Bezczelność władz obudziła Armenię. "Już są ucieczki z tonącego statku władzy. Jednak wyzwaniem są oligarchowie, nie powinni się znaleźć w polityce"
Potrzebna był tylko zapałka, by ta sucha trawa zaczęła płonąć. I tak protesty rozprzestrzeniły się po całym kraju. Czy będą wolne wybory - to teraz kluczowa sprawra – trzeba zmieniać prawo, instytucje. Drugie wyzwanie: nie pozwolić na rządy oligarchów - mówił portalowi PolskieRadio.pl Artur Sakunts z Helsińskiego Zgromadzenia Obywatelskiego w Wanadzor. To duże wyzwanie - powiedział.
2018-04-27, 23:00
Posłuchaj
Powiązany Artykuł
ARESZTOWANY POLITOLOG: ARMENIĘ OGARNĘŁA OGÓLNONARODOWA REWOLUCJA
Rządząca partia nie ośmieli się prawdopodobnie wysunąć swojego kandydata na p.o. premiera – bo odsuwają się od niej kolejni posłowie, Nikol Paszynian, lider opozycji, dostaje deklaracje od kolejnych posłów o tym, że będą na niego głosować. O tym mówił Artur Sakunts, ekspert Helsińskiego Zgromadzenia Obywatelskiego (Helsinki Citizens’ Assembly) w Wanadzor w Armenii w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl,
”Zrób krok” – ten ruch w Armenii najpierw zdołał doprowadzić do dymisji premiera Serża Sarkisjana, który chciał trzecią kadencje rządzić krajem, choć tym razem z innego fotela, nie prezydenta, a szefa rządu. Wcześniej odpowiednio zmienił konstytucję, ale zarzekał się, że na władzę już się nie porwie. Bezczelne oszustwo zdenerwowało Ormian, którzy masowo wyszli na ulice. Udało im się doprowadzić do dymisji Sarkisjana.
Co dalej? Artur Sakunts z Helsińskiego Zgromadzenia Obywatelskiego (Helsinki Citizens’ Assembly) w Wanadzor w Armenii mówił w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl o szeregu wyzwań. Najważniejsze jak podkreślił, jest przeprowadzenie wolnych uczciwych wyborów. W tym celu należałoby doprowadzić do zmian w prawie, a także w ważnych instytucjach, związanych z procesem wyborczym. Chodzi o to, by nie dopuścić do tego, aby kontrolę nad sytuacją przejęli oligarchowie - bo ci pra do władzy i już uciekają
Związki biznesu z polityką to systemowy problem w Armenii – mówił Artur Sakunts.
REKLAMA
Więcej w rozmowie.
PolskieRadio.pl: Co spowodowało, że Ormianie masowo wyszli na ulice? Czy to można było przewidzieć?
Artur Sakunts z Helsińskiego Zgromadzenia Obywatelskiego (Helsinki Citizens’ Assembly) w Wanadzor w Armenii: To było coś nieoczekiwanego. Jeśli miesiąc temu spytać by kogokolwiek w Armenii, czy 16, 18, 20 kwietnia będą mieć miejsce takie akcje obywatelskiego pokojowego nieposłuszeństwa, to każdy by odpowiedział, że to niemożliwe i scenariusz z dziedziny fantastyki.
Z drugiej strony mówiliśmy o tym, że sytuacja w Armenii jest tego rodzaju, iż żaden scenariusz nie jest wykluczony. Tylko nie znana była godzina X, w której to wszystko się zacznie. Nikt nie przewidywał, że jest tak blisko.
Przez dziesięciolecia, po tym jak Armenia uzyskała niepodległość, nawarstwiały się problemy systemowe. Po pierwsze to korupcja systemowa, która była głównym mechanizmem rządzenia państwem. Po drugie panowała bezkarność, bo system sądowy był w pełni zależny od władzy wykonawczej i selektywna sprawiedliwość była normą. Prawo działało przeciw obywatelom, politycznym oponentom, nigdy przeciwko reprezentantom władz.
REKLAMA
Po trzecie – w Armenii, można rzec, mieliśmy do czynienia z chroniczną biedą. Chroniczną – w tym sensie, że poziom ubóstwa w żaden sposób się nie zmniejszał. Według oficjalnych danych 30 procent obywateli – a według niezależnych szacunków – do 60 procent ludności - jest biednych.
Kolejny problem to migracja. Za 10 lat rządów Serża Sarkisjana 350 tysięcy obywateli wyjechało z kraju na stałe. Według oficjalnych danych zmniejszyła się liczba ludności. Władza w celu legitymizacji władzy używała argumentów z zakresu bezpieczeństwa. Jednak to, czy władze są gwarantem bezpieczeństwa, podlegało dyskusji już choćby podczas wydarzeń w 2016 roku.
Zewnętrzny dług Armenii za władzy Serża Sarkisjana zwiększył się z 1,7 mld dolarów do 7 mld dolarów. Równolegle z tym, według ocen niezależnych międzynarodowych ekspertów, 9 mld dolarów bezprawnie wywieziono z kraju.
Powiązany Artykuł
"W ARMENII MOŻE BYĆ TAK, JAK W CZECHOSŁOWACJI"
Co teraz dzieje się w Armenii?
Obecnie jestem w Wanadzor, ale biura Helsińskiego Zgromadzenia Obywatelskiego (Helsinki Citizens’ Assembly) znajdują się w całej Armenii. Akty pokojowego obywatelskiego niepodporządkowania miały miejsce dosłownie w całej Armenii – w małych miasteczkach, w dużych miastach. To było ludowy ruch „Zrób krok” na czele z Nikolem Paszynianem.
REKLAMA
Potrzebna był tylko zapałka, by ta sucha trawa zaczęła płonąć. I tak protesty rozprzestrzeniły się po całym kraju.
Jednak trzeba podkreślić, że główną siłą, kręgosłupem podtrzymującym te protesty była młodzież, studenci. Można powiedzieć, że to ruch młodzieżowy, studencki. Ludzie zbuntowali się przeciwko temu, by Serż Sarkisjan de facto rządził trzecią kadencję. Bo ludzie wcześniej zakładali, że po drugiej kadencji przyjdzie ktoś inny. Gdzieś wewnątrz mieli nadzieję, że nowy rządzący krajem może postępować nieco inaczej i może coś zmienić w kraju.
Serż Sarkisjan tymczasem zmienił konstytucję, przeniósł kluczowe kompetencje z prezydenta na premiera i ogłosił, że będzie teraz szefem rządu. To mimo tego, że dwa lata temu, w 2014 roku, przed zmianami w konstytucji, stwierdził, że po dwóch kadencjach prezydenckich nie będzie się ubiegał po raz kolejny o to, by stanąć na czele rządu.
Artur Sakunts Potrzebna był tylko zapałka, by ta sucha trawa zaczęła płonąć. I tak protesty rozprzestrzeniły się po całym kraju.
Wszystkie wybory w Armenii po 1990 roku były sfałszowane – chodzi o ich rezultaty. Nigdy nie było wolnych, uczciwych wyborów. A ostatnie wybory parlamentarne – to nie tyle była już mechaniczna falsyfikacja wyborów, to już było przedsięwzięcie. Bo Sarkisjan w pełni zniszczył też system polityczny, ustanowił de facto system jednopartyjny.
REKLAMA
Przez lata zatem nawarstwiły się problemy, które zagrażają dobrej przyszłości Armenii, w sprawach elementarnych. Ludzie widzieli, że pozbawia się ich wszelkiej nadziei, jedna po drugiej eliminowane są wszystkie szanse na lepsze jutro.
Odczuwała to i młodzież, która prezentowała swoje stanowisko i wywalczyła teraz zmianę. Ludzie pokazali, że nie zgadzają się na to, by ten kraj nie miał żadnej przyszłości.
I to nie jest romantyzm. To rzeczywistość, którą tutaj mamy.
Jakie mogą być teraz scenariusze?
Powiązany Artykuł
TOBIAS SCHUMACHER: DO WŁADZY PRĄ OLIGARCHOWIE
Chcę powiedzieć, że pierwszym decydującym momentem tych protestów był 23 kwietnia. Wówczas aresztowani zostali przywódcy ruchu – Nikol Paszynian, Ararat Mirzojan i Sasun Mikajelian. To są członkowie parlamentu, posłowie partii Umowa Obywatelska. Wydawało się wtedy, że po ich zatrzymaniu zmniejszy się aktywność obywateli Armenii, jednak okazało się, wręcz przeciwnie – manifestacje zgromadziły jeszcze więcej ludzi.
REKLAMA
Drugi punkt przełomowy był 25 kwietnia, gdy istniało niebezpieczeństwo, iż wprowadzony będzie stan nadzwyczajny. Władza widziała, że ludzi na ulicach było więcej. A liczyła wcześniej na to, że wolny dzień 24 kwietnia, kiedy to przypadają obchody rocznicy ludobójstwa Ormian, przyczyni się do tego, że protesty ucichną. 25 kwietnia jednak ludzie znów wyszli na ulice. Tego dnia, jak wspomniałem, było zagrożeniem stanem nadzwyczajnym przez p.o. premiera. To jednak się nie stało.
Teraz obserwujemy, że do ruchu protestu przyłączają się partie parlamentarne, które do tej pory były bardzo pasywne. Przyłączają się, ale też trochę rozwadniają ten ruch, bo ich idee nie są z nim powiązane. Zatem zmiękczają ten kościec, rozbijają sedno protestu. Jest to pewne zagrożenie, choć bardziej pewnie można traktować tę okoliczność jako wyzwanie.
Chodzi o to, że procesem tworzenia się nowych władz są zainteresowane siły, które chcą otrzymać swój udział w tej nowej władzy. I teraz problem w tym – czy liderzy ruchu zdołają stosować się do zasad, czy dopuszczą oligarchów, politycznie zdemoralizowane struktury, do formowania nowej władzy.
Dlatego teraz konieczne jest realizowanie dalszego programu - który był niejednokrotnie ogłaszany. Pierwszym punktem było odejście Sarkisjana. Drugi – to wybranie w parlamencie jako p.o. premiera kandydata reprezentującego ruch protestu. Blok Elk, Paszyniana, przedstawił już kandydaturę na tymczasowego premiera.
REKLAMA
Republikańska Partia Armenii, czyli w pewnym sensie grupa osób zjednoczonych nie programem, ale tym, że są u władzy, zapewne nawet nie będzie śmiała przedstawić kandydata. Dlatego, że teraz wszyscy uciekają z tonącego statku.
I tak w środę 18 członków rządzącej frakcji oznajmiło Paszynianowi, że będą głosować za nim. Partia Dasznakcutiun (Armeńska Federacja Rewolucyjna), która była w koalicji z władzami, teraz z niej wyszła. Zatem zbierane są głosy, by został wybrany.
1 maja poznamy rezultat. Będzie wtedy wyznaczone głosowanie w parlamencie.
Teraz najważniejsze są wybory w parlamencie. Aby były uczciwe i wolne, obowiązkowo trzeba zwrócić uwagę na instytucje, które są zobowiązane do organizacji wyborów. Te instytucje, które kontroluje Republikańska Partia Armenii, nie mogą być gwarantem przeprowadzenia wyborów. Zatem koniecznie trzeba zmienić skład głównej komisji wyborczej, również społecznej komisji ds. telewizji, która kontroluje nadawanie różnych TV. Trzeba wprowadzić zmiany do kodeksu wyborczego, dlatego że oficjalnie mamy proporcjonalny system wyborczy, jednak równolegle z tym są tzw. terytorialne listy z systemem większościowym. Chodzi o to, by oligarchowie nie mogli przez ten mechanizm wpływać poprzez swoje finanse na proces wyborczy i znaleźć się znów tam, gdzie nie po winni.
REKLAMA
Trzeba też jasno stwierdzić, że przedstawiciele biznesu nie mogą być czynnymi politykami – bo złączenie polityki i biznesu to u nas kolejny systemowy problem.
Zatem trzeba wprowadzić zmiany w instytucje i prawo wyborcze, by choć umożliwić, aby te wybory były wolne i uczciwe.
Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio.pl
REKLAMA