Budżet na 2019 rok uwzględnia spowolnienie wzrostu PKB i stawia na niski deficyt

W Sejmie trwają pracę nad przyszłorocznym budżetem. W dokumencie mamy zapisany wzrost gospodarczy na poziomie 3,8 proc., inflację nie wyższą niż 2,3 proc., a deficyt sektora finansów publicznych ma kształtować się na poziomie 1,7 proc.

2018-12-13, 19:45

Budżet na 2019 rok uwzględnia spowolnienie wzrostu PKB i stawia na niski deficyt
Według założeń Ministerstwa Finansów wzrost gospodarczy ma wynieść 3,8 proc.Foto: Pixabay

Posłuchaj

O projekcie ustawy budżetowej naszego państwa na 2019 rok. mówi gość radiowej Jedynki Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. /Błażej Prośniewski, naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
+
Dodaj do playlisty

Rząd zaplanował także wyższe wydatki, o ponad 18 mld złotych, tj. 4,6 proc. Z drugiej strony liczy też na zwiększenie o 5 proc. wpływów podatkowych. Jednak ten drugi wskaźnik jest znacznie trudniejszy do oszacowania.

Bardzo dobre wskaźniki deficytu i długu publicznego

W komunikacie Centrum Informacyjnego Sejmu napisano, że w zaproponowanym przez rząd budżecie priorytetowym celem jest „utrzymanie stabilności finansów publicznych przy wspieraniu wzrostu gospodarczego i solidarnościowej polityki społecznej”.

– Ten przyszłoroczny budżet rzeczywiście wygląda przyzwoicie, jeśli patrzymy na wskaźniki deficytu i długu publicznego, który też spada, co jest ważne dla długotrwałej stabilności finansów publicznych. Dobry jest też punkt startowy, ponieważ  w tym roku deficyt budżetowy będzie wyraźnie niższy niż zakładano w budżecie na 2018 rok. Według ostatnich wypowiedzi minister finansów, może być to poziom 0,6 proc. PKB, co by dawało w ujęciu nominalnym około 15 mld złotych, podczas gdy planowano ponad 40 mld złotych. Widać więc bardzo dobrą sytuację budżetu – ocenia gość Jedynki Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.

I dodaje, że w roku 2019 zapewne tak dobrego wyniku powtórzyć się nie da. Aczkolwiek w dalszym ciągu będzie to dość dobry poziom osiągamy dzięki dobrej koniunkturze polskiej gospodarki.

REKLAMA

– Ponieważ wzrost gospodarczy jest w tym roku wyraźnie wyższy niż oczekiwano, jest mocna konsumpcja, spada bezrobocie, w związku z tym budżet państwa zyskuje dodatkowe dochody, a jednocześnie musi mniej wydawać chociażby na Fundusz  Ubezpieczeń Społecznych i na zasiłki dla bezrobotnych – wyjaśnia Grzegorz Maliszewski.

Czy możliwy jest budżet bez deficytu?

Skoro mamy tak dobrą sytuację, to może powinniśmy dążyć do tego, żeby w ogóle nie było deficytu budżetowego.

– To byłaby idealna sytuacja, która odsłaniała by stan, kondycję naszej gospodarki. Powszechnie przyjętą praktyką jest wykorzystywanie czasu dobrej koniunktury do tego, by zapewnić sobie pewną przestrzeń fiskalną do tego, by państwo bez narażania się na jakieś poważne, negatywne konsekwencje, takie jak procedura nadmiernego deficytu lub utrata zaufania rynków finansowych – mogło się zadłużać, w tym czasie kiedy gospodarka radzi sobie słabiej. Albo żeby państwo miało możliwość stymulowania wzrostu gospodarczego, w okresie kiedy koniunktura gospodarcza jest słabsza – przypomina gość PR24 Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

W coraz większej liczbie krajów Unii Europejskiej notowany jest dodatni wynik, czyli nadwyżka właśnie w sektorze finansów publicznych. W Polsce tej nadwyżki jeszcze nie mamy, w ujęciu całorocznym, ale budżet jest coraz bardziej zbilansowany, a deficyt zszedł już poniżej 1 proc. PKB.

REKLAMA

– Są nawet pewne prognozy, które mówią o tym, że to będzie niewiele poniżej zera, jeśli chodzi o wynik budżetu, np. minus 0,3 proc. PKB – dodaje Łukasz Kozłowski.

Budżet czyli wydatki i dochody

Każdy budżet, nie tylko państwa, ma dwie strony: dochodową i wydatkową. Która z nich w przypadku budżetu naszego państwa na przyszły rok jest lepiej skalkulowana? Z jednej strony mamy bowiem wyższe wydatki, o ponad 18 mld zł, tj. 4,6 proc. Z drugiej zaś – zwiększenie o 5 proc. wpływów podatkowych.

– Jeśli chodzi o to, która strona jest lepiej skalkulowana, to prawdopodobnie ta wydatkowa. Ponieważ są to wartości, które rząd i minister finansów wpisuje i chce je wydać, rozdysponować. Trudniejsza do precyzyjnego oszacowania jest strona dochodowa, ponieważ ona zależy od tego, jaka jest koniunktura gospodarcza – podkreśla gość radiowej Jedynki.

A tutaj są ryzyka, które w trakcie roku mogą się pojawić, i spowodować, że wzrost gospodarczy będzie się odchylał od tego, który jest założony w budżecie. Inflacja na przykład może być inna. To są rzeczy, które nie zależą od rządu, zależą od tego, jaka jest koniunktura w polskiej gospodarce, ale też jaka jest koniunktura globalnie.

REKLAMA

– Teraz ten wzrost jest bardzo dobry, jest wyższy niż oczekiwano, wynosi ponad 5 proc. Natomiast kolejne kwartały będą już słabsze. I przyszły rok będzie już pod tym względem trudniejszy dla budżetu, ponieważ zakładane jest spowolnienie wzrostu gospodarczego. W związku z tym też możliwości wzrostu dochodów budżetowych też będą nieco słabsze niż w tym roku – uważa Grzegorz Maliszewski.

Czy mamy wpływ na spowolnienie gospodarcze? 

Istotna jest też odpowiedź na pytanie, na ile to prognozowane delikatne ochłodzenie koniunktury będzie wynikało z warunków wewnętrznych, czyli na ile nasza gospodarka już osiągnęła szczyt możliwości. A na ile to spowolnienie będzie niezależne od nas i będzie wynikało z ogólnej koniunktury na świecie.

– To będzie złożenie tych dwóch czynników. Obecnie już wiemy, i z dużym prawdopodobieństwem możemy powiedzieć, że polska gospodarka mija ten szczyt koniunktury gospodarczej i będzie następowało wyhamowanie. Natomiast będzie ono następowało w dużym stopniu przez mniej korzystne otoczenie zewnętrzne – ocenia gość radiowej Jedynki.

REKLAMA

Tak wynika z obserwacji i analizy wskaźników koniunktury gospodarczej, czy to w strefie euro, np. w Niemczech, naszego głównego partnera handlowego, ale też szerzej – np. w Stanach Zjednoczonych widać, że tam wzrost gospodarczy zmniejsza się.

– Wcześniej czy później również to odczujemy, w związku z tym po latach bardzo dobrej koniunktury będziemy mieli okres niższego wzrostu. Jednak ciągle to będzie poziom „dość przyzwoity”, czyli ciągle w okolicach takiego długoterminowego tempa rozwoju polskiej gospodarki. Ten wskaźnik 3,8 proc. PKB, który zakłada budżet, obecnie wygląda dość optymistycznie, choć część prognoz wskazuje, że może to być trochę niżej. Ale nie powinno to być odchylenie na tyle istotne, żeby spowodowało zagrożenie dla sytuacji budżetowej. Szczególnie, że przyszłoroczny budżet może jeszcze korzystać z pewnych rezerw, które zostaną stworzone z lepszego wykonania budżetu w tym roku – tłumaczy Grzegorz Maliszewski.

Również  Łukasz Kozłowski uważa, że przyszły rok może być czasem spowolnienia gospodarczego, co będzie wynikało przede wszystkim ze zmieniającej się sytuacji naszych głównych partnerów handlowych na Zachodzie.

– Tam już od początku 2018 roku obserwujemy pewne oznaki osłabienia koniunktury, choć wciąż to wskazuje na to, że będziemy mieli do czynienia z wolniejszym wzrostem, a nie z poważną stagnacją, czy recesją. Nasz wzrost gospodarczy może być niższy od tych 3,8 proc., może to będzie ok. 3,5 proc., ale w tym momencie trudno to precyzyjnie określić, bo będzie to właśnie zależało od kondycji gospodarek rozwiniętych w 2019 roku – ocenia gość Polskiego Radia 24.

REKLAMA

I dodaje, ze tak długo, jak nie będą to duże odchylenia, tak długo jak ten wzrost nie spadnie poniżej 3 proc. PKB w 2019 r., to nie powinno to stanowić poważnego zagrożenia dla realizacji tych planów.

Inwestycje pilnie potrzebne

Zatem jeśli chodzi o to osłabienie naszej koniunktury mamy warunki zewnętrzne, ale są też pewne czynniki wewnętrzne, które niepokoją ekonomistów i przedsiębiorców. A które mogą wpłynąć na tempo naszej gospodarki.

– To, co mnie niezwykle martwi, to najniższy w Europie Środkowo-Wschodniej poziom inwestycji. To prawda, że inwestycje samorządów, publiczne nieco wzrosły, i że firmy nieco więcej inwestują, ale nadal poziom inwestycji jest zbliżony do tego sprzed trzech lat – zwraca uwagę Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan.

Teraz jeszcze nie wiemy, czy ten niski poziom inwestycji będzie prawdopodobnie w 2019 roku ciążył naszej gospodarce, czy może nastąpi odbicie.

REKLAMA

– Problem braku inwestycji widoczny jest tak naprawdę w ostatnich latach. To nie jest tylko kwestia tego roku. Także w poprzednich latach inwestycji brakowało, tych inwestycji firm prywatnych. Ponieważ odbicie w dynamice inwestycji, które obserwujemy w ostatnich kwartałach jest efektem wzrostu inwestycji samorządowych, współfinansowanych ze środków unijnych – wyjaśnia gość radiowej Jedynki.

Przed wyborami samorządowymi one szczególnie przyspieszyły. Inwestują również firmy publiczne. Natomiast firmy prywatne są dość ostrożne. I to jest rzeczywiście element, który stanowi spore ryzyko dla wzrostu gospodarczego.

– Ponieważ bez inwestycji przedsiębiorstw trudno będzie utrzymać solidny wzrost gospodarczy w dłuższym terminie. Ten wzrost, który teraz jest osiągany, w dużym stopniu pochodzi z konsumpcji prywatnej, która ma to do siebie, że impuls, który daje dla gospodarki, może wygasnąć. I jeśli przestanie spadać bezrobocie, i zacznie się stabilizować, a firmy nie inwestują, więc też nie zwiększają zapotrzebowania na pracowników, ponadto państwo, które zwiększa świadczenia socjalne też w pewnym momencie przestanie to robić – i wtedy możliwości konsumpcyjne wyczerpią się. Wówczas wzrost gospodarczy spowolni, szczególnie, jeśli będzie mniej korzystne otoczenie zewnętrzne – wylicza Grzegorz Maliszewski.

Dlatego też te inwestycje są ważne, żeby stabilizować wzrost gospodarczy w dłuższym terminie.

REKLAMA

Ostrożnie z inflacją

Dla konsumpcji ważna też jest inflacja. To istotne, zwłaszcza w kontekście wywołujących w ostatnich tygodniach wiele emocji i zamieszania z cenami prądu. Na razie słyszymy o możliwych podwyżkach rzędu około 30 procent. Co prawda, mają być rekompensaty, ale nie dla wszystkich. Takich wyrównań nie dostaną np. duże firmy. Na ile to może działać proinflacyjnie, i spowodować, że inflacja będzie wyższa od zakładanej w budżecie?

– Inflacja będzie wyższa niż w tym roku (1,7 proc.), wzrośnie według szacunków Narodowego Banku Polskiego do poziomu 3,2 proc., czyli to dwukrotne przyspieszenie wzrostu cen. Powodem jest częściowo efekt rosnących cen energii. Te ceny na pewno wpływają na budżet, ale nie wiemy, na ile wpłyną na inflację. Ponieważ to będzie zależało od tego, w jakim stopniu, w jaki sposób rząd zneutralizuje część podwyżek cen energii dla gospodarstw domowych. Nie wiemy też, jak to będzie uchwycone przez Główny Urząd Statystyczny, gdyż to zależy od tego, jaki będzie mechanizm – tłumaczy gość radiowej Jedynki.

Natomiast te zapowiadane rekompensaty nie będą dla wszystkich. Wzrosną ceny dla samorządów, dla dużych przedsiębiorstw. Z mediów wiadomo, że część samorządów dostała podwyżki cen energii w wysokości 60 – 70 proc. To oznacza, że w jakimś stopniu będą one musiały być uwzględnione chociażby w cenach komunikacji miejskiej.

– Dlatego ten wpływ cen energii jest nie tylko bezpośredni na rachunki gospodarstw domowych, ale także przez ceny towarów i usług, które są sprzedawane – dodaje gość Jedynki Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.

REKLAMA

Zdaniem Łukasza Kozłowskiego, inflacja na wyższym poziomie, z czysto budżetowego punktu widzenia nie jest złym zjawiskiem, jest wręcz zjawiskiem pozytywnym.

– Ponieważ kiedy rosną ceny produktów na naszym rynku, a są one opodatkowane VAT, to automatycznie rosną dochody państwa z tego tytułu. Z kolei z drugiej strony, te rekompensaty czy waloryzacje różnych wydatków wynikające ze wzrostu cen – to one pojawiają się dużo później. Jeśli np. ceny w przyszłym roku wzrosną dużo szybciej niż się tego spodziewamy, to pewnie te różne działania dyscyplinujące poziom wydatków w nowej sytuacji odczujemy dopiero w roku 2020. Dlatego z punktu widzenia ministra finansów wyższa inflacja wcale nie jest złą wiadomością – podkreśla główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Natomiast z punktu widzenia gospodarki, przedsiębiorstw i konsumentów, to oczywiście jest sytuacja niedobra, i na dłuższą metę przekłada się na dynamikę wzrostu gospodarczego.

Błażej Prośniewski, Karolina Mózgowiec, Aleksandra Tycner, Małgorzata Byrska, jk

REKLAMA


Logo NBP Logo NBP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej