Policja wiedziała, gdzie pochowano Olewnika?
Sławomirowi Kościukowi, skazanemu za porwanie i zamordowanie Krzysztofa Olewnika, podczas wskazywania miejsca ukrycia zwłok Olewnika podpowiadała policjantka – wynika z filmu, do którego dotarła „Rzeczpospolita”.
2010-02-03, 09:35
Na filmie słychać, jak funkcjonariuszka poprawia Kościuka, gdy ten wskazuje miejsce ukrycia zwłok Olewnika. W tle filmu słychać głos policjantki, która przekonała Kościuka do współpracy.
„To dowód braku profesjonalizmu, takich podpowiedzi nie powinno być” – mówi „Rz” doświadczony prokurator.
Na filmie z oględzin miejsca ukrycia zwłok „Kościuk wygląda na zdezorientowanego, ma wątpliwości, gdzie zakopał zwłoki. Waha się, niepewnie wskazuje jakieś miejsce. W tej chwili w tle słychać głos policjantki, która podpowiada, że to nie tutaj. Dopiero potem porywacz pokazuje właściwe miejsce” – pisze gazeta. Jak zaznacza dziennik, po wskazaniu właściwego miejsca wciąż dochodzi do dziwnych zdarzeń. Po odkopaniu ciała okazuje się, że jest ono zawinięte w inną siatkę niż wynikało z opisu. „W tle słychać tłumaczenie Kościuka, że siatka miała być plastikowa, ale jest metalowa, bo Wojciech Franiewski (szef gangu) twierdził, że będzie lepsza” – pisze gazeta.
Film znajduje się w aktach sprawy. Znają go gdańscy prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie błędów i sąd w Płocku, który skazał porywaczy. Nagranie dotąd nie wzbudzało wątpliwości. „Kościuk miał pewne wahania, ale uznano je za naturalne” – mówi „Rz” jeden ze śledczych.
REKLAMA
„Trudno o jednoznaczną interpretację zachowania Kościuka podczas oględzin. Czekał na sugestie albo mógł też niepewnie się zachowywać przez stres” – ocenia mec. Ireneusz Wilk, pełnomocnik Olewników.
Jeden ze śledczych uważa, że film może świadczyć o tym, iż wiedzę o miejscu ukrycia zwłok śledczy mieli też z innych źródeł niż tylko od Kościuka. „Mogło też być tak, że śledczy najpierw operacyjnie przeprowadzili całą czynność, a potem na potrzeby filmu zrobili to ponownie” – sądzi informator gazety. „Gdyby było tak, że najpierw Kościuk wskazuje miejsce, a potem się to nagrywa, byłoby to nieuczciwe ze względu procesowego i zakłamywałoby rzeczywisty obraz oględzin” – ocenia prokurator z wieloletnim stażem.
Teraz, kiedy na jaw wychodzą kolejne rażące błędy w śledztwie, w tym związane z identyfikacją zwłok – na film należy spojrzeć z nowej perspektywy.
sż,rp.pl
REKLAMA
REKLAMA