W 2015 r. Agnieszka Radwańska wygrała WTA Finals i zagrała na nosie malkontentom
1 listopada 2015 roku Agnieszka Radwańska na korcie w Singapurze nie była w stanie powstrzymać łez, wygrała turniej WTA Finals, zdobyła tytuł mistrzyni. Emocje były ogromne, bo Polka po niezwykle trudnym sezonie, często krytykowana, dała pstryczka w nos tym, którzy nie do końca wierzyli w jej końcowy sukces.
2020-11-01, 07:30
Od początku 2015 roku Agnieszce Radwańskiej nie było łatwo. Pierwsza fala krytyki pojawiła się podczas występu w Australian Open, gdzie Radwańska dotarła do 1/8 finału. W starciu o ćwierćfinał poległa z Venus Williams 3:6, 6:2, 1:6. Kolejny turniej wielkoszlemowy także przyniósł rozczarowanie. We French Open Polka niespodziewanie odpadła już w pierwszej rundzie - zaskakująco łatwo uległa Niemce Annice Beck 2:6, 6:3, 1:6.
Powiązany Artykuł
Wszyscy zaglądają Idze Świątek do portfela. Warta miliony Polka zostanie "królową ludzkich serc"?
Iskierka nadziei zapłonęła w wimbledońskiej trawie, gdzie "Isia” zaprezentowała się znacznie lepiej. Polka w swoim ulubionym turnieju wielkoszlemowym dotarła do półfinału. W walce o finał musiała jednak uznać wyższość Hiszpanki Garbine Muguruzy, z którą przegrała 6:2, 3:6, 6:3. Pesymiści mówili wtedy, że drobna Polka nie ma czego szukać w starciach z tak postawnymi i silnie uderzającymi rywalkami. Jak bardzo się mylili. miało się dopiero okazać.
W US Open 2015 Radwańska pojawiła się i dość szybko zniknęła, po raz kolejny nie podbijając nowojorskiej imprezy. Radwańska w 3. rundzie przegrała z Amerykanką Madison Keys 3:6, 2:6. Malkontenci znów triumfowali, ale Polka robiła swoje, czyli trenowała jak zwykle ostro i nie przejmowała się - przynajmniej oficjalnie - narzekaniem zrzędów.
W końcówce sezonu Agnieszka Radwańska włączyła jednak szósty bieg. Przed wyjazdem na turnieje w Azji Polka nie zakładała, że uda jej się awansować do Turnieju Mistrzyń. To, co było niewykonalne zdaniem marud, dla Agnieszki Radwańskiej okazało się możliwe. Polka wygrała turniej w Tokio, dotarła do półfinału turnieju w Pekinie, a awans do WTA Finals przypieczętowała zwycięstwem w Tiencinie.
REKLAMA
Dopiero awans do WTA Finals uciszył krytykę ... ale nie całą
Pierwszy mecz Agnieszki Radwańskiej podczas Turnieju Mistrzyń z Marią Szarapową pokazał, że jeden wygrany set z Rosjanką oraz piękna i ambitna walka Polki w dwóch pozostałych odsłonach meczu to za mało, by zebrać pochwały. Na szczęście Radwańska nie zamierzała się poddać. Mimo przegranej z Flavią Penettą w drugim meczu, do starcia o wszystko z Simoną Halep podeszła skoncentrowana, zdeterminowana i rządna zwycięstwa.
Wygrana Polki była spektakularna, a "pomoc" Marii Szarapowej, która musiała wygrać 2:0 z Penettą, by Radwańska znalazła się w półfinale, była ważna, lecz nie najważniejsza. Z punktu widzenia niektórych, "Isia" awansowała do 1/2 finału WTA Finals tylko dzięki Rosjance. Nie! Radwańska awansowała po pokonała Halep w dwóch setach i wygrała w rozgrywkach grupowych więcej setów niż rywalki, a Szarapowa jej tylko pomogła.
Po półfinałowym meczu z Muguruzą - 6:7 (5-7), 6:3, 7:5 - Radwańska zbierała oklaski na stojąco, a wiecznie niezadowoleni z jej gry "kibice" zaczęli spuszczać z tonu. W finale, w którym Polka zmierzyła się z Petrą Kvitovą (6:2, 4:6, 6:3), szanse na wygraną Radwańskiej, według opinii specjalistów, były nieznacznie mniejsze. Jednak to krakowianka po meczu zapłakała ze szczęścia, a jej prawdziwi kibice wraz z nią.
REKLAMA
#TeamAga świętuje historyczny sukces Agnieszki :)Agnieszka Radwanska, Dawid Celt, Tomasz Wiktorowski, Jason Israelsohn...
Posted by Aga Radwańska - Polski Fan Club on 1 listopada 2015
Awans kadry Nawałki do Euro ważniejszy od awansu Radwańskiej do mistrzostw świata?
Opinią publiczna ważyła sukces Polki. Niektórzy zastanawiali się co jest cenniejsze - awans reprezentacji prowadzonej przez Adama Nawałkę na Euro 2016 w którym wystąpić miały 24. drużyny. Podkreślano, że droga biało-czerwonych do Francji, bardzo spektakularna i niewątpliwie ważna, została właściwie doceniona przez kibiców.
Powiązany Artykuł
Williams serwowała asa za asem, McEnroe wróżył klęskę, a Agnieszka Radwańska sięgała do tenisowego nieba
To, że polska tenisistka znalazła się w światowej elicie i zagrała w mistrzostwach świata, zawodach w których może wziąć udział zaledwie osiem najlepszych w całym sezonie tenisistek, tak w stu procentach zostało docenione dopiero, gdy na twarzy Radwańskiej pojawiły się łzy. I aż strach pomyśleć, co by było, gdyby "Isia" to finałowe starcie z Kvitovą przegrała.
- Nie mówię, że wszyscy, ale w Polsce jest grupa dziennikarzy, która nie potrafi oceniać z dłuższej perspektywy tego, co się dzieje. Oceniane jest to, co się wydarzyło w jednym meczu. Nie patrzy się na to, co sportowiec zrobił w ciągu roku, pięciu, czy dziesięciu lat. Tak było z Adamem Małyszem, Justyną Kowalczyk czy jest z Kamilem Stochem i z Agnieszką. Nie chcę używać zbyt głębokich słów, ale to troszkę boli. Myślę, że tym wszystkim sportowcom, których wymieniłem należy się większy szacunek za całokształt - wyjaśniał w rozmowie z Polskim Radiem Dawid Celt, ówczesny sparingpartner, a obecnie mąż Agnieszki Radwańskiej.
REKLAMA
Modelka, która nie serwuje 200 km/h
Smukła, drobna, ale sprytna na korcie - tak zawsze grała Radwańska, dlatego koleżanki nazywały ją "panią profesor".
- Sami się czasem zastanawiamy, skąd ten nasz krasnal bierze tyle energii. Jest to naprawdę zaskakujące, w momencie kiedy patrzy się na te wszystkie wielkie, silne i mocne dziewczyny – podkreślał Dawid Celt.
- Agnieszka ma niebywały hart ducha. Potrafi być niezwykle zadziorna, nieprzyjemna na korcie, wręcz upierdliwa - dodawał.
Agnieszka Radwańska została pierwszą po dziesięciu latach tenisistką, która wygrała kończący sezon turniej masters WTA Finals, nie triumfując nigdy wcześniej w imprezie wielkoszlemowej. W 2005 roku takim samym wyczynem popisała się Francuzka Amelie Mauresmo. Niestety krakowianka nie podążyła śladami Mauresmo, która tuż po sukcesie w WTA Finals zwyciężyła w Australian Open oraz w Wimbledonie.
REKLAMA
Agnieszka Radwańska karierę zakończyła w listopadzie 2018 roku. Polka w karierze wygrała w sumie 20 turniejów WTA. W Wielkim Szlemie największe sukcesy odnosiła w Wimbledonie. Na londyńskiej trawie w 2012 roku dotarła do finału, a w 2013 i 2015 zatrzymała się rundę wcześniej. Do "czwórki" dwukrotnie - w 2014 roku i dwa lata później - dotarła w Australian Open.
W rankingu WTA najwyżej w karierze dotarła do drugiego miejsca. W momencie zakończenia kariery plasowała się na 75. pozycji.
- Nie Fibak, nie Radwańska - Świątek przeszła do historii. Świat pod wrażeniem "nastoletniej królowej
- Iga Świątek to oszlifowany diament. "Trener wyciągnie konsekwencje, gdybym zaczęła gwiazdorzyć"
ah, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
REKLAMA