Podkomisja smoleńska: potwierdzamy słowa szefa MON o zapisie z rejestratora
Podkomisja ds. ponownego zbadania katastrofy w pełni potwierdza słowa ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza co do natury zjawisk zapisanych przez jeden z rejestratorów Tu-154M - oświadczyła w czwartek komisja.
2017-10-19, 20:17
- W związku z nieprawdziwymi informacjami, które pojawiły się materiale radia RMF FM w dniu 19 października 2017 roku, podkomisja ds. ponownego zbadania katastrofy lotniczej z 10 kwietnia 2010 roku informuje, że w pełni potwierdza słowa ministra Antoniego Macierewicza, co do natury zjawisk zapisanych przez jeden z rejestratorów Tu-154M - napisała rzeczniczka podkomisji Marta Palonek w komunikacie przesłanym przez resort.
Radio RMF FM podało w czwartek rano, że "podkomisja smoleńska nie potwierdza słów Antoniego Macierewicza". - Szef MON mówił kilka dni temu, że w zapisie jednego z rejestratorów prezydenckiego tupolewa znaleziono moment, w którym doszło do eksplozji i trwają prace nad wykluczeniem innych interpretacji tego zapisu. Z oficjalnego stanowiska podkomisji MON wynika jednak coś zupełnie innego - podała stacja.
Macierewicz o zapisie z rejestratora
W sobotę minister obrony Antoni Macierewicz, który uczestniczył w zjeździe szefów klubów Gazety Polskiej w Spale, na pytanie dziennikarzy o aktualne ustalenia ws. katastrofy smoleńskiej, powiedział: "Moment eksplozji został zidentyfikowany, znaleźliśmy go w zapisie jednego z rejestratorów". Szef MON przypomniał ustalenia działającej przy MON podkomisji.
- Wtedy ustaliliśmy, że doszło do eksplozji, która ostatecznie samolot zniszczyła – to sprawa zasadnicza, bo jest jeszcze wiele dodatkowych szczegółów. Obecnie wiemy dużo więcej. Znaleźliśmy w zapisie jednego z rejestratorów moment eksplozji – został zidentyfikowany. Zajmujemy się obecnie jego analizą i wykluczeniem wszystkich możliwości innej interpretacji tego elektronicznego zapisu – dodał.
REKLAMA
Podkomisja: eksplozje w samolocie
10 kwietnia br. podkomisja, podsumowując swoje dotychczasowe ustalenia, podała, że samolot został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą. Komisja podała, że 850 metrów przed lotniskiem, na wysokości powyżej 35 metrów, rejestrator ATM QAR zarejestrował "serię gwałtownych wstrząsów" samolotu, a dwie sekundy później system TAWS zanotował lądowanie (choć nie robił tego w kilkudziesięciu wcześniejszych lotach) i jednocześnie awarię podwozia, a czarne skrzynki zarejestrowały awarie radiowysokościomierzy. Sekundę później samolot miał zacząć gwałtownie opadać.
Podkomisja została powołana w lutym 2016 r. przez szefa MON Antoniego Macierewicza, według którego instytucje państwowe, które wcześniej badały katastrofę smoleńską, nie dopełniły swoich najbardziej podstawowych obowiązków, a decyzje w tej sprawie miały charakter polityczny.
Raport Komisji Millera
W latach 2010-11 katastrofę smoleńską zbadała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie, komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku w katastrofie polskiego Tu-154 zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, parlamentarzyści i najwyżsi dowódcy wojska.
REKLAMA
pg
REKLAMA