Auta elektryczne: nadzieja w tańszych bateriach

Postęp technologiczny związany z produkcją i działaniem baterii, wpływa w istotny sposób na rynek elektromobilności.

2018-06-14, 21:47

Auta elektryczne: nadzieja w tańszych bateriach
zdjęcie ilustracyjne. Foto: Pixabay

Posłuchaj

Dlaczego rozwój rynku samochodów elektrycznych tak bardzo zależy od baterii, wyjaśnia Maciej Mazur -prezes Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych. /Dariusz Kwiatkowski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiegto Radia/.
+
Dodaj do playlisty

− Obecnie cena baterii to nawet 50 proc. wartości samochodu- podkreśla Maciej Mazur -prezes Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych.

Ekspert przywołuje tu wyniki badań przeprowadzonych przez Międzynarodową firmę doradczą Frost and Sullivan, która przygotowała raport na ten temat.

Optymizm budzi fakt, że ceny baterii systematycznie spadają. Pomiędzy rokiem 2010, a 2016 obniżyły się one o 80 proc.. Dalszy spadek cen jest nieunikniony i wpłynie efektywnie na rozwój rynku elektromobilności, ceny samochodów elektrycznych będą coraz niższe.

Dotychczas dominujące na rynku baterie litowo-jonowe nie są doskonałym rozwiązaniem i paradoksalnie przyczyniają się do hamowania tempa rozwoju elektromobilności.

REKLAMA

W tej sytuacji wielkie koncerny motoryzacyjne rozwijają prace nad  bateriami ze stałym elektrolitem. Dzięki nim pojazdy będą w stanie pokonywać dłuższe odległości, a ich cena systematycznie będzie spadać. To dobrze wróży rynkowi elektromobilności.

− Już teraz, gdy rozmawiamy z koncernami motoryzacyjnymi, to słyszymy, że kolejne edycje samochodów elektrycznych będą naturalnie zrównywały się z cenami pojazdów konwencjonalnych. Eksperci szacują, że w latach 2024- 2026  w niektórych segmentach nastąpi ich zrównanie, a wtedy przewaga samochodu elektrycznego stanie się oczywista-zaznacza Maciej Mazur.

Zdecydują o tym niższe koszty eksploatacji, ograniczenie korzystania z serwisu i odczuwalny wzrost komfortu w czasie jazdy.

Polski rynek podąża za rynkiem globalnym, jesteśmy beneficjentami tego, co dzieje się w dziedzinie elektromobilności na świecie i musimy się uczyć wprowadzając  w życie to, co  najbardziej potrzebne i wartościowe. Obecnie po polskich drogach jeździ około 2 tysięcy samochodów elektrycznych. To ciągle bardzo mało w porównaniu z Europą. Jednak to, co najbardziej oddziaływuje na rynek europejski, wpływa również na rynek polski.

REKLAMA

Koncerny będą oferowały samochody o coraz większym zasięgu. Już teraz pojawiają się na rynku pojazdy, którymi można przejechać 300-400 kilometrów po jednym załadowaniu, te które wyjadą z fabryk w bliskim czasie powiozą nas nawet na odległość 600 km.

− Widać, że samochód  konwencjonalny zrównuje się pod tym względem z elektrycznym. Gdy podobne staną się ceny tych pojazdów, a my szacujemy, że w Polsce nastąpi to w latach 2026-2029, to wytworzy się  naturalne kryterium, decydujące o wyborze  nowego samochodu - uważa prezes Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych.

Jego zdaniem, pewien optymizm mogą budzić nowe regulacje prawne. Przypomina, że od kilku miesięcy mamy ustawę o elektromobilności i paliwach alternatywnych, która była pierwszym krokiem w kierunku rozwoju elektromobilności w naszym kraju. Duże nadzieje wiąże się też z nowelizacją ustawy o biopaliwach i biokomponentach.

W ramach tej ustawy mamy zapisy dotyczące Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Stanie się on tym narzędziem, które będzie finansowało rozwój infrastruktury, a także rynku pojazdów. Oczekuje się, że uchwalona już przez parlament ustawa zostanie szybko podpisana przez prezydenta, ponieważ w ramach Funduszu, są przewidziane miliardy złotych właśnie na rozwój tego rynku. Oczywiście będzie on się rozwijał, gdy powstanie gęsta sieć odpowiednich  ładowarek.

REKLAMA

Z raportu Barometr Elektromobilności  przygotowanego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych wynika, że Polacy chcą mieć możliwość podłączenia akumulatorów w miejscu zamieszkania. Jest bardzo ważne, aby system wsparcia nie skupiał się tylko na ładowarkach ogólnodostępnych, choć oczywiście są one również  bardzo potrzebne, ale aby preferował możliwości naładowania baterii w domu, gdy właściciel samochodu  na przykład zażywa głębokiego snu, a nad ranem chce ruszyć w całodzienną podróż.

Dariusz Kwiatkowski      

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej