Dziwne czasy nastały. Opozycja marzy o stanie wyjątkowym

Dla opozycji najważniejszą sprawą jest teraz termin wyborów, a nie realna walka z epidemią, do której niewiele potrafią wnieść. A przecież jeszcze niedawno opozycyjni kandydaci, z Małgorzatą Kidawą-Błońską na czele, nie mogli się doczekać dnia, w którym zakończy się kadencja prezydenta Andrzeja Dudy.

2020-03-25, 14:56

Dziwne czasy nastały. Opozycja marzy o stanie wyjątkowym

Od tego momentu, gdyby wygrał opozycyjny kandydat, cytując Kidawę-Błońską: "Polska powinna być normalnym krajem. Powinny być rzeki, zieleń, słońce". Tymczasem dzisiaj politycy opozycji chcą, by prezydent Duda rządził dłużej niż do 10 maja 2020 roku…

Powiązany Artykuł

lokal obwodowej komisji 1200.jpg
Przesunięcie wyborów? Adam Bielan: to namawianie do łamania konstytucji

Jest kilka powodów, dla których opozycja nie chce, by wybory odbyły się 10 maja – i żaden z nich niestety nie jest podyktowany szczerą troską o społeczeństwo.

Powód pierwszy – najbardziej oczywisty – jest wynikiem przekonania, że dzięki swojej zdecydowanej postawie w walce z epidemią Andrzej Duda majowe wybory wygra i to zapewne w pierwszej turze. Nigdy szanse opozycji na zwycięstwo nie były zbyt wysokie, a obecne zaangażowanie prezydenta przynosi mu jeszcze większą popularność i społeczne uznanie.

>>>[CZYTAJ TAKŻE] Saryusz-Wolski: opozycja bawi się sprawą koronawirusa jak dziecko zapałkami

REKLAMA

Powód drugi – to pewnego rodzaju niechęć, by w razie ewentualnej wygranej – przejmować odpowiedzialność za państwo w bardzo trudnym momencie. Trudno wskazać kontrkandydata obecnego prezydenta, który tę odpowiedzialność potrafiłby udźwignąć. W przypadku wyborów odbywających się jesienią opozycja liczy, że sytuacja będzie opanowana na tyle, że nowy prezydent nie będzie musiał już podejmować decyzji trudnych i niepopularnych. I od początku będzie mógł swobodnie używać weta w walce z rządem PiS.

Powiązany Artykuł

sejm rp posiedzenie free shutter 1200.jpg
Spór o pracę Sejmu. Prof. Mieczysław Ryba: nie wiem, co KO chce osiągnąć

Powód trzeci – to czas. Powiedzieć, że do tej pory kampania wyborcza opozycji słabo wychodzi, to jakby nic nie powiedzieć. Nie błyszczy kandydat lewicy Robert Biedroń, który może osiągnąć wynik gorszy niż jego formacja w wyborach parlamentarnych. Typowany na czarnego konia wyborów Szymon Hołownia nieustannie obnaża swoje słabości i niekonsekwencje. Kandydatka zaś Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska każdego dnia stara się udowodnić, że kto jak kto, ale akurat ona to na pewno prezydentem być nie powinna.

W przypadku przesunięcia wyborów na jesień mielibyśmy do czynienia nie tyle ze wznowieniem kampanii wyborczej, ile jej nowym początkiem. A wtedy jest też czas by zmienić kandydata. Największe powody do obaw ma oczywiście Małgorzata Kidawa-Błońska, której miejsce mógłby zająć nawet sam lider PO – Borys Budka. Zwłoka w wyborach otwiera szansę na powrót do polskiej polityki Donalda Tuska, jako kandydata opozycji ponad podziałami. Paradoksalnie więc, dla obecnych kontrkandydatów Andrzeja Dudy zmiana terminu wyborów może oznaczać, że wypadną z gry…

Po czwarte – nie ma czegoś takiego jak przełożenie wyborów. Nie da się tego ustalić na konwencie seniorów Sejmu albo na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Opozycja dzisiaj mówi o zmianie terminu wyborów, jakby była to kwestia umowna. Wybory zmienią termin, jeżeli rząd wprowadzi stan wyjątkowy (w tym stan klęski żywiołowej). Rząd tymczasem nie spieszy się z tym działaniem, ponieważ jest to pułapka zastawiona na PiS przez opozycję.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

Kidawa-Blonska-pap-1200.jpg
"Nie jestem dobra z ekonomii". Wpadka Kidawy-Błońskiej podczas wideo-wywiadu

Spróbujmy to sobie wyobrazić. Polskie władze zgodnie z prośbami opozycji ogłaszają stan wyjątkowy. Problem w tym, że ostatnie cztery lata opozycja wykorzystała, by tworzyć w Unii Europejskiej i poza nią obraz Polski jako kraju autorytarnego. Obraz państwa policyjnego, ograniczającego prawa obywatelskie, prześladującego sędziów i osoby homoseksualne. I teraz ten "chory członek Unii Europejskiej", porównywany przez opozycję z Iranem, Koreą Północną, Rosją i Białorusią wprowadza stan wyjątkowy. Niby chodzi o koronawirusa, ale tak przy okazji odwołane zostają wybory prezydenckie. Kto dał wiarę konsekwentnie rozgłaszanym przez opozycję kłamstwom o Polsce (m.in. na forum europarlamentu), ogłoszenie stanu wyjątkowego odbierze jednoznacznie.

>>>[CZYTAJ TAKŻE] Sondaż: w pierwszej turze Andrzej Duda utrzymuje przewagę nad rywalami

Zaraz pojawią się analizy, pokazujące, że obecny, mocno ograniczony przez działania rządu rozwój epidemii nie upoważniał go do tak radykalnych kroków. Nie wprowadziła przecież stanu wyjątkowego Wielka Brytania, nie ogłosiła go Hiszpania ani Niemcy, kraje, które mają już tysiące chorych i setki zmarłych. I nie ma wątpliwości, że opozycja, która dzisiaj płacze, żeby stan wyjątkowy wprowadzić, jak tylko to się stanie, zacznie mówić coś zupełnie innego. Natychmiast rozpoczną się porównania do 13 grudnia 1981 r., internet zaleją memy z prezydentem Dudą w mundurze i słynnych ciemnych okularach. Prawnicy związani z opozycją uznają stan wyjątkowy za wprowadzony nielegalnie i z naruszeniem konstytucji. Politycy opozycji będą krzyczeć na całą UE o przekroczeniach uprawnień policji i wojska, o nadużyciach władzy, o cenzurze. W końcu znajdzie się jakiś aktywista Lotnych Brygad Opozycji, który naruszy celowo prawo, żeby zostać pierwszą ofiarą stanu wyjątkowego…

Być może organizacja wyborów 10 maja będzie bardzo trudnym zadaniem, ale warto zrobić wszystko, by udało się je przeprowadzić. Na początek – po prostu zostańmy w domach.

REKLAMA

Miłosz Manasterski

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej