Wybory na Ukrainie. Juszczenko: Ukraińcom będzie wstyd
Julia Tymoszenko i Wiktor Janukowycz oddali swój głos w wyborach prezydenckich. Urzędujący szef państwa Wiktor Juszczenko dał do zrozumienia, że nie popiera żadnego z kandydatów.
2010-02-07, 11:17
Posłuchaj
Premier Julia Tymoszenko oddała swój głos w Dniepropietrowsku, gdzie jest zameldowana. Podkreśliła, że wybory to święto demokracji. „Przed chwilą oddałam swój głos na nową Ukrainę - szczęśliwą, zamożną, piękną, europejską" - zaznaczyła Julia Tymoszenko.
Jej konkurent, Wiktor Janukowycz głosował w Kijowie, jak powiedział, „na dobre zmiany, stabilizację i silną Ukrainę".
Juszczenko: Ukraińcom będzie wstyd za swój głos
Urzędujący prezydent Wiktor Juszczenko nie ukrywał rozczarowania kandydatami, którzy przeszli do drugiej tury. „Ukraińcom będzie wstyd za swój głos, ale to też jest demokracja" - podkreślił i dodał, że teraz zadaniem numer jeden jest pokazać światu, że Ukraińcy umieją demokratycznie przekazywać władzę.
Ukraińska ordynacja wyborcza umożliwia oddanie głosu przeciwko wszystkim kandydatom. Głosowanie potrwa do 20.00 miejscowego czasu, czyli do 19.00 czasu warszawskiego.
REKLAMA
Zaczęło się spokojnie
Centralna Komisja Wyborcza Ukrainy poinformowała, że II tura wyborów prezydenckich rozpoczęła się spokojnie. Głosowanie rozpoczęło się bez incydentów i naruszeń, które mogą wpłynąć na wynik wyborów. Punkty wyborcze zostały otwarte bez opóźnień. „Mamy nadzieję, że tak będzie dalej" - powiedział członek CKW Mychajło Ochendowski.
Telefony dezinformujące?
Tymczasem Partia Regionów poinformowała, że w miastach, gdzie Wiktor Janukowycz ma największe poparcie, doszło do prowokacji przeciwko temu kandydatowi. Mieszkańcy m.in. Sewastopola, Doniecka i Zaporoża mieli odbierać telefony, w których informowano ich, że na karcie do głosowania należy nie tylko postawić krzyżyk przy nazwisku Wiktora Janukowycza, ale też wykreślić nazwisko jego konkurentki Julii Tymoszenko W praktyce oznacza to unieważnienie głosu.
Rozebrane przeciw gwałtom politycznym,
Z kolei w Kijowie, do komisji, gdzie miał głosować lider Partii Regionów wtargnęły 4 dziewczęta z feministycznej organizacji FEMEN, które rozebrały się i ogłosiły, że „politycy nie powinni gwałcić kraju". Podkreślały przy tym, że nie popierają żadnego z kandydatów, a miejsce protestu wybrały ze względu na obecność ponad 50 kamer telewizyjnych. Aktywistki zostały zatrzymane przez milicję.
ag, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)
REKLAMA
REKLAMA