Liga Mistrzów: Tottenham sprawi sensację na Etihad Stadium? "Musimy pokazać ambicję"
W środowych spotkaniach ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów poznamy dwa ostatnie zespoły, które uzupełnią najlepszą czwórkę zespołów Starego Kontynentu. Liverpool w komfortowej sytuacji zagra z FC Porto, a Tottenham uda się do Manchesteru, by powalczyć o półfinał z prowadzoną przez Pepa Guardiolę ekipą "The Citizens".
2019-04-17, 12:49
Posłuchaj
Zespół trenera Juergena Kloppa będzie bronił w Porto dwubramkowej zaliczki z pierwszego spotkania i większość kibiców "The Reds" oczekuje łatwej i spokojnej przeprawy. Przed rokiem, choć w 1/8 finału, ich ulubieńcy wygrali na Estadio do Dragao aż 5:0, nie pozostawiając cienia wątpliwości co do swojej klasy. Gospodarze będą mogli liczyć na obrońców Pepe i Meksykanina Hectora Herrerę, którzy przed tygodniem pauzowali za kartki, jednak oprócz zatrzymania Salaha i spółki będą musieli odrabiać straty, czyli przedrzeć się przez świetną obronę, na której czele stanie rewelacyjny w tym sezonie Virgil van Dijk.
- Jesteśmy w grze o dwa wielkie trofea, ale jeśli ich nie zdobędziemy, to nadal pozostaniemy świetnym zespołem - ściąga presję ze swoich zawodników trener Liverpoolu Juergen Klopp, który jak dotąd nie dołożył do klubowej gabloty żadnego trofeum. W tym sezonie zadanie wcale nie jest łatwiejsze.
Jedynym konkurentem w rywalizacji o mistrzostwo Anglii pozostał Manchester City. Ekipa prowadzona przez Pepa Guardiolę w Premier League ma wszystko we własnych rękach, bo choć jest druga w tabeli, to ma jeden mecz zaległy i jeśli nie straci punktu do końca rozgrywek, to obroni tytuł. W Lidze Mistrzów także liczy się w grze o końcowy triumf.
REKLAMA
Wiadomo, że Hiszpana w środę będzie satysfakcjonować jedynie zwycięstwo. W pierwszym spotkaniu z Tottenhamem "The Citizens" na wyjeździe przegrali 0:1. Goście tym razem będą poważnie osłabieni, bo na dłużej stracili swojego kapitana i najlepszego strzelca Harry'ego Kane'a. Anglik prawdopodobnie wypada do końca sezonu, a urazu doznał w pierwszej odsłonie tego starcia. Problemy z kostką to nie pierwszyzna dla snajpera, tak samo jak dla jego zespołu to nie pierwszy raz, w którym musi radzić sobie bez największej gwiazdy.
Paradoksalnie powrót Kane'a po podobnej kontuzji w obecnym sezonie wyglądał fatalnie - na przestrzeni kilku tygodni Tottenham pogrzebał szanse na włączenie się do walki o mistrzowski tytuł i roztrwonił przewagę nad grupą pościgową, narażając się na wypadnięcie z czołowej czwórki. W sumie w całych rozgrywkach ma większy procent zwycięstw bez Kane'a w składzie (66 proc. w 9 meczach) niż z nim (62 proc. w 39 meczach). To tylko suche liczby, ale na pewno obrazują one jedno - zespół nie jest wcale uzależniony od jednego piłkarza, jak wielu chciałoby to widzieć.
Pochettino znów musi szukać rozwiązań wobec wąskiej kadry i widać wyraźnie, że nie zamierza składać wyjątkowo odważnych deklaracji.
- Nie da się przewidzieć, co się wydarzy, czy nie będzie jakiejś kontuzji, czerwonej kartki, rzutu karnego. Trudno zatem mówić o tym, że mamy jakiś sposób na rywali. Jeśli uda nam się zagrać tak, jak założyliśmy, jeśli spełnimy nasze założenia, to będziemy mieli szansę awansować - zapewnił argentyński szkoleniowiec.
REKLAMA
Trzeba pamiętać, że "Spurs" jeszcze nigdy nie dotarli do półfinału Champions League, w całej pozostałej stawce to oni są zespołem z najmniejszym doświadczeniem, który bedzie traktowany jako outsider. Od sezonu 1992/1993 Tottenham do ćwierćfinału dotarł dopiero po raz drugi. W 2011 roku został wyeliminowany w tej fazie przez Real Madryt. Manchester City był już w ćwierćfinale przed rokiem, a w 2016 roku grał w półfinale.
- Czeka nas wielka bitwa w Manchesterze. Musimy być gotowi i fizycznie, i mentalnie. Jeśli zaprezentujemy pełnię swoich umiejętności, stać nas jednak na awans - ocenił Brazylijczyk Lucas Moura, który w sobotnim meczu ligowym z Huddersfield (4:0) popisał się pierwszym w Anglii hat trickiem.
REKLAMA
- Mamy niewielką przewagę, a tutaj wszystko może zmienić się błyskawicznie, dlatego musimy przyjechać na Etihad Stadium z ambicją. Jeśli przyjedziemy tu po to, by strzelać gole, sprawimy, że mecz będzie dla nich trudniejszy - mówił Hugo Lloris, który w pierwszym meczu tych drużyn obronił rzut karny.
Ten moment może okazać się jednym z kluczowych w tej rywalizacji, a Francuz będzie miał swoją rolę do odegrania także w rewanżu. Nikt nie spodziewa się, by czekał go leniwy wieczór między słupkami. Znacznie bardziej prawdopodobne jest to, że będzie musiał uwijać się jak w ukropie wobec ofensywnej nawałnicy, którą szykują rywale.
- Jeśli nie wygramy tych dwóch spotkań, zostaniemy wyeliminowani z walki o dwa trofea. Te mecze są jak finały, chociaż to uczucie towarzyszy mi od kilku tygodni - przyznał Katalończyk.
REKLAMA
"The Citizens" są niezwykle skuteczni przed własną publicznością. W tym sezonie przegrali tylko dwa mecze u siebie, licząc wszystkie rozgrywki, a w pozostałych zwyciężyli. Tym razem liczą na to, że nie dojdzie tutaj do żadnej niespodzianki.
Środowe spotkania 1/4 finału Ligi Mistrzów:
FC Porto - Liverpool (pierwszy mecz: 0:2)
Manchester City - Tottenham (pierwszy mecz 0:1)
Początek o godzinie 21.00.
REKLAMA
***
16 kwietnia, wtorek
Barcelona* - Manchester United 3:0 (2:0); pierwszy mecz 1:0
Juventus Turyn - Ajax Amsterdam* 1:2 (1:1); 1:1
Pary półfinałowe (30.04-1.05 i 7-8.05):
Tottenham Hotspur/Manchester City - Ajax
Barcelona - Liverpool/FC Porto
ps, PolskieRadio24.pl
REKLAMA