Wypadek w Karwinie. Powstanie polsko-czeski zespół śledczy ws. katastrofy

2019-01-04, 12:30

Wypadek w Karwinie. Powstanie polsko-czeski zespół śledczy ws. katastrofy
Znicze w kopalni w Karwinie. Foto: PAP/Andrzej Grygiel

Polscy i czescy prokuratorzy zgodzili się w sprawie powołania wspólnego zespołu śledczego w sprawie katastrofy w kopalni CSM Stonawa, gdzie 20 grudnia wybuch metanu zabił 13 górników, w tym 12 Polaków. Grupa powinna rozpocząć pracę już w najbliższych tygodniach. 

Na temat możliwości powołania wspólnego zespołu rozmawiali w piątek w Karwinie polscy i czescy śledczy. - Jest pełna zgoda pomiędzy czeską a polską prokuraturą, aby taki zespół powstał. Uzgodniliśmy kwestie działalności i warunków, na jakich ten zespół będzie działał. Teraz przed nami kwestia proceduralna - formalnego ukonstytuowania tego zespołu i podpisania stosownej umowy w tym zakresie - powiedział po spotkaniu dziennikarzom szef Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Radosław Woźniak - jeden z przedstawicieli polskiej delegacji. 

Zgodnie z ustaleniami, choć w obu państwach będą nadal toczyły się odrębne postępowania, zespół ma usprawnić wymianę materiału dowodowego i zapobiegać dublowaniu czynności. Nie będzie konieczności współpracy na podstawie międzynarodowej pomocy prawnej. - Po prostu ma służyć temu, aby te postępowania przebiegały sprawnie - wskazał prok. Woźniak. 

Zgodnie z regulacjami prawnymi, ze strony polskiej umowę w sprawie powołania zespołu ma podpisać prokurator generalny, ze strony czeskiej - także przedstawiciel tamtejszej Prokuratury Generalnej. Na początku przyszłego tygodnia ma być gotowy projekt umowy. 

Pytany, kiedy zespół mógłby zacząć pracę, Woźniak wyraził przekonanie, że będzie to "naprawdę szybko", nie później niż za tydzień-dwa. Prokurator wskazał, że gliwicka prokuratura ma powołany do innej sprawy wspólny zespół śledczy z przedstawicielami innego kraju i - jak ocenił - ta współpraca przebiega dobrze. 

Rodzina rannego górnika prosi, by nie informować o jego stanie zdrowia

Rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego w Ostrawie Nada Chattova poinformowała, że rodzina jednego z polskich górników, który został ranny w grudniowym wybuchu w kopalni CSM w Stonawie w Czechach, prosi o niepodawanie informacji o jego stanie zdrowia. Szpital dotąd podawał, że mężczyzna jest w stanie krytycznym i ma oparzenia ponad połowy powierzchni ciała oraz jest w stanie śpiączki farmakologicznej.

Przed tygodniem rzeczniczka szpitala mówiła PAP, że "nie można zakładać, że stan rannego zasadniczo zmieni się z dnia na dzień. Leczenie będzie długotrwałe". Chory jest podłączony do aparatury podtrzymującej życie i znajduje się na oddziale intensywnej opieki medycznej. W piątek rzeczniczka odrzuciła spekulacje łączące żądanie rodziny z ewentualną zmianą stanu zdrowia rannego górnika. - Jesteśmy w bieżącym kontakcie z rodziną i musimy respektować jej żądania – powiedziała Nada Chattova. 

Stan drugiego rannego górnika, który jest hospitalizowany w szpitalu w Ostrawie, także nie ulega zmianie. Ma zdecydowanie mniejsze obrażenia niż jego kolega. W jego przypadku oparzenia zajmują około 10 proc. powierzchni ciała. „Jest w stanie stabilnym. Przebywa w standardowym pokoju szpitalnym” – powiedziała Nada Chattova. Poinformowała, że chory komunikuje się z lekarzami.

Do wybuchu metanu w kopalni CSM Stonawa doszło 20 grudnia. Zginęło 13 górników - 12 Polaków i jeden Czech. Ratownikom udało się bezpośrednio po tragedii wydobyć ciało jednej z ofiar, kilka dni później koleje cztery. Pozostałe wciąż są 800 metrów pod ziemią. Rejon katastrofy odcinają tamy, za którymi panuje bardzo wysokie, grożące wybuchem, stężenie gazów. Według informacji Kopalni Ostrawsko – Karwińskich (OKD), do których należy kopalnia CSM, pokład, na którym doszło do wybuchu, może pozostać odcięty od reszty kopalni nawet przez kilka tygodni. 

kad

Polecane

Wróć do strony głównej