Ekstraklasa: Lech tuż za podium w tabeli. W Płocku wciąż czekają na ligowe punkty

Lech Poznań pokonał 2:1 Wisłę Płock w 17. kolejce piłkarskiej ekstraklasy. Dzięki tej wygranej podopieczni Nenada Bjelicy dogonili czołówkę ekstraklasy i są tuż za podium.

2017-11-26, 18:16

Ekstraklasa: Lech tuż za podium w tabeli. W Płocku wciąż czekają na ligowe punkty

Posłuchaj

Obrońca Lecha Robert Gumny cieszył się z pierwszej od ośmiu tygodni wygranej swojej drużyny.(IAR)
+
Dodaj do playlisty

Dobre wyniki Korony Kielce w ostatnich kolejkach spowodowały, że Lech Poznań spadł z ekstraklasowego podium i musiał szukać punktów w spotkaniu z Wisłą, żeby gonić uciekających rywali.

Mecz rozpoczął się od minuty ciszy. Uczczono w ten sposób śmierć Stanisława Atlasińskiego, byłego piłkarza Lecha. Na boisku zaczęło się spokojnie, a pierwszych 10 minut nikt jutro nie będzie pamiętał.

Pierwszy kwadrans skończył się jednak mocnym uderzeniem Lechitów. W 13. minucie Maciej Makuszewski zszedł z prawego skrzydła i uderzył tuż nad ziemią. Zasłonięty Seweryn Kiełpin nie miał szans na dobrą interwencję i gospodarze mogli cieszyć się z prowadzenia.

REKLAMA

Cztery minuty później zakotłowało się przed bramką Lecha Poznań. Do piłki doszedł Semir Stilić, ale ostatecznie nie udało mu się oddać strzału. To było pierwsze groźne ostrzeżenie dla zespołu "Kolejorza" ze strony Bośniaka.

W 28. minucie znów do głosu doszedł Stilić. Po jego dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka odbiła się od Roberta Gumnego i było blisko, a wpadłaby do siatki, jednak z problemami obronił ją Matus Putnocky. Dobitka nie udała się także Jose Kante.

Chwilowe przejęcie kontroli nad meczem przez Wisłę chyba zdenerwowało Lecha, bo kilka minut później powinien wyjść na dwubramkowe prowadzenie. Doskonałe podanie za linię obrońców do Christiana Gytkjaera pozwoliło wyjść Duńczykowi sam na sam z Kiełpinem. Strzał z ostrego konta przeleciał pod nogą bramkarza, a piłkę z linii bramkowej wybił obrońca.

REKLAMA

Wisła odpowiedziała 10 minut przed końcem pierwszej połowy. Po dobrze wyprowadzonej kontrze piłka trafiła do Nico Vareli. Ten piętą odegrał ją do Kante przed pole karne. Gwinejczyk z hiszpańskim paszportem znalazł jeszcze Semira Stilicia, który nie miał problemów by z kilku metrów wpakować futbolówkę do bramki. To była sentymentalna podróż Stilicia, który jeszcze kilka sezonów temu takie gole strzelał przy Bułgarskiej dla Lecha.

Lech chciał bardzo szybko odpowiedzieć i o mało nie udało mu się to w 43. minucie. Z dystansu kropnął Darko Jevtić, ale potężna bomba trafiła w poprzeczkę. Dobił ją Gytkjaer, ale Duńczyk był na spalonym i sędzia słusznie nie uznał tej bramki.

Co się odwlecze, to nie uciecze jak mówi znane powiedzenie i napastnik Lecha tuż przed przerwą cieszył się z gola. Całą pracę wykonał za niego Alan Uryga, któremu piłka zaplątała się między nogami po dośrodkowaniu. Gytkjaer musiał tylko dołożyć nogę i się nie pomylił. Lech strzelił gola "do szatni" i wyszedł na prowadzenie 2:1.

REKLAMA

Niestety po przerwie kibice nie obejrzeli już tak dobrego widowiska. Właściwie na odnotowanie zasługuje tylko jeden strzał Wołodymira Kostewycza, po którym golkiper z Płocka miał problemy.

Zmiany przeprowadzone przez obu trenerów nic nie zmieniły na boisku i Lech mógł się cieszyć z trzech ligowych punktów. Wisła za to musi znaleźć receptę na wyjście z marazmu. Dla podopiecznych Jerzego Brzęczka była to czwarta ligowa porażka z rzędu. Piłkarze z Płocka ostatni raz punktowali jeszcze w październiku.

Po meczu powiedzieli:

Nenad Bjelica (trener Lecha Poznań) - Gratuluję drużynie, to było dla nas bardzo ważne zwycięstwo, odniesione prawie po dwóch miesiącach. Ta wygrana jest ważna dla naszej mentalności. Może to nie był najlepszy mecz w naszym wykonaniu, ale wygraliśmy zasłużenie. W pierwszej połowie dominowaliśmy, mieliśmy dużo okazji, po przerwie chcieliśmy utrzymać wynik. W sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, nie można się dziwić, że nie ryzykowaliśmy. Nie zrobiliśmy zbyt wiele w ofensywie, z drugiej strony rywale też nie mieli żadnych okazji. Najważniejsze, że zrobiliśmy ten pierwszy krok, także w tabeli. Czekają nas jeszcze w tym roku cztery mecze, musimy być mocno skoncentrowani. 

Jerzy Brzęczek (trener Wisły Płock) - Powtarza się scenariusz z poprzednich spotkań. Zagraliśmy dziś dobre spotkanie, ale dwie bramki sami sobie strzeliliśmy i wracamy z Poznania bez punktów. Uważam, że na tle tak wymagającego rywala dobrze się spisywaliśmy, ale jak widać sama dobra gra nie wystarcza. Dla nas teraz każdy kolejny mecz jest walką o utrzymanie się w ekstraklasie. Potrzebujemy bodźca w postaci zwycięstwa, moi zawodnicy naprawdę grają z zaangażowaniem, ale każdy błąd jest karany golem.

REKLAMA

Lech Poznań - Wisła Płock 2:1 (2:1)

Bramki: 1:0 Maciej Makuszewski (13), 1:1 Semir Stilic (36), 2:1 Christian Gytkjaer (45)

Żółta kartka - Lech Poznań: Mihai Radut. Wisła Płock: Cezary Stefańczyk, Dominik Furman

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 13 587 

Lech Poznań: Matus Putnocky - Robert Gumny, Rafał Janicki, Emir Dilaver, Wołodymyr Kostewycz - Maciej Makuszewski, Maciej Gajos, Darko Jevtic, Łukasz Trałka, Mihai Radut (84. Nicklas Barkroth) - Christian Gytkjaer (62. Nicki Bille Nielsen, 71. Deniss Rakels)

Wisła Płock: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Alan Uryga, Adam Dźwigała, Kamil Sylwestrzak (87. Jakub Łukowski) - Nico Varela (70. Konrad Michalak), Dominik Furman, Semir Stilic (81. Kamil Biliński), Damian Szymański, Giorgi Merebaszwili - Jose Kante

Piotr Tokarski, PAP, PolskieRadio.pl  

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej