Marek Budzisz: rosyjski okręt najprawdopodobniej prowadził działalność szpiegowską

- W misji okrętu "Łoszarik" chodziło najprawdopodobniej o działalność szpiegowską, o próby włamywania się do podmorskich kabli, którymi przesyłane są informacje, oraz o próby montowania własnych, a demontowania NATO-wskich czujników, które pozwalają śledzić ruch okrętów podwodnych - powiedział w Polskim Radiu 24 Marek Budzisz, ekspert ds. Rosji.

2019-07-19, 22:00

Marek Budzisz: rosyjski okręt najprawdopodobniej prowadził działalność szpiegowską
Zdjęcie ilustracyjne . Foto: Shutterstock/Kuleshov Oleg

Posłuchaj

19.07.19 Kulisy spraw
+
Dodaj do playlisty

Na Morzu Barentsa na podwodnym okręcie AS-12 "Łoszarik" doszło do katastrofy. W pożarze jednostki 1 lipca zginęło 14 oficerów rosyjskiej marynarki wojennej. Według rosyjskiej prasy doszło do zwarcia elektrycznego, a następnie pojawienia się ognia w przegrodzie akumulatorów. "Z powodu wysokiego stężenia wodoru pożar szybko się rozprzestrzeniał" - twierdzi dziennik "Komsomolskaja Prawda".

- "Łoszarik" to podwodna łódź nieuzbrojona, ale przystosowana do różnego rodzaju specjalnych misji oficjalnie związanych z badaniem topografii dna morskiego. Nieoficjalnie chodzi najprawdopodobniej o misję szpiegowską, o próby włamywania się do podmorskich kabli, którymi przesyłane są informacje, oraz o próby montowania własnych, a demontowania NATO-wskich czujników, które pozwalają śledzić ruch okrętów podwodnych - powiedział w Polskim Radiu 24 Marek Budzisz.

Ekspert zaznaczył, że o ile pewna część informacji o katastrofie dotarła do opinii publicznej, o tyle jest też sporo spekulacji i domysłów. - Zginęło 14 marynarzy, ocalało tylko pięciu, z tego podobno dwóch jest w stanie krytycznym i przebywają na oddziałach intensywnej opieki medycznej. Tak przynajmniej informuje prasa rosyjska - podkreślił gość PR24.

Dodał, iż jednostka, na której wydarzył się wypadek, jest "najściślejszą z możliwych tajemnic rosyjskiej floty". - Jest ona do tego stopnia tajna, że kiedy już wynurzyła się na powierzchnię i odholowano ją do doku w porcie, wojsko od razu otoczyło cały obszar i nie dopuszczało nikogo - nawet śledczych. Musiały przyjechać osoby z głównego zarządu kontrwywiadu z Moskwy, bo tylko one mają odpowiednie certyfikaty, które dopuszczają je do tej instalacji - powiedział Marek Budzisz.

REKLAMA

Więcej w całej audycji.

Rozmawiał Radosław Jankiewicz.

Polskie Radio 24

-------------------------

REKLAMA

Data emisji: 19.07.2019

Godzina emisji: 19.10

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej