Rzeczniczka KGHM: musimy wyczyścić pewne procesy, po to, żeby firma działała dobrze
Działania śledczych w KGHM, kontrola wewnętrzna w firmie czy polityka kadrowa miedziowego giganta – to część tematów, o których rozmawialiśmy z dyrektorem naczelnym do spraw komunikacji KGHM – Lidią Marcinkowska-Bartkowiak. Spółka informuje też o planach emisji obligacji dla Polaków oraz polityce dywidendowej.
2019-02-11, 19:46
Karol Tokarczyk: W styczniu wydaliście pierwszy komunikat o działaniach CBA z KGHM. W Lutym była informacja o zatrzymaniu dwóch pracowników grupy kapitałowej. Państwo za każdym razem podkreślacie działanie wewnętrznej kontroli. Czy w tym wypadku te procedury zadziałały?
Lidia Marcinkowska-Bartkowiak: Jeżeli CBA wchodzi i aresztuje, to z naszego punktu widzenia oznacza to działanie. Nie chce powiedzieć, że cieszymy się z aresztowań osób, które są związane z firmą, natomiast to jest konieczność. Musimy wyczyścić pewne procesy, po to, żeby firma działała dobrze, sprawnie i efektywnie. Nasza wewnętrzna kontrola przeprowadza mnóstwo kontroli. To typowy audyt wewnętrzny i badanie procesów zakupowych. Jeżeli mamy jakiekolwiek wątpliwości dotyczące nie tylko wewnętrznych procedur, ale także przestrzegania prawa to staramy się jak najszybciej zgłosić to organom ścigania. Mamy wrażenie, że działania CBA to po części efekt wewnętrznej kontroli.
W komunikacie podkreślacie państwo, że śledztwo dotyczy lat 2012-2016. Mamy rok początek 2019 roku. Czy to nie zbyt długi czas?
Z jednej strony wypadałoby, żebyśmy badali już sprawy z 2018 roku, chociaż mamy nadzieję, że takich spraw będzie jak najmniej. Z drugiej strony w takich sprawach trzeba być rozważnym i stawiać zarzuty wtedy, kiedy mają one miejsce. Mówimy też o wieloletnich układach i w takim przypadku sięgamy do spraw, które swój początek miały 2012 roku.
Jakie kompetencje trzeba mieć, żeby zostać dyrektorem w KGHM? Pytam w kontekście publikacji wrocławskiej Gazety Wyborczej, która napisała o zatrudnieniu w firmie chrześniaka wiceprezesa PiS Adama Lipińskiego.
Na pewno bycie rodziną nie wystarcza. Być może powiem coś niepopularnego, ale kiedy mówimy o Dolnym Śląsku i gminach miedziowych, to rzeczywiście zdarza się, że mamy sporo członków rodzin w firmach. Mamy do czynienia z kilkoma gminami, a sama spółka zatrudnia ponad 18 tysięcy ludzi, a grupa 34 tysiące ludzi. Żeby zostać dyrektorem i funkcjonować na tym stanowisku przez kilka lat trzeba wykazywać się efektami. W przypadku Centralnego Ośrodka Przetwarzania Informacji, czyli tego miejsca, gdzie pracuje rzeczony dyrektor, mamy do czynienia z informatyzacją całej spółki, a także spółek z grupy. To ogromne przedsięwzięcia. Bez wystarczającej kompetencji i ogromnej pracy nie da się utrzymać na tym stanowisku.
REKLAMA
Czy osoba, o której pisze wrocławska Gazeta Wyborcza, ma takie kompetencje?
Poprzedni zwierzchnik, który w tym momencie skarży się na to, że w firmie jest coś nie tak, przez dwa lata nie miał co do tego wątpliwości. Jeżeli będziemy mieli jakiekolwiek wątpliwości, że którykolwiek z naszych dyrektorów wykonuje coś niezgodnie z prawem lub nie sprawdza się na stanowisku, prawdopodobnie to stanowisko straci. W tym momencie nie mamy takich przesłanek.
Czy państwa kontrola wewnętrzna wskazuje na nieprawidłowości w dziedzinie przetargów, o których pisała Gazeta?
W ubiegłym roku mieliśmy ponad 100 takich kontroli wraz z zaleceniami. To oznacza, że w każdym przypadku coś można był poprawić. Inwestycje i zakupy w KGHM sięgają 7,5 miliarda złotych rocznie, więc każde przekroczenie może powodować spore straty. Jeżeli przekraczane są jakiekolwiek wewnętrzne procedury, wtedy są zalecenia i tak było w tym przypadku. Natomiast żadna z tych zmian w przetargach nie wywołało skutków finansowych czy dużych stratach. Skoro nie ma takich strat, nie ma podstaw, żeby cokolwiek zgłaszać dalej, jako podejrzenie popełnienia przestępstwa. W listopadzie zeszłego roku, kiedy mieliśmy wątpliwości dotyczące tego oddziału, wprowadziliśmy kolejne kontrole. One cały czas trwają. Jeżeli cokolwiek w tych kontrolach wyjdzie, będziemy zgłaszać to prokuraturze.
Pani mówi o tym, że nie ma strat, ale być może doszło do opóźnień czy zakłóceń?
Mieliśmy opóźnienia w przetargach, ale nie skutkują one stratami finansowymi. Mamy wątpliwości co do efektywnej działalności tego oddziału. KGHM skierował nawet jedną sprawę do prokuratury. Ta sprawa nie dotyczy jednak tych przetargów.
KGHM szykuje obligacje dla Polaków
REKLAMA
Podczas grudniowej prezentacji aktualizacji strategii KGHM, państwo wspominaliście, że szykujecie instrument oszczędzania dla Polaków. Jakie to rozwiązanie, na czym mogłoby polegać?
Firma zmienia sposób finansowania. Kilka lat temu w czasach tak zwanej nadpłynności były wysokie ceny miedzi, sporo pieniędzy na koncie. Kierownictwo zastanawiało się jak ulokować te pieniądze. Teraz mamy stosunkowo niskie ceny miedzi i rosnące płace, co jest pozytywne dla ludzi, ale zmniejsza marżę. Dodatkowo przed firmą sporo inwestycji, które mają poprawić konkurencyjność. To oznacza inne podejście do finansowania. Zakładamy, że jednym z elementów finansowania będą obligacje – także te dla „statystycznego Kowalskiego”. To ciekawy stabilny biznes, który w najbliższej dekadzie przyniesie spore zyski.
Kiedy będzie można kupić takie obligacje? Jak będą oprocentowane?
Szczegóły będą znane za kilka miesięcy, ale jeżeli chcemy wypuścić na rynek produkt finansowy, który będzie kupowany oczywiste jest, że musi on być atrakcyjny. Może on być atrakcyjny albo ze względu na oprocentowanie, albo na to, że jesteśmy dobrym biznesem.
Państwo z jednej strony zachęcacie do kapitałowego zaangażowania inwestorów, ale z drugiej w ubiegłym roku po raz pierwszy od wielu lat KGHM nie wypłacił dywidendy. Trzeba się przyzwyczaić do tej sytuacji czy była to jednorazowa sytuacja?
Polityka dywidendowa zostaje taka sama i zakłada, że jedna trzecia zysków będzie dzielona miedzy udziałowców. Zarząd co roku, po publikacji wyników finansowych, wydaje rekomendację. Trzeba pamiętać, że musimy zachować balans między potrzebami inwestycyjnymi a potrzebami akcjonariuszy. Zaczęliśmy od „sprzątania” i akcji CBA, a kończymy na dywidendzie. Wbrew pozorom te dwie rzeczy mają ze sobą coś wspólnego. Zysku muszą się pojawić, ale z kolei pieniądze na inwestycje muszą się pojawić, bo to oznacza, że w przyszłości ceny akcji będą satysfakcjonujące i będziemy mogli liczyć na dywidendę.
Kiedy w tym roku zapadnie decyzja w sprawie podziału ewentualnego zysku z ubiegłego roku?
14 marca prezentujemy roczne wyniki finansowe. Po tym terminie zarząd będzie mógł podać rekomendację, ponieważ będziemy widzieli, jak wyglądał ubiegły rok. Myślę, że walne zgromadzenie do połowy roku podejmie taką decyzję.
REKLAMA
Rozmawiał Karol Tokarczyk
REKLAMA