parasol ochronny rozciągnięty wokół Amber Gold. – Urzędnicy gdańskiego ratusza nie zwracali uwagi na to, kto stoi za Amber Gold, bo ważniejsze było dla nich to, że w interesie jest jakiś ruch. To miało uśpić ich czujność. W związku z tym dziwię się, że Paweł Adamowicz zaprzecza informacjom o rzekomej korupcji w gdańskim ratuszu – tłumaczył po posiedzeniu komisji poseł Zembaczyński.
Polityk Nowoczesnej stwierdził również, że prezydent Gdańska widząc reklamy powinien podjąć jakieś działania, a nie jedynie „odczuwać niepokój” co zeznał na komisji. Zembaczyński uważa, że również, że zeznania Adamowicza obciążają konto PO. - Prezydent Adamowicz spychał całą odpowiedzialność za Amber Gold na rząd. Przypomną, że władzę w Polsce sprawował jego partia. To jeden z symboli tego przesłuchania – powiedział poseł PO.
Na rozbieżności w zeznaniach Pawła Adamowicza w stosunku do informacji przekazanych przez Marcina P. zwróciłą uwagę również przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann. - Myślę, że to, co jest istotne, to, że pan prezydent ani przed, ani po fakcie nic nie wiedział na temat Marcina P., sprawy Amber Gold, to jest dziwne funkcjonowanie urzędu miejskiego - komentowała posłanka PiS. I dodała, że również nie wyklucza konfrontacji świadków.
REKLAMA
W środę komisja przesłucha kolejnych świadków, m.in. Emila Marata byłego doradcę zarządu spółki Amber Gold.
Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl
REKLAMA