Piotr Semka o wyborach w Niemczech: kończy się fenomen Bawarii, CSU rozrywa konflikt
W niedzielę odbędą się wybory regionalne w największym niemieckim landzie - Bawarii. Bardzo prawdopodobne, że choć rządząca tam od lat 50. Unia Chrześcijańsko Społeczna (CSU) wygra, to nie z taką przewagą, by samodzielnie pełnić władzę. Potencjalnym koalicjantem jest skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD). Co to oznacza dla kanclerz Angeli Merkel? Niemieckie wybory dla portalu PolskieRadio24.pl komentuje publicysta Piotr Semka.
2018-10-11, 13:43
Od lat 50. CSU jest w Bawarii monopolistą. Na 17 kadencji jedynie pięciokrotnie wchodziła w koalicję i tylko raz była w opozycji. Teraz w lokalnym parlamencie (landtagu) rządzi samodzielnie, jednak według najnowszych sondaży, ciągu trzech tygodni straciła kolejne trzy punkty procentowe i obecnie może liczyć na niecałe 33 proc. głosów.
To oznacza, że po wygraniu wyborów CSU będzie musiała utworzyć bawarski rząd z innym ugrupowaniem. Prawdopodobne, że tym koalicjantem będzie AfD, które w sondażach ogólnokrajowych wyprzedziło SPD i plasuje się na drugim miejscu popularności, a w Bawarii jak na razie może liczyć na poparcie co dziesiątego mieszkańca.
Co to oznacza dla kanclerz Niemiec Angeli Merkel, dla której ugrupowania, czyli CDU, CSU postrzegana jest jako naturalny koalicjant?
- Kończy się fenomen Bawarii. CSU występuje w roli partii, którą rozrywa konflikt. Dotąd CSU była najbardziej konserwatywną partią w obrębie establishmentu w RFN. Natomiast ostry konflikt migracyjny postawił tę partię wobec wyboru: czy iść w kierunku pryncypialnej krytyki migracji, która była udziałem Angeli Merkel, czy też próbować nie poruszać tego tematu i zostawić go AfD. Oba rozwiązania są dla CDU złe – komentuje Piotr Semka, publicysta "Do Rzeczy".
REKLAMA
Jak dodaje, zostawienie tej sprawy AfD powoduje, że CSU traci na jej rzecz wyborców, zaś kopiowanie AfD nie bardzo się udaje, bo Unia jest członkiem szerszej koalicji rządowej, w której SPD bardzo niechętnie podchodzi do zaostrzenia polityki migracyjnej.
– To kwestia stosunku do migrantów była genezą dwóch ostrych konfliktów, które podzieliły Angelę Merkel i Horsta Seehofera, lidera CSU. Pierwszy nastąpił wtedy, gdy Seehofer chciał zaostrzenia kontroli na granicy z Bawarią i tworzenia centrów dla tych uchodźców, którzy nie uzyskali azylu, by ich szybko wyekspediować z Niemiec. Drugi miał miejsce po wybuchu awantury wokół Hansa-Georga Maassena, szefa Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji, który stwierdził, że deklarowane przez rzecznika rządu Merkel ataki na cudzoziemców według jego wiedzy albo nie były masowe, albo ich w ogóle nie było. Seehofer stanął wtedy przed dylematem, bo z jednej strony był w koalicji, w której Socjaldemokraci i Merkel zażądali głowy Maassena, a z drugiej strony próbował ratować sytuację i przesunąć go na jakieś stanowisko wewnątrz swojego resortu, czym zresztą się skończyło – dodaje Semka.
Jego zdaniem, CSU stanie po wyborach wobec problemu, czy wejść w koalicję z AfD czy z partią Zielonych. – Jeśli utworzy rząd z AfD, to AfD będzie jeszcze bardziej triumfowało. M.in. dlatego, że komuś, kto rządził samodzielnie, trudno jest zgiąć kark i przyjąć zasady koalicyjne, a poza tym AfD będzie dalej wskazywało, że CSU nie potrafi się zdobyć na radykalną politykę antyimigrancką. Być może więc koalicjantem staną się Zieloni, którzy idą w górę kosztem SPD – podsumowuje Semka.
bb/IAR
REKLAMA
REKLAMA