Mesut Oezil wywołał burzę w Niemczech. "Nie będę dłużej kozłem ofiarnym"
Poczucie rasizmu i brak szacunku - w swoim oświadczeniu Mesut Oezli wymieniał właśnie te dwa elementy jako powody rezygnacji z gry dla reprezentacji Niemiec. Burza, która wybuchła po zdjęciu piłkarza z prezydentem Turcji, nie słabnie.
2018-07-23, 11:50
Jeszcze w maju, dzień przed ogłoszeniem przez trenera Joachima Loewa wstępnej kadry na mistrzostwa świata w Rosji, Mesut Oezil, Cenk Tosun i Ilkay Gundogan spotkali się w Londynie z ubiegającym się wówczas o reelekcję Recepem Erdoganem.
Obaj reprezentanci Niemiec wręczyli kontrowersyjnemu politykowi klubowe koszulki, a Guendogan napisał nawet na niej dedykację. "Dla mojego prezydenta" - brzmiała.
Ozil i Gundogan mają tureckie korzenie, obaj jednak urodzili się z Gersenkirchen i zdecydowali się grać dla Niemiec.
Cała sytuacja wywołała wiele emocji u naszych zachodnich sąsiadów, do startu mistrzostw świata nie brakowało wielu krytycznych komentarzy. Możliwe, że gdyby mundial potoczył się zgodnie z oczekiwaniami Niemców, cała sprawa rozeszłaby się po kościach. Problem w tym, że mistrzowie świata z 2014 roku nie zdołali nawet wyjść z grupy i zaprezentowali się katastrofalnie.
REKLAMA
Piłkarz kadry Niemiec Thomas Mueller już po nieudanym występie w MŚ zauważył, że "być może wiele rzeczy zewnętrznych nas zajmowało i miało wpływ na to, co działo się wewnątrz zespołu".
9 lipca Erdogan został zaprzysiężony na kolejną kadencje. Od 2016 roku Turcja funkcjonowała w stanie wyjątkowym, co było skutkiem nieudanego zamachu na władzę, który przygotowała część dowódców wojskowych. Podczas ostatnich dwóch lat doszło do politycznej czystki, prezydentowi często zarzucano łamanie praw człowieka i wolności słowa.
- DFB szanuje sytuację piłkarzy pochodzących z innego kraju, ale futbol i nasz związek opowiada się za wartościami, których nie reprezentuje pan Erdogan. Nie jest dobrze, gdy nasi piłkarze są wykorzystywani w jego kampanii wyborczej - mówił Reinhard Grindel, szef Niemieckiego Związku Piłki Nożnej.
REKLAMA
Oezil w niedzielę odniósł się do wszystkich zarzutów, które były mu stawiane. Dołożył jednak dużo więcej niż tylko wytłumaczenie się z zarzutów czy przeprosiny.
"Gdybym odmówił, odciąłbym się od moich korzeni. Spotkałbym się z prezydentem niezależnie od tego, kto by nim był. Pewne niemieckie gazety użyły mojego zdjęcia i nawiązały do mojego pochodzenia w celach propagandowych, chciały w ten sposób realizować swoje polityczne cele. Media nie skrytykowały moich występów, tylko tureckie pochodzenie. Dziennikarze chcieli, by Niemcy stanęli przeciwko mnie" - napisał.
"Bild" odniósł się do wszystkich zarzutów zawodnika Arsenalu, zarzucając mu użalanie się nad sobą i ignorowanie zarzutów, które stawia się władzy Erdogana. Dziennikarze pisali też, że piłkarz kreuje się na ofiarę.
REKLAMA
Ozil ma na swoim koncie 92 występy w niemieckiej koszulce, zdobył dla drużyny 23 gole, miał też 40 asyst, co niewątpliwie jest świetnym dorobkiem. To jednak znacznie bardziej skomplikowana postać tak dla kibiców "Die Mannschaft", jak i dla Turków. W wydanej niedawno biografii zawodnik wspominał swoje dzieciństwo, które było dalekie od sielanki. Wychowywał się w dzielnicy imigrantów z Turcji, wyrósł w tej kulturze, potem jednak zdecydował się na to, by grać dla Niemiec - co więcej, w 2010 roku strzelił Turkom gola w meczu eliminacji Euro 2012 w Berlinie i został wygwizdany przez kibiców gości.
Można powiedzieć, że jedni i drudzy mieli wielkie problemy, by go zaakceptować. Oczywiście, kiedy grał dobrze, problemy schodziły na dalszy plan. Słabsza forma znów przywoływała pytania o to, czy zostawia na boisku wystarczająco dużo serca. Trudno nie zauważyć, że w przypadku klęski tacy zawodnicy zawsze są na linii frontu - zrobienia z nich ofiarnego kozła jest po prostu najłatwiejsze.
Można było spodziewać się, że słaba postawa Niemców na mundialu zbierze swoje żniwo, a zmiany nastąpią. Niewielu chyba jednak przewidywało, że będą one dokonywać się w takiej atmosferze.
ps, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA