Wypadek na Słowacji: prokuratura chce aresztu dla pozostałych uczestników wypadku

Prokuratura złożyła zażalenie wobec decyzji sądu, który nakazał areszt jednego uczestnika wypadku na słowackiej drodze. Dwóch pozostałych może odpowiadać z wolnej stopy. W wyniku wypadku zginął 57-letni obywatel Słowacji.

2018-10-04, 09:15

Wypadek na Słowacji: prokuratura chce aresztu dla pozostałych uczestników wypadku

Prokuratura wnioskowała o areszt dla całej trójki. Po decyzji sądu złożyła zażalenie. Śledczy argumentują, że "istnieje obawa możliwego kontynuowania czynów karalnych oraz obawa ucieczki".


Sędzia Peter Bebej zdecydował o zastosowaniu wobec 42-letniego Marcina L. aresztu jako środka zapobiegawczego. Zarzuca się mu spowodowanie zagrożenia powszechnego oraz śmierci człowieka w rezultacie jazdy z nadmierną prędkością i przekroczenia linii ciągłej. Grozi mu za to kara od 2 do 5 lat więzienia. Mężczyzna prowadził samochód Porsche Cayenne.

27-letniemu Adamowi Sz., który kierował samochodem Ferrari, i prowadzącemu Mercedesa 26-letniemu Łukaszowi K. postawiono zarzut spowodowania zagrożenia powszechnego. Sędzia uznał, że Adam Sz. może odpowiadać z wolnej stopy po wpłaceniu przez matkę kaucji w wysokości 20 tys. euro. - Może wyjechać do Polski, ale ma zobowiązania na terenie Republiki Słowackiej i musi je respektować – mówił Bebej.

Łukasz K., który prowadząc Mercedesa przejechał podwójną ciągłą linię, zapłacił mandat karny w wysokości 150 euro. - Ponieważ obowiązuje zasada, że nie można karać dwukrotnie za to samo przewinienie, został wypuszczony na wolność – powiedział Bebej dziennikarzom. Dodał, że K. nadal jest ścigany, ponieważ sąd nie decydował o oskarżeniach wobec Polaków, a jedynie odnosił się do wniosku prokuratury o zastosowanie aresztu.

REKLAMA

Przewodniczący sądu powiatowego w Dolnym Kubinie Rastislav Plutinsky apelował do dziennikarzy o poszanowanie decyzji sądu i branie pod uwagę zasady domniemania niewinności. Proszony o komentarz do trwającego postępowania powiedział, że nie będzie zajmować żadnego stanowiska, ponieważ w każdej chwili może okazać się, że będzie jednym z sędziów rozstrzygających w sprawie.

Do tragicznego wypadku doszło w niedzielę, 30 września. Samochody zderzyły się w okolicy Dolnego Kubina, leżącego około 40 km od polskiej granicy. Trzej polscy kierowcy jadąc szybko wyprzedzali inne samochody na ciągłej linii.

Wypadek, w którym zginął 57-letni ojciec rodziny, wywołał na Słowacji wiele komentarzy i falę oburzenia. Słowacki kierowca zmarł w drodze do szpitala, a jego żona doznała obrażeń i była operowana. Lekarze wypisali ją do domu w środę, żeby mogła uczestniczyć w pogrzebie, który odbył się późnym popołudniem w czwartek.

Media podkreślają, że polscy kierowcy nie po raz pierwszy wykorzystują słowackie drogi do samochodowych wyścigów. - W kraju ryzykują utratę prawa jazdy. U nas co najwyżej zapłacą mandat – powiedział jeden z policjantów towarzyszących aresztantom.

REKLAMA

Podobne wypowiedzi i apele o zrobienie porządku z nielegalnymi wyścigami luksusowych samochodów są powszechne w Dolnym Kubinie i na całej Orawie, gdzie mieszka rodzina ofiary wypadku. - Nie rozumiem, dlaczego temu, który zabił, grozi tak niewielka kara – powiedziała jedna z osób obserwujących przyjazd oskarżonych do sądu.

Tragedia na drodze w pobliżu Dolnego Kubina jest jednym z głównych tematów regionalnych mediów. Z ogólnokrajowych, które poświęciły zdarzeniu wiele miejsca, wyparły ją inne wydarzenia. Słowaccy dziennikarze czekający na czwartkowy werdykt sądu podkreślali, że podnoszone przez polityków hasła zaostrzenia kar za podobne przestępstwa trzeba traktować poważnie.

msze/dn

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej