Kolejna ofiara Annapurny
Hiszpański alpinista - Tolo Calafat pozostał na zawsze na zboczu Annapurny na wysokości ok. 7600 m.
2010-04-29, 13:36
We wtorek polski alpinista Piotr Pustelnik z triumfem poinformował o zdobyciu Korony Himalajów i wejściu na Annapurnę, zwaną "zabójczą górą". I ta nazwa znalazła niestety potwierdzenie po raz kolejny.
Pochodzący z Majorki Tolo Calafat pozostał na zawsze na zboczu Annapurny na wysokości ok. 7600 m. Hiszpański alpinista po zdobyciu szczytu (8091 m), w trakcie schodzenia, doznał obrzęku mózgu. Zmarł po spędzeniu dwóch nocy bez namiotu i ciepłego ubrania.
We wtorek Pustelnik przekazał wiadomość o akcji ratunkowej. Zaangażowany był w nią m.in. Rumun Horia Colibasanu, wspinający się początkowo z Kingą Baranowską.
Dramatyczną sytuację w jakiej znalazł się Tolo Calafat pogarszał fakt, że zgubił on plecak z ciepłą odzieżą i namiotem. Jak donoszą hiszpańskie media, ich rodak zmarł w nocy ze środy na czwartek. We wtorek zdołał jeszcze skontaktować się przez telefon satelitarny z żoną Melissą (ma z nią dwoje dzieci w wieku 1,5 i 8 lat), zachowując spokój i "zimną krew".
Calafat poczuł się źle, gdy schodził ze szczytu pod wieczór. Zdołał jeszcze pokonać bardzo ostrą grań i utknął na wysokości ok. 7600 m. Towarzyszył mu Szerpa, ale - według różnych informacji - nie zdecydował się z nim zostać w obawie o swe życie.
Do akcji ratunkowej miał się włączyć helikopter, ale nie pozwoliły na to warunki pogodowe, zwłaszcza wiatr, którego prędkość przekraczała 50 km/godz. Wystartował dopiero następnego dnia, okrążył dwukrotnie okolicę obozu IV, ale nie zauważył hiszpańskiego alpinisty.
Od czasu pierwszych zdobywców w 1950 roku na "zabójczą górę" wspięło się dotychczas ok. 130 alpinistów. Na zawsze pozostało tam ponad 60. Tragiczne wypadki zdarzały się przeważnie przy schodzeniu.
dm, PAP
REKLAMA
REKLAMA