Polka mieszkająca w Brazylii: ludzie z faweli mówią - "albo umrzemy z głodu, albo od koronawirusa"
W Brazylii błyskawicznie rozprzestrzenia się koronawirus. W ciągu ubiegłej doby wykryto tam prawie 20 tys. nowych przypadków zachorowań na COVID-19, zmarło prawie 900 osób. Polka mieszkająca w São Paulo, największym mieście Ameryki Południowej, opowiedziała portalowi PolskieRadio24.pl, jak wygląda tam życie w czasach epidemii.
2020-05-21, 13:53
Powiązany Artykuł
Potwierdzona liczba przypadków infekcji koronawirusem w Brazylii wynosi obecnie 291 579, a zgonów 18 859. Państwo znajduje się w głębokim kryzysie ekonomicznym i politycznym. Brazylijski minister zdrowia Nelson Teich w zeszłym tygodniu złożył rezygnację po niecałym miesiącu sprawowania swojej funkcji.
Minister podał się do dymisji w proteście przeciwko naciskom prezydenta Jaira Bolsonaro, dla którego priorytetem jest ponowne uruchomienie gospodarki kraju, a nie skuteczna walka z epidemią. Poprzedni minister zdrowia Luiz Mandetta został w połowie kwietnia zdymisjonowany z tego samego powodu.
Dzielnice biedy
Michalina Staniczek Andrade żyje w Brazylii od ponad 20 lat. Wraz z mężem i trójką dzieci mieszka w São Paulo. Polka mówi, że walka z koronawirusem w tym największym południowoamerykańskim kraju jest szczególnie trudna, ponieważ kraj jest olbrzymi. Państwo obszarowo dorównuje Europie i mieszka w nim ponad 209 mln ludzi.
Zobacz cały wywiad z Michaliną Staniczek Andrade:
Nasza rozmówczyni podkreśla, że w Brazylii jest olbrzymie rozwarstwienie społeczne, co wpływa na błyskawiczne rozprzestrzenianie się koronawirusa. - W São Paulo są dzielnice, w których mieszka wyłącznie klasa średnia żyjąca na dobrym, można powiedzieć europejskim poziomie, a na obrzeżach miasta znajdują się slamsy - tłumaczy.
REKLAMA
W dzielnicach nędzy nazywanych fawelami mieszkają najubożsi Brazylijczycy.
Powiązany Artykuł
- To są ludzie, którzy utrzymują się z pracy fizycznej - gospodynie domowe, robotnicy budowlani. Oni mieszkają ze swoimi rodzinami w dwóch pokoikach po 7-8 osób - mówi Michalina.
Kobieta tłumaczy, że klasa średnia, jeśli ma taką możliwość, pracuje zdalnie z domu, w miarę możliwości nie wychodzi z domu, stosuje się do wytycznych sanitarnych. Ma ubezpieczenie, dzięki czemu korzysta z prywatnej służby zdrowia.
- W tych biedniejszych dzielnicach, mniejszych miastach czy miasteczkach ludzie nie mają wyjścia. Muszą chodzić do pracy, bo oni nie mają z czego żyć. Mówi się: "albo umrę z głodu, albo od koronawirusa - opowiada.
REKLAMA
Jak brazylijski rząd radzi sobie z pandemią? Czy biedni, nieubezpieczeni obywatele mogą liczyć na pomoc medyczną w przypadku zakażenia? Dlaczego nasza rozmówczyni obawia się wieczorami wychodzić z domu? O tym wszystkim opowiada Michalina Staniczek Andrade. Zapraszamy do obejrzenia całego wywiadu.
rozmawiał Paweł Kurek
REKLAMA