Roman Polański - najpopularniejszy polski reżyser

- Kino Polańskiego można czytać na różnych poziomach, odbierać jako kino gatunkowe, które służy rozrywce, ale gdzieś tam zawsze jest jakaś szczelina, przez którą zagląda pustka albo lęk egzystencjalny – mówiła Magdalena Sendecka w audycji Polskiego Radia. Dziś mija 91. rocznica urodzin Romana Polańskiego, światowej sławy reżysera filmowego i aktora. 

2024-08-18, 05:00

Roman Polański - najpopularniejszy polski reżyser
Roman Polański w 1963 roku. Foto: Forum

Był postacią przełomową dla polskiego kina, za swój debiut "Nóż w wodzie" (1961) zdobył pierwszą polską nominację do Oscara. Niebywałym talentem wyrastał ponad zdolnych w końcu kolegów, twórców polskiej szkoły filmowej. Jako osoba pochodzenia żydowskiego, która w Holocauście straciła część rodziny i której dzieciństwo było bardzo mocno naznaczone wojną, Polański od początku miał nieco inne spojrzenie na kino i sprawy polskie.

Od pierwszych szkolnych etiud i wybitnego debiutu wyraźnie dążył do konstruowania opowieści uniwersalnej, będącej ponad polskim kontekstem. Tego nie potrafił właściwie żaden z tworzących w tym czasie polskich reżyserów.

Blisko teatru absurdu

Jeżeli porównywać kino Polańskiego do jakiegoś innego zjawiska artystycznego, prawdopodobnie należałoby stwierdzić, że jego kinu najbliżej do popularnego na Zachodzie w latach 50. teatru absurdu.

Świat filmów Polańskiego zdominowany jest bowiem przez postaci znajdujące się w ciągłym zmaganiu ze sobą na wszelkich możliwych polach i podobnie jak u Becketta czy Ionesco są one w swoich dążeniach zupełnie samotne. Postać Stwórcy, czy jakiekolwiek odniesienia do niego, nie istnieją w świecie filmów Polańskiego, odkąd w szkolnej etiudzie reżysera pod tytułem "Lampa" (1959) postać twórcy lalek (metaforyczna figura Boga) wyszła z warsztatu, zostawiając zabawki same na pastwę czającego się na nie zła (metafora Zagłady - bezpiecznik powodujący zwarcie elektryczne i w konsekwencji pożar zakładu lalkarskiego reprezentuje w tej historii nazistów), aby nigdy już nie wrócić.

REKLAMA

Ulubione motywy

W "Nożu w wodzie" mamy rywalizację dwóch samców o kobietę i jednocześnie damsko-męską grę, którą ona prowadzi z każdym z nich. Także "Matnia" (1966) czy znacznie późniejsze "Rzeź" (2011) i "Wenus w futrze" (2013) to filmy oparte na podobnym pomyśle, w którym zaledwie kilka osób zamknięte jest w jednym miejscu, tak że cała uwaga widza kieruje się na toczącą się pomiędzy nimi rywalizację. Taki schemat organizuje właściwie akcję większości filmów Polańskiego, choć czasem istotą gry jest starcie jednostki z systemem czy społecznością ("Chinatown" - 1974, "Lokator" - 1976, "Autor widmo" - 2010, "Oficer i szpieg" - 2019).

Tematów, do których reżyser często wraca, jest jednak więcej.

- Ulubione motywy Polańskiego to: osaczenie, zamiana i poszukiwanie własnej tożsamości, motyw zła drzemiącego w ludziach, motyw twórcy, który przeżywa kryzys i motyw choroby psychicznej – mówiła Magdalena Sendecka w audycji Jacka Wakara w Polskim Radiu w 2018 roku.


Posłuchaj

"Kino Romana Polańskiego". Audycja Jacka Wakara z cyklu "O wszystkim z kulturą". (PR, 15.05.2018) 28:55
+
Dodaj do playlisty

 

REKLAMA

Flirt z kinem gatunkowym

Roman Polański jest jednocześnie mistrzem kina gatunkowego. Potrafi niezwykle sprawnie poruszać się w świecie zupełnie odmiennych od siebie konwencji, a także z sukcesem mieszać je ze sobą. Zarazem jednym z powodów olbrzymiego światowego sukcesu Polańskiego, poza wielkim talentem i niespotykaną sprawnością warsztatową jest to, że twórca potrafił przez całą swoją karierę skutecznie "grać" z gustami publiczności, realizując filmy wybitnie artystyczne często w taki sposób, aby zadowolić także popularną publiczność.

- Kino Polańskiego można czytać na różnych poziomach, odbierać jako kino gatunkowe, które służy rozrywce, ale gdzieś tam zawsze jest jakaś szczelina, przez którą zagląda pustka albo lęk egzystencjalny – mówiła Magdalena Sendecka w audycji Polskiego Radia.

Dobrym przykładem rozsadzania gatunkowych schematów są eksperymenty Polańskiego z konwencją horroru, którą potrafił z powodzeniem połączyć z komedią ("Nieustraszeni pogromcy wampirów") czy z niemal metafizycznym dramatem egzystencjalnym ("Dziecko Rosemary").

Psychoanaliza

Idąc tropem psychoanalitycznym i znając tragizm dzieciństwa reżysera oraz szeregu niezwykle trudnych doświadczeń, z którymi zderzył się w dorosłym życiu, krytycy często zastanawiają się nad ukrytymi motywacjami Polańskiego i wizją świata, którą reżyser prezentuje w swoich filmach.

REKLAMA

Z tragicznym doświadczeniem Holocaustu Polański rozprawił się bardzo późno, bo dopiero w "Pianiście" (2002) opowiadającym o wojennych losach Władysława Szpilmana. Tragiczna śmierć żony reżysera, Sharon Tate, która wraz z kilkoma innymi osobami została zamordowana przez sektę Charlesa Mansona, zapewne stanowi źródło, które doprowadziło do powstania filmu "Tragedia Makbeta" (1971). Z kolei skandal związany z zarzutami o gwałt na trzynastolatce, którego dopuścił się Polański, ma z pewnością wiele wspólnego z genezą i wymową filmu "Chinatown", w którym reżyser sugestywnie uchyla rąbka tajemnicy na temat ciemnych tajemnic fabryki snów.

Niepokojące pozostają jednak pytania o znaczenie dziwnego, ocierającego się o satanizm filmu "Dziecko Rosemary". I choć można ten obraz uznać za prowokacyjną próbę kreowania przez reżysera swojego demonicznego wizerunku, to w dalszym ciągu powód tej gry wydaje się niepokojący. Trudno go bowiem tłumaczyć jedynie skłonnością Polańskiego do gry jako takiej, którą w spadku po nim odziedziczyli jego bohaterowie.

Reżyser filmowy Marcin Bortkiewicz, o swoim ulubionym filmie Romana Polańskiego w audycji Polskiego Radia wypowiada się w ten sposób:

- "Dziecko Rosemary" ma wspaniałe i nieoczywiste zakończenie. Przychodzi Rosemary i widzi potwora w kołysce, ale to dziecko płacze tak, jak robi to każde dziecko. I ona bierze to dziecko na ręce i zaczyna kołysać. To jedno z najpiękniejszych zakończeń w kinie, ponieważ mówi, że bez względu na to, jakim potworem byś się nie urodził, jaki diabeł by w tobie nie siedział, potrzebujesz miłości – tłumaczył Bortkiewicz.

REKLAMA

Być może Polański, wydobywając na wierzch sprawy najbardziej mroczne, rozliczał się jednocześnie z własnymi demonami i grzechami. Punkt widzenia Marcina Bortkiewicza wskazywałby, że czynił to jednak ze świadomością potrzeby dobra. Zdaje się więc, że widział nadzieję na przezwyciężenie wszechobecnego zła, które przedstawiał w wielu filmach.

W tym duchu interpretował kino Polańskiego filmoznawca, profesor Tadeusz Lubelski w Polskim Radiu.

- Jemu chodzi o to, żeby życie było lepsze, a jest niestety takie, jak musi pokazywać – mówił Lubelski.

az

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej