Ekstraklasa: w Gdańsku napisała się historia. Złota dla Korony, czarna dla Lechii

Niecodzienny przebieg miał ostatni mecz 14. kolejki Ekstraklasy. Lechia Gdańsk przegrała przed własną publicznością z Koroną Kielce aż 0:5. To najwyższa wyjazdowa wygrana kielczan w historii i najwyższa porażka gdańszczan u siebie.

2017-10-30, 21:10

Ekstraklasa: w Gdańsku napisała się historia. Złota dla Korony, czarna dla Lechii

Posłuchaj

Po meczu obrońca Lechii Jakub Wawrzyniak bardzo starał się gryźć w język komentując grę swojego zespołu (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Lechia w niczym nie przypomina drużyny, która w poprzednim sezonie do ostatniej kolejki biła się o mistrzostwo Polski. Przede wszystkim atutem przestał być jej stadion. Na siedem rozegranych tam meczów, wygrała tylko jeden.  M.in. z tego powodu kilka tygodni temu posadę stracił trener Piotr Nowak. Zastąpił go Walijczyk Adam Owen, który do tej pory był specjalistą od przygotowania fizycznego. W poniedziałek jego podopieczni biegali, ale kompletnie nic z tego nie wynikało.

Monolitu nie stanowi obrona. W czternastu kolejkach Lechia straciła 24 gole - najwięcej w Ekstraklasie. Pięć z nich w poniedziałek, a rozmiary porażki mogły być jeszcze wyższe, ale Jakub Żubrowski nie wykorzystał rzutu karnego. Korona zanotowała dopiero pierwszą wyjazdową wygraną w sezonie i trzeba przyznać, że dokonała tego w bardzo efektowny sposób. I pomyśleć, że w siedmiu meczach grupy mistrzowskiej poprzedniego sezonu Lechia nie straciła nawet jednej bramki.

Przed sezonem wielu było takich, którzy wyśmiewali zatrudnienie na ławce kielczan Gino Lettieriego. Tymczasem urodzonego w Zurychu włoskiego trenera, który posiada również obywatelstwo niemieckie, broni styl gry, a co za tym idzie też wyniki. Piąty kolejny ligowy mecz bez porażki, wyeliminowanie z Pucharu Polski Wisły Kraków i wygrana w pierwszym ćwierćfinale z Zagłębiem Lubin. A to wszystko mając do dyspozycji graczy co najwyżej solidnych. Zupełnie przyzwoicie jak na zespół, który przed sezonem tradycyjnie już skazywany był na spadek.

REKLAMA

Tym samym jedynym zespołem bez wyjazdowego zwycięstwa w tym sezonie w Ekstraklasie pozostaje Śląsk Wrocław. A żeby znaleźć równie dotkliwą porażkę drużyny grającej w naszej lidze w roli gospodarza trzeba się cofnąć niemal równo rok wstecz. 4 listopada 2016 roku Ruch Chorzów poległ 0:5 z Lechem Poznań. Dla "Niebieskich" wspomniany sezon zakończył się spadkiem do 1. ligi.

Co znamienne, w poniedziałek na trybunach pojawiło się najmniej kibiców w historii występów Lechii na Stadionie Energa Gdańsk. Ci co przyszli, ironicznymi okrzykami raczej przeszkadzali gospodarzom. W następnej kolejce w Gdyni zagrają prestiżowe derby z Arką. W razie porażki może już tak wesoło nie być, a gdańszczanom poważnie w oczy zajrzy widmo braku awansu do grupy mistrzowskiej. I jeśli nic się nie zmieni, walka do samego końca. Tym razem nie o mistrzostwo, a o utrzymanie.

Lechia Gdańsk - Korona Kielce 0:5 (0:4)

Bramki: 0:1 Nika Kaczarawa (26.), 0:2 Maciej Górski (31.), 0:3 Bartosz Rymaniak (39.), 0:4 Nika Kaczarawa (43.), 0:5 Elia Soriano (74.)

Lechia: Dusan Kuciak - Joao Nunes, Błażej Augustyn, Jakub Wawrzyniak - Mato Milos, Simeon Sławczew (75. Patryk Lipski), Daniel Łukasik, Mateusz Lewandowski (35. Joao Oliveira) - Rafał Wolski, Marco Paixao, Flavio Paixao (57. Romario Balde)

REKLAMA

Korona: Maciej Gostomski - Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek (46. Elia Soriano), Adnan Kovacevic - Łukasz Kosakiewicz, Jakub Żubrowski, Mateusz Możdżeń, Goran Cvijanovic (72. Marcin Cebula), Ken Kallaste - Maciej Górski, Nika Kaczarawa (46. Elhadji Pape Diaw)

bor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej