"Nos Kleopatry". O akcji T-4 - niepojętej zbrodni nazistowskich Niemiec
Akcja T-4 była wielką zbrodnią polegającą na eksterminacji dziesiątek tysięcy osób niepełnosprawnych psychicznie i fizycznie przez nazistów. Brali w niej udział także utytułowani lekarze-psychiatrzy, którzy wskazywali osoby z konkretnymi zaburzeniami do eksterminacji. - Określano to przedsięwzięcie e-Aktion albo eu-Aktion od eutanazji - mówił w Polskim Radiu 24 dr Paweł Kosiński z Instytutu Pamięci Narodowej.
2019-12-07, 08:25
Posłuchaj
Dokładnie 80 lat temu, 7 grudnia 1939 roku, Niemcy rozpoczęli tzw. akcję T-4, czyli mordowanie ok. 1200 pacjentów szpitala psychiatrycznego w Dziekance pod Gnieznem. Odbywało się to pod pretekstem dbania o czystość rasy aryjskiej. O szczegółach operacji, jej przyczynach, metodach realizacji oraz o tych, którzy próbowali przeciwstawiać się zbrodni, mówił w Polskim Radiu 24 dr Paweł Kosiński.
Powiązany Artykuł
"Nos Kleopatry" o pamięci września 1939. Jak interesująco mówić o polskiej historii?
Potworna zbrodnia - akcja T-4
Gość Polskiego Radia 24 stwierdził, że nazwa akcji może zaskakiwać, wzięła się bowiem od adresu, pod którym pracowali w Berlinie organizatorzy tej zbrodni - w willi przy ulicy Tiergarten 4. Równocześnie jednak podkreślił, że nazwa ta jest powojenna i nie występuje w oficjalnych dokumentach nazistowskich z okresu II wojny światowej.
- Określano to przedsięwzięcie e-Aktion albo eu-Aktion od eutanazji - wyjaśnił dr Paweł Kosiński, dodając, że w przekazach podawanych w dyskusjach wewnętrznych akcję uzasadniano gwarantowaniem "litościwej śmierci bezproduktywnym istnieniom ludzkim". W późniejszych latach wojennych tę formę "eutanazji" argumentowano także względami ekonomicznymi.
REKLAMA
Najbardziej przerażające wydaje się jednak to, kto akcję planował, organizował i przeprowadzał. - Niestety nie tylko prawnicy i technokraci, ale nawet lekarze i to niejednokrotnie utytułowani profesorowie psychiatrii, którzy byli tzw. rzeczoznawcami - tłumaczył dr Paweł Kosiński.
Chodziło o to, by - jedynie na podstawie dokumentacji medycznej, bez dodatkowego badania pacjentów - wytypować tych, którzy zostaną zamordowani i oddzielić ich od tych, których należało pozostawić przy życiu. Gość Polskiego Radia 24 zauważył, że akcja swoje początki miała tak naprawdę jeszcze przed II wojną światową w III Rzeszy.
Powstrzymać zbrodnię
Dr Paweł Kosiński wspominał także o różnych próbach ratowania osób, które były w taki sposób skazywane na śmierć. Część lekarzy - orientując się, do czego są zobowiązani - fałszowało karty pacjentów, by ich nie skierowano na "eutanazję". Część pacjentów była jeszcze przed wejściem SS do szpitali odsyłana do rodzin. Chociaż cała akcja była poufna, informacje o niej rozchodziły się w branży.
>>> [CZYTAJ RÓWNIEŻ] Polskie dzieci, które miały stać się Niemcami. Konferencja historyczna w USA
REKLAMA
- Należy też podkreślić rolę Kościołów chrześcijańskich - hierarchów katolickich, ale też ewangelickich - w przystopowaniu tej akcji. Oni z otwartą przyłbicą potrafili wystąpić przeciwko. Jest wiele nazwisk, ale najbardziej znane wystąpienie, to chyba biskupa von Galena z Münsteru. Bodajże w lecie 1941 roku otwartym tekstem podczas kazania powiedział, że takie postępowanie, mordowanie bliźnich, to jest zbrodnia po prostu, nic innego, nie ma żadnego usprawiedliwienia. Wtedy zostały wydane polecenia, aby wstrzymać akcję - opowiadał gość Polskiego Radia 24.
Więcej w nagraniu.
Audycję "Nos Kleopatry" prowadziła Agnieszka Kamińska.
PR24/jmo
REKLAMA
_____________________
Data emisji: 6.12.2019
Godzina emisji: 22.05
REKLAMA