Tragedia na Manaslu. Nie żyje himalaistka Rita Bladyko

Polka zmarła podczas wejścia na Manaslu (8156 m), ósmy pod względem wysokości szczyt Ziemi, położony w północnej części Nepalu. Informację o śmierci Bladyko podała za pośrednictwem mediów społecznościowych himalaistka Magdalena Gorzkowska.

2019-09-28, 17:30

Tragedia na Manaslu. Nie żyje himalaistka Rita Bladyko
Góra Manaslu w Nepalu.Foto: Valdis Skudre/Shutterstock

Jak czytamy na profilu Gorzkowskiej, spotkała ona Ritę Bladyko w trakcie zejścia z Manaslu. Kobieta była w bardzo złym stanie. Gorzkowska wraz z towarzyszami wyprawy sprowadziła Bladyko do obozu trzeciego (C3), gdzie kobieta otrzymała pomoc. Niestety, jej stan był na tyle ciężki, że zmarła.

"Ok. 500 m przed C4 spotkaliśmy Polkę, Ritę z jej Szerpą… Jej stan był bardzo nieciekawy, nie wiedziała kim jest i gdzie jest. Udało mi się namówić ją, że trzeba koniecznie schodzić w dół. Powiedziałam Szerpom żeby związali ją i ciągnęli w dwójkę do C4. Tak też zrobili.

Zadzwoniłam do bazy i powiedziałam,że koniecznie trzeba Ritę ściągnąć na dół helikopterem. Szef bazy powiedział,że zaciągną ją do C3 i tam przyleci heli. W C4 dopilnowałam, by dostała tlen z butli, herbatę i ciepły śpiwór. Widziałam, że ludzie się nią zajmują i jest obok kolega z grupy. Zaczęliśmy schodzić do C3. Tam po prostu z Pembą padliśmy i zasnęliśmy. Wejście bez tlenu z butli jest bardzo wyczerpujące, więc w końcu mnie dopadło. Słyszałam głos Rity, jej Szerpa podał informację do Bazy, że jest z nią lepiej.

Dziś rano obudziła mnie informacja, że Polka nie żyje…." - poinformowała Gorzkowska, która Manaslu, bez wspomagania dodatkowym tlenem, zdobyła w piątek. 

REKLAMA

50-letnia Rita Bladyko wspinała się na Manaslu w ramach wyprawy Manaslu Expedition 2019 zorganizowanej przez Stowarzyszenie Klub Alpinistyczny "Homohibernatus". 

Tak o początku ekspedycji pisał Zbyszek Bąk, lider wyprawy. 

W wywiadzie udzielonym portalowi Tatromaniak dwa lata temu Rita Bladyko mówiła, że odchowała syna i w wieku 44 lat postanowiła wreszcie zacząć spełniać swoje marzenia. - Żeby wchodzić, ja muszę być w górach szczęśliwa. Nie mogę zdobywać gór z ludźmi, którzy są zbyt poważni, traktują szczyt jako jakiś wymóg, obowiązek, motywuje ich niezdrowa ambicja. Im to przynosi straszny wysiłek, zmęczenie, czują się zobowiązani, żeby coś komuś udowodnić. A dla mnie to czysta przyjemność: oczywiście muszę to zrobić – ale dla siebie – podkreślała.  

REKLAMA

(ah)

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej