Wzloty i upadki polskiej gospodarki, czyli jak dogonić najbogatszych
Polska gospodarka przez 100 lat od odzyskania przez nasz kraj własnej państwowości przeżywała wzloty i upadki. Nie zawsze wszystko zależało od nas samych, choć zwłaszcza przez ostatnie 30 lat notujemy nieustający wzrost, który, jeśli zostanie utrzymany, pozwoli nam dogonić najbogatsze państwa świata.
2018-11-12, 19:00
Posłuchaj
Okrągła rocznica odzyskania niepodległości, to okazja, aby podsumować dokonania gospodarcze Polski ostatniego stulecia i porównać sytuację naszego kraju wtedy i dziś.
Zdaniem dr Piotra Korysia ekonomisty z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, który gościł na antenie radiowej Jedynki, w II Rzeczpospolitej nastąpiła udana reintegracja ziem polskich i odbudowa państwa z terytoriów, które należały do trzech wielkich imperiów. Gospodarczo – zdaniem eksperta – okres międzywojenny nie był jednak „nadzwyczajnym czasem dla Polski”, choć to wtedy powstały Centralny Okręg Przemysłowy, port w Gdyni czy linie kolejowe.
Zmarnowane szanse
W opinii ekonomisty, w latach 30. zeszłego stulecia więcej okazji zmarnowaliśmy niż wykorzystaliśmy, a skutki wielkiego kryzysu zaczęliśmy przezwyciężać w drugiej połowie lat 30. Dopiero wtedy w gospodarce prywatnej pojawiły się oznaki wychodzenia z recesji, a państwo podjęło silne działania inwestycyjne, choć – zdaniem rozmówcy – zostały one wdrożone zdecydowanie za późno i opierały się na założeniu, że państwo jest "jedynym dobrym właścicielem".
Według Piotra Korysia była to polityka etatystyczna, charakterystyczna dla krajów peryferyjnych i wychodząca z założenia, że państwo najlepiej zarządza inwestycjami, zwłaszcza w przemyśle ciężkim, koncentrując je w jednym miejscu, co miało gwarantować sukces. Taką politykę – dodał – Polska prowadziła w latach 30-tych, potem w latach 50-tych a następnie podobną próbowała realizować ekipa Edwarda Gierka, co zakończyło się niepowodzeniem.
REKLAMA
PKB to nie wszytko
Mówiąc o poziomie życia Polaków i o tym, jak on się zmieniał w ostatnich 100 latach – stwierdził, że „teraz jesteśmy wysoko”, choć trzeba pamiętać, że PKB per capita nie jest dobrą miarą poziomu życia. Zaznaczył jednak, że dziś „z całą pewnością” żyje nam się lepiej niż w 20-leciu międzywojennym, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że rozwija się cały świat.
Zdaniem eksperta jedną z bardziej dramatycznych porażek II RP było to, że nie udało się znieść nierówności regionalnych i tych między warstwami biedniejszymi i bogatszymi, a nawet różnice te się pogłębiały. W opinii ekonomisty, obecnie nierówności są dużo mniejsze.
Gospodarcze różnice między zaborami
W Polskim Radiu 24 Julia Patorska liderka zespołu ds. analiz ekonomicznych w firmie Deloitte – powiedziała, że w 1918 roku, kiedy Polska odzyskała niepodległość trudno było mówić o polskiej gospodarce jako o jednolitym bycie, bowiem były to trzy bardzo różne pod względem rozwoju gospodarczego i społecznego terytoria.
Najbardziej rozwinięta część – przypomniała – znajdowała się wcześniej pod zaborem niemieckim. Tam bogactwo liczone per capita dochodziło nawet do 70 procent tego co wówczas notowano w krajach Europy Zachodniej. Dwa pozostałe zabory były znacznie biedniejsze i tam poziom ten wynosił około 20-30 procent poziomu notowanego w państwach Zachodu.
REKLAMA
Jak mówiła ekspertka – pierwszym wyzwaniem, przed którym stanęły ówczesne władze była próba unifikacji tych terenów. Zaczęto budować kluczowe instytucje a za tym szły reformy i plany inwestycyjne, które pozwoliły „napędzać” gospodarkę. Gdy Polska trochę odetchnęła po hiperinflacji i zaczęła się lepiej rozwijać – zauważyła – nadszedł wielki kryzys, który mocno uderzył również w Polskę.
Do sztandarowych ówczesnych inwestycji należy zaliczyć budowę Centralnego Okręgu Przemysłowego i nowy port w Gdyni, który miał uniezależnić Polskę od portu w Gdańsku, który nie był wtedy polskim miastem, ale – jak dodała rozmówczyni – Polska pozostawała nadal słabym krajem co unaocznił wrzesień 1939 roku, kiedy to źle wyposażona polska armia nie mogła powstrzymać niemieckiej agresji.
Powojenna odbudowa
Po wojnie, kiedy kraj stanął do odbudowy a PKB per capita wynosiło połowę tego co w tamtym czasie generowały państwa zachodnie, choć w latach 50-tych poprzedniego stulecia byliśmy państwem bogatszym od ówczesnej Hiszpanii, z którą się porównujemy, ponieważ to kraj podobny do naszego pod względem wielkości oraz liczby ludności.
Narzucony w latach późniejszych system gospodarki planowanej – według ekspertki – mocno zahamował dalszy wzrost gospodarczy a Polska rozwijała się znacznie wolniej niż kraje zachodnie a nawet niektóre państwa dawnego RWPG.
REKLAMA
Odwilż następuje w latach 70-tych XX stulecia za sprawą Edwarda Gierka, choć poprawa sytuacji gospodarczej w tamtym czasie odbywała się „na kredyt”. W latach 80-tych Polska stanęła u progu bankructwa – przypomniała ekspertka – a sytuacja ekonomiczna była na tyle ciężka, że przełożyło się to na sytuację polityczną. Po wolnych wyborach w roku 1989 w rekordowo krótkim tempie grupa fachowców pod przewodnictwem Leszka Balcerowicza tworzy ramy dla nowego systemu gospodarczego.
Przełom po 1990 roku
W parę miesięcy – przypomniała Julia Patorska – napisano kilkanaście ustaw, które „totalnie zmieniły model gospodarczy w naszym kraju”. Ustawy weszły w życie w styczniu 1990 roku i patrząc na sto lat, które dzielą Polskę od momentu odzyskania niepodległości to od roku 1990 w gospodarce dzieje się wiele dobrego. Tu ekspertka wymieniła: otwarcie naszej gospodarki na świat, przestawienie jej na tory rynkowe z ochroną własności prywatnej, dzięki czemu można było budować przedsiębiorczość.
Pod koniec lat 80-tych poprzedniego wieku Polska była per capita na poziomie 30 proc. PKB państw Zachodu, a obecnie dobijamy do prawie 70 procent. Według rozmówczyni jesteśmy obecnie bogatsi i względnie i bezwzględnie zaś luka, która nas dzieli od państw najbogatszych jest „krok po kroku” zmniejszana.
Utrzymać tempo
Zdaniem ekspertki, jeśli dalej utrzymany zostanie obecny kierunek to w ciągu 20 lat mamy szansę dogonić państwa najbogatsze i znaleźć się w czołówce. Jak dodała, od roku 1991 odnotowujemy w Polsce nieustający wzrost gospodarczy, co jest „ewenementem na skalę światową”. Według rozmówczyni, powinniśmy bardzo docenić ostatnie 30 lat.
REKLAMA
Myśląc o stu latach odzyskania niepodległości – podsumowała – trzeba pamiętać, że tak „rzewnie” wspominane lata 20-lecia międzywojennego, czy lata Gierka nie zawsze mają uzasadnienie w danych.
Jak najmniej państwa
Jak powiedział reporterowi Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia Tomasz Rostkowski z Pracodawców RP, w 20-leciu międzywojennym, Polska gospodarka oparta była na inwestycjach państwowych, natomiast dzisiaj przeważa biznes prywatny. Zdaniem eksperta – widać, że niektóre pomysły realizowane obecnie są kopią tego, czego doświadczaliśmy w okresie międzywojennym. Na przykład to, że państwo bierze na siebie „ogromne wyzwania inwestycyjne”.
W jego opinii – państwo ma do odegrania ogromną rolę w gospodarce, np. powinno zapewnić dobre otoczenie prawne oraz stabilne warunki działania, natomiast nie powinno budować własnych przedsiębiorstw a aktywność gospodarczą pozostawić Polakom.
Według Tomasza Rostkowski, dziś Polska aspiruje do największych gospodarek światowych a te nie powstają, dlatego że państwo inwestuje np. w innowacyjne pomysły typu Google czy Facebook. W tym wypadku przedsiębiorczość tworzy nowe biznesy, bo „państwo samo w sobie nie jest innowacyjnym bytem i chyba nawet nie powinno być”. Państwo – zdaniem rozmówcy – ma za zadanie tworzyć warunki do działania i choć trzeba doceniać sukcesy (gospodarcze – red.) lat międzywojennych to nie jest to „rozwiązanie na dzisiejsze czasy” – podsumował ekspert.
REKLAMA
Sami nie dalibyśmy rady
W okresie międzywojennym Polska znajdowała się w bardzo trudnej sytuacji gospodarczej. Był to bowiem czas podnoszenia kraju, po 123 latach zaborów – powiedziała reporterowi Naczelnej Redakcji Gospodarczej Maria Pawlak, historyk WAWstep. Podkreśliła, że w latach 20-tych zeszłego stulecia Polska oprócz odbudowy gospodarki zmagała się również z analfabetyzmem.
Jak dodała wprawdzie nie było wtedy Unii Europejskiej to państwa zachodnie wspomagały Polskę w odbudowie gospodarki, o czym często zapominamy. Na przykład Francja pomogła nam w budowie portu w Gdyni. Powstawały też inwestycje wspierane przez kapitał niemiecki oraz pochodzący ze zbiórek amerykańskiej Polonii.
Bez tych pieniędzy Polacy sami nie odbudowaliby gospodarki w okresie międzywojennym – zauważyła. Jak stwierdziła – w okresie międzywojennym duża część przemysłu była zlokalizowana w jednym obszarze kraju, a dzisiaj jest inaczej, dzięki czemu Polska może rozwijać logistykę i transport samochodowy. W tych dziedzinach – dodała – nasz kraj jest obecnie „czołowym graczem na rynku międzynarodowym”.
Gdyby nie wojna
Podkreśliła, że Polska miała szansę na spektakularny rozwój gospodarczy w kolejnych latach, gdyby nie przerwał tego wybuch II Wojny Światowej.
REKLAMA
Karolina Mózgowiec, Błażej Prośniewski, Tomasz Matusiak, Adam Kaliński, kw
REKLAMA