Wrzesień '39. Ostatnia taka szarża. Bój ułanów pod Wólką Węglową
- Pamiętam, jak jeszcze przed szarżą, dowódca pułku stał na leśnym dukcie i przepuszczał pułk, jak na defiladzie. Wszyscy rozumieliśmy już, że to ostatni taki moment. Że do Warszawy przebijemy się tylko w szyku konnym – wspominał na antenie Polskiego Radia Eugeniusz Iwanowski, uczestnik ostatniej szarży Wojska Polskiego, w której wziął udział cały pułk kawalerii.
2024-09-19, 05:57
19 września 1939 roku 14 Pułk Ułanów Jazłowieckich zaatakował oddziały niemieckie pod Wólką Węglową.
Polscy kawalerzyści wycofywali się po ciężkich walkach w kierunku Warszawy. Okazało się, że na ich drodze znajdowały się już oddziały niemieckie. Dowódca oddziału, płk Edward Godlewski nie chciał ryzykować zmiany trasy. Przewidywał, nie bezzasadnie, że Warszawa jest już odcięta od zachodu. Pułkownik wiedział, że jedyną szansą jego oddziału jest szarża.
Powiązany Artykuł
Polscy żołnierze na frontach II wojny światowej - zobacz serwis historyczny
Świadkiem bitwy był włoski korespondent Mario Appeliusm. Dziennikarz pozostawił barwny opis starcia:
"Nagle bohaterski zespół kawalerzystów w sile około paruset koni wyłonił się w galopie z zarośli. Nacierali oni, mając w środku rozwinięty sztandar... Wszystkie niemieckie karabiny maszynowe umilkły, a tylko działa strzelały. Ich ogień stworzył zaporę ogniową na przestrzeni 300 metrów przed liniami niemieckimi. Polscy kawalerzyści nacierali całym pędem, jak na średniowiecznych obrazach! Na czele wszystkich galopował dowódca z podniesioną szablą. Widać było, jak malała odległość pomiędzy grupą polskich kawalerzystów a ścianą niemieckiego ognia. Szaleństwem było kontynuować tę szarżę na spotkanie śmierci. A jednak Polacy przeszli".
REKLAMA
Powiązany Artykuł

Otworzyli drogę na Warszawę
- Z dokumentów niemieckich, które miałem okazję przeglądać w Instytucje Sikorskiego w Londynie, wynika, że nacieraliśmy na okopaną piechotę niemiecką. Gros broni pancernej znajdowało się wówczas w Burakowie. W momencie, gdy zaskoczyliśmy Niemców, niemiecki dowódca wezwał przez radio do pomocy swojego kolegę, dowódcę broni pancernej – wspominał Eugeniusz Iwanowski w audycji Bogumiły Prządki pt. "Ostatni bój ułanów jazłowieckich".
Posłuchaj
Odciągając siły pancerne od rejonu Burakowa i szosy modlińskiej, 16 Pułk Ułanów Jazłowieckich stworzył szansę dla innych jednostek, które wycofywały się w kierunku Warszawy. Dzięki zaangażowaniu niemieckich sił w bitwie pod Wólką Węglową wytworzyła się luka między wycofującymi się spod Bzury resztkami Armii "Poznań" a Warszawą. Dzięki poświęceniu jazłowieckich ułanów, maruderom udało się dotrzeć do miasta i wzmocnić obronę stolicy.
W szarży zginęło ponad stu ułanów, kolejna setka dostała się do niewoli. Straty wyniosły około 20 proc. składu osobowego pułku.
REKLAMA
Mit "z szablą na czołgi"
Barwny opis szarży włoskiego korespondenta, choć z samej jego treści wynika zdecydowanie przychylny stosunek autora do Polaków, został wykorzystany przez Niemców do stworzenia mitu "polskich szaleńców" rzucających się z "szablami na czołgi". Narrację przejęła po wojnie propaganda PRL, która wykorzystała legendę do kompromitacji przedwojennych polskich władz.
W rzeczywistości ułani pod Wólką Węglową nie mieli zamiaru walczyć z oddziałami pancernymi. Nawet atak konno jednostek jazdy na okopanego przeciwnika był już wówczas rzadko stosowany, a nawet odradzany przez przedwojennych szkoleniowców. Przed wojną wpajano dowódcom jednostek kawaleryjskich taktykę dragońską, tzn. polska kawaleria miała przemieszczać się konno, ale walczyć pieszo. I tak właśnie było w przytłaczającej większości przypadków.
Mimo to w czasie kampanii polskiej we wrześniu 1939 roku doszło prawdopodobnie do ponad szesnastu szarży kawaleryjskich. Podczas dwóch z nich – na początku wojny koło Przasnysza oraz pod koniec kampanii pod Krasnobrodem – polska kawaleria walczyła z niemieckimi jeźdźcami. Te epizody odkłamują z kolei mit o pełnym zmechanizowaniu armii niemieckiej od pierwszych dni II wojny światowej. Niemcy do ataku na Polskę wykorzystali bowiem ponad pół miliona koni.
bm
REKLAMA
REKLAMA