Janis Joplin - miała odwagę być inna
Urodziła się 78 lat temu, 19 stycznia 1943 roku. Niesamowita piosenkarka, outsiderka, autorka tekstów, pełna nieokiełznanej ekspresji. Jej domeną były rock, soul i blues – które traktowała dość dowolnie i swobodnie ze sobą łączyła. Miała nieco chropowaty, skrzeczący głos, dzięki któremu była od razu rozpoznawana.
2021-01-19, 05:30
W jednym z najsłynniejszych swoich utworów pytała, czy raczej prosiła Boga, by kupił jej Mercedesa-Benza, bo wszyscy jej przyjaciele jeżdżą już Porsche... Nagrana a cappella za pierwszym i jedynym podejściem piosenka 1 października 1970 roku stała się jednym z najsłynniejszych przebojów tamtego okresu, okresu dzieci kwiatów w Stanach Zjednoczonych. Jedna z gazet napisała wcześniej, że "ona ma odwagę być inna".
Widzów fascynował także jej wygląd – trochę artystycznie niechlujny, długie, często nieuczesane włosy, "zamaszyste" dzięki rękawom z falbanami koszule, pełne kwiatowych elementów i tym podobnej ornamentyki, duże półowalne lub okrągłe okulary, sznury korali, pierścionki i pierścienie na co drugim palcu i duże, miękkie kapelusze z falującymi rondami. Taki był obraz Janis.
Stała się czołową gwiazdą psychodelicznego rocka, idolką hipisów. Dość często wiązana z niezbyt przykładnym życiem, pełnym alkoholu, narkotyków i niezobowiązujących związków. Jej kariera trwała bardzo krótko, zaledwie kilka lat – od 1966 do 1970. Jak nieoczekiwanie pojawiła się na scenie, tak nieoczekiwanie odeszła w październiku 1970 roku.
Zdążyła nagrać cztery płyty – ostatnia została wydana już po jej śmierci. Pierwsze dwa krążki nagrała z Big Brother and the Holding Company. Odniosła wtedy ogromny sukces na Monterey Pop Festival w 1967 roku. Po tym wydarzeniu postanowiła kontynuować karierę solową. Dla potrzeb koncertowych i nagrań studyjnych organizowała różnych muzyków, tworząc z nich krótko działające kapele.
REKLAMA
Jednym z ważniejszych jej występów była obecność na najsłynniejszym festiwalu rockowym w historii – Woodstock 1969. Tam byli najwięksi i tam musiał być każdy, kto chciał się liczyć, kto chciał, by o nim usłyszano. Wystąpiła w jednym z dwu najważniejszych dni festiwalu – w nocy z soboty na niedzielę 16/17 sierpnia. Przed nią grali na scenie Santana, Canned Heat, Grateful Dead, Creedence Clearwater Revival, a po niej The Who i Jefferson Airplane. Następnej nocy ze słynnych zagrali jeszcze Joe Cocker, Ten Years After, The Band i na koniec Jimi Hendrix. Prawdziwie wybuchowa mieszanka, wielkie gwiazdy rocka i Janis Joplin wśród nich.
Wspominając tę wielką i wspaniałą artystkę, chcę wspomnieć dwie rzeczy. Może i chciała od Boga supersamochód – Amerykanie byli wtedy zafascynowani niemieckimi automobilami, które jawiły im się jako dowód zamożności – zarzucała Mu, że jej przyjaciele jeżdżą Porsche... koniec końców i ona zdobyła taki model (365C – cabrio), który oczywiście ozdobiła psychodelicznymi malowidłami tak, że z trudem przypominał siebie samego.
Drugim ważnym faktem jej kariery było najsłynniejsze chyba wykonanie gershwinowskiego przeboju "Summertime"... chyba każdy choć raz słyszał ten oniryczny, płaczliwy, narkotyczny prawie głos Joplin, która śpiewa, że świat jest taki piękny i wszystko jest wspaniałe... ale śpiewa to z pretensją, z bólem, bo świat taki nie jest i chyba nigdy nie będzie. Dla niej ten świat niedługo potem umarł, lecz my będziemy ją pamiętać zawsze.
PP
REKLAMA
REKLAMA