Historyk: Benjamin Netanjahu o współpracy z nazistami nie mówił "w kategorii narodu"

- W zwrotach typu - "Polacy współpracowali z nazistami" - ważny jest kontekst. Samo zdanie może być zniesławiające, ale jak się napisze np. - szmalcownicy, kolaboranci, donosiciele, to wiemy o co chodzi, a jeżeli po tym zdaniu powiemy in gremio - naród lub państwo, to już jest nieprawda historyczna - powiedział w rozmowie z PolskimRadiem24.pl dr Mikołaj Mirowski (Muzeum Historii Polski).

2019-02-15, 14:15

Historyk: Benjamin Netanjahu o współpracy z nazistami nie mówił "w kategorii narodu"
Premier Izraela Benjamin Netanjahu podczas uroczystości złożenia wieńców przed Pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie. Foto: PAP/Rafał Guz

Premier Izraela przebywał w Polsce w związku z konferencją dotyczącą Bliskiego Wschodu. W ramach wizyty Netanjahu uczestniczył w spotkaniu z dziennikarzami w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin. Izraelski dziennik "Jerusalem Post" napisał w czwartek wieczorem, że podczas pobytu w Warszawie Benjamin Netanjahu powiedział, że Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście.

Powiązany Artykuł

azari 1200 pap arch.jpg
Ambasador Izraela wezwana do MSZ w sprawie publikacji "Jerusalem Post"

Informację tę zdementowała ambasador Izraela w Polsce Anna Azari. - Byłam obecna przy briefingu premiera i nie mówił on, że polski naród kolaborował z nazistami, a jedynie że żadna osoba nie została pozwana do sądu za wspominanie o tych Polakach, którzy z nimi współpracowali - podkreśliła Azari, zwracając się do dyrektora Departamentu Spraw Zagranicznych KPRM Marka Korowajczyka.

"Nie można uogólniać"

Zdaniem dr Mikołaja Mirowskiego z Muzeum Historii Polski i prowadzącego cykl debat "Warszawa Dwóch Powstań", Benjamin Netanjahu "chciał dowieść, że na temat Zagłady można dziś w Polsce wypowiadać się bez cenzury, bo istnieje wolność słowa".

- Byli Polacy, którzy współpracowali z Niemcami w eksterminacji Żydów. Kluczem byłoby uogólnienie tak szerokie, jak kategoria narodu, ale jestem przekonany, że Netanjahu tego nie powiedział - stwierdził dr. Mirowski.

REKLAMA

Historyk zwrócił uwagę, że w takiej sytuacji najlepiej byłoby zachować spokój, bo po tej wypowiedzi "znowu odezwały się najbardziej skrajne środowiska w Polsce, czy w Izraelu, które słyszeliśmy już przy okazji ustawy o IPN".

Dr. Mirowski podkreślił, że zawsze ważny jest kontekst w tego typu wypowiedziach. - Samo zdanie, że Polacy współpracowali z nazistami jest prawdziwe, pytanie - jacy Polacy? Oczywiście byli szmalcownicy i donosiciele, ale nie można uogólniać - powiedział dr Mirowski.

Podkreślił, że "na szczęście nie padła tu (w wypowiedzi Netanjahu - red.) kategoria narodu lub słowa o instytucjonalnej współpracy, bo to byłoby oczywiście historyczna nieprawdą".

- Trzeba też pamiętać, że deklaracja premierów Mateusza Morawieckiego i Benjamina Netanjahu, która kończyła sprawę ustawy o IPN (z 27 czerwca 2018 r. - red.), była mocno kontestowana w Izraelu i to przez różne środowiska. Mówiono m.in, że Netanjahu poszedł za daleko, że zgodził się na polską politykę historyczną itp. Teraz przy każdych tego typu sytuacjach, z jaką mieliśmy do czynienia, opinia publiczna, która nie jest zadowolona z polityki Netanjahu, będzie wykorzystywać każdy moment, żeby podgrzać atmosferę - zaznaczył rozmówca PolskiegoRadia24.pl.

REKLAMA

"Podgrzewanie atmosfery" może zaszkodzić Netanjahu

Według historyka, takie frazy będą się pojawiać, bo w Izraelu jest na ten temat realny spór, a premier Netanjahu ma swoich przeciwników, którzy usiłują "podgrzewać" atmosferę, aby mu zaszkodzić.

- Pamiętajmy, że "Jerusalem Post" napisał też w tym tekście, iż Netanjahu odróżnił przeszłość od teraźniejszości, wyjaśniając, że dziś antysemityzm jest gorszy w Europie Zachodniej, niż w Europie Wschodniej - powiedział dr Mirowski.

Podkreślił, że to zdanie jest kluczowe, "bo pokazuje, jakie były intencje Netanjahu w tej wypowiedzi".

- Po pierwsze miały na celu pokazanie, że istnieje wolność słowa w Polsce, że nie ma penalizacji, nie ma tej ustawy o IPN, a po drugie pokazał, że obecnie Żydzi nie są zagrożeni w Polsce w sposób fizyczny, a np. we Francji, czy w Niemczech są palone synagogi i jest realne zagrożenie fizyczne - powiedział historyk.

REKLAMA

"Dziennikarzom z różnych krajów zdarza się po prostu kłamać"

Dr Mirowski odniósł się też do środowej wypowiedzi amerykańskiej dziennikarki stacji MSNBC Andrei Mitchell, która wywołała lawinę komentarzy oraz reakcję m.in. Ambasady RP. Z kolei IPN zagroził procesem cywilnym, jeżeli dziennikarka nie wycofa się ze swoich słów.

Mitchell w swojej relacji z Warszawy powiedziała, że w czasie powstania Żydzi "walczyli przeciwko polskiemu i nazistowskiemu reżimowi".

- Musimy się przyzwyczaić, że dziennikarzom z różnych krajów zdarza się po prostu kłamać, albo wprowadzać opinię publiczną w błąd. Tak było jest i będzie. Ważne, że jest mocna reakcja na poziomie dyplomatycznym ambasady, żądanie sprostowania od danej gazety lub stacji, a jeżeli są to bardzo bulwersujące słowa, no to oczywiście sprawa sądowa - stwierdził dr Mirowski.

Po medialnej burzy i dyplomatycznej interwencji Mitchell przeprosiła w czwartek za swoje słowa. "Żeby było jasne, polski rząd nie był zaangażowany w te straszne czyny. Przepraszam za niefortunną nieścisłość" - napisała na Twitterze.

REKLAMA

"Ważne, kto wypowiada dane słowa"

Zdaniem dr Mirowskiego, ważne jest, kto wypowiada takie sformułowania. - Jeśli mówią to np. Rosjanie, jestem przekonany, że to specjalne działanie obliczone na spowodowanie reakcji Polski. Jeżeli takie słowa padają z ust dziennikarzy zachodnich czy amerykańskich, to na pewno jest to zła wola, na pewno niedouczenie, a niektórzy dziennikarze robią taki szum, aby coś uzyskać, wydaje mi się, że tutaj ten szum związany jest z konferencją bliskowschodnią, być może jest związany np. z roszczeniami - powiedział historyk.

"Jerusalem Post" zmienił już swój artykuł, odnotowując, że wcześniejsza wersja była nieprawdziwa - stało się tak na prośbę Premiera Netanjahu" - napisała ambasador Izraela w Polsce Anna Azari. 

Na stronie "Jerusalem Post" nadal jest jednak tekst, w którym pojawia się przypisywane Benjaminowi Netanjahu zdanie - "Poles cooperated with the Germans during the Holocaust".

Ambasador Azari została w piątek wezwana do MSZ; resort chce uzyskać wyjaśnienia w związku z artykułem izraelskiej gazety, a także przekazać polskie stanowisko w tej kwestii - powiedziała rzeczniczka MSZ Ewa Suwara.

REKLAMA

Kontrowersyjna ustawa

Ustawa o IPN, w kontekście której padła wypowiedź z ust Benjamina Netanjahu, została uchwalona w marcu 2018 roku i wywołała zgrzyt dyplomatyczny między innymi ze Stanami Zjednoczonymi i Izraelem. Kryzys dotyczył zapisu, który penalizował przypisywanie narodowi polskiemu lub państwu odpowiedzialności między innymi za zbrodnie hitlerowskie.

W czerwcu 2018 roku Polska wycofała zapis, a premier Mateusz Morawiecki i premier Izraela we wspólnym oświadczeniu stwierdzili, że Izrael nie zgadza się na działania polegające na przypisywaniu Polsce lub narodowi polskiemu winy za okrucieństwa popełnione przez nazistów i ich kolaborantów.

paw/PolskieRdio24.pl, PAP

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej