Artur Rubinstein: "dałem całe serce publiczności". Posłuchaj wspomnień wybitnego pianisty
– Jestem bardzo wzruszony, kocham Polskę i kochałem grać tutaj. Ta Polska! Zawsze taka nadzwyczajnie szlachetna, grzeczna, cudownie wychowana. Jestem zachwycony, niech żyje Polska – mówił podczas swojej ostatniej wizyty w Polsce w 1979 roku.
2025-01-28, 06:00
Artur Rubinstein urodził się 28 stycznia 1887 roku. Był jednym z najwybitniejszych pianistów na świecie, szczególnie cenionym za interpretacje kompozycji Fryderyka Chopina.
Posłuchaj
Geniusz fortepianu
Pochodził ze średniozamożnej żydowskiej rodziny, osiadłej w Łodzi. Rodzice szybko zauważyli jego muzyczne zdolności i wysłali go na naukę gry na fortepianie w Warszawie, a następnie w Berlinie. To tam po raz pierwszy zadebiutował przed publicznością 1 grudnia 1900 roku.
– Debiut w Berlinie był bardzo ważny. W przeciwieństwie do terenów ówczesnej Polski stanowił centrum muzycznego życia, tam się działo to, co najważniejsze w europejskiej muzyce – mówił Andrzej Sułek, pianista, menager kultury i kierownik Redakcji Muzycznej Dwójki, w audycji Magdalena Górecka-Balcer z 2019 roku.
REKLAMA
Pobyt w Berlinie był impulsem do rozwoju jego kariery. Dwa lata później wystąpił w Filharmonii Warszawskiej, a następnie został dostrzeżony przez samego Ignacego Jana Paderewskiego, który wziął w opiekę młodego pianistę.
W 1906 roku ruszył w trasy koncertowe po całym świecie. Grał m.in. w Stanach Zjednoczonych, Ameryce Południowej i najważniejszych europejskich stolicach.
– Artur Rubinstein magnetyzował publiczność, nawet jako młody chłopak – powiedział Andrzej Sułek. – W początkowym okresie nie był nadmiernie uważny i wierny tekstowi muzycznemu. Czasami grał nieprzygotowany lub improwizował. Publiczność to kupowała, bo go po prostu uwielbiała.
Posłuchaj
REKLAMA
Zawsze wierny Polsce
Zasłynął szczególnie jako popularyzator muzyki Fryderyka Chopina oraz Karola Szymanowskiego, z którym się przyjaźnił. Większą część życia spędził w podróżach po świecie, ale zawsze pamiętał o ojczyźnie i chętnie do niej wracał. W 1939 roku wyjechał z Polski i osiedlił się w Stanach Zjednoczonych.
W trakcie II wojny światowej w Holokauście zginęła większość jego rodziny, która pozostała w Polsce. Artur Rubinstein w akcie protestu po zakończeniu wojny już nigdy nie zagrał koncertu w Niemczech.
W 1945 roku zaprotestował przeciwko brakowi Polski na zgromadzeniu założycielskim Organizacji Narodów Zjednoczonych i w geście sprzeciw odegrał na fortepianie "Mazurka Dąbrowskiego".
– Powiedziałem, że w tej sali, w której urządzi się przyszłość świata, brakuje mi chorągwi polskiej, za którą walczyliście. Ja tego nie mogę tolerować, dlatego zagram hymn Polski i proszę o powstanie – wspominał w rozmowie z Radiem Wolna Europa w 1982 roku. – To jeden z momentów, z których jestem dumny.
REKLAMA
Dopiero w 1958 roku po raz pierwszy odwiedził Polskę po II wojnie światowej i zagrał kilka koncertów. W Archiwum Polskiego Radia znajduje się nagranie rozmowy z Arturem Rubinsteinem, przeprowadzonej podczas tej wizyty.
– Na każdym koncercie dałem całe moje serce publiczności warszawskiej, którą zawsze ubóstwiałem. Chciałem podziękować wszystkim, którzy mnie ciągle obrzucali pięknymi kwiatami. Nigdy tego nie zapomnę i wrócę jak najszybciej do mojej ukochanej Warszawy – mówił Artur Rubinstein po koncercie.
Posłuchaj
Posłuchaj
REKLAMA
Posłuchaj archiwalnych nagrań Polskiego Radia z udziałem Artura Rubinsteina.
Posłuchaj
Zgodnie z zapowiedzią, powrócił do Polski po dwóch latach i pełnił rolę honorowego prezesa jury na VI Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim.
Po raz ostatni zagrał w Polsce w 1975 roku, w wieku 88 lat. Wystąpił wówczas w rodzinnej Łodzi, a honorarium przeznaczył na ufundowanie nagrody dla najlepszego młodego łódzkiego muzyka. Zdążył odwiedzić Polskę jeszcze w 1978 roku.
REKLAMA
– Jestem bardzo wzruszony, kocham Polskę i kochałem grać tutaj. Ta Polska! Zawsze taka nadzwyczajnie szlachetna, grzeczna, cudownie wychowana. Jestem zachwycony, niech żyje Polska – mówił podczas ostatniej wizyty w Polsce.
Artur Rubinstein zmarł 20 grudnia 1982 roku w Genewie. Niedługo przed śmiercią odwiedził go dziennikarz Radia Wolna Europa, Jan Tyszkiewicz, który przeprowadził rozmowę z pianistą z okazji 95. rocznicy urodzin.
– Nie bardzo boję się śmierci, to jest rzadko spotykane w moim wieku – mówił wówczas Artur Rubinstein.
sa/im
REKLAMA
REKLAMA