Adamski o christian movies: konserwatyści nie rozpoczęli jeszcze żadnego marszu przez instytucje
- To są filmy skierowane do chrześcijan. Konserwatystom i chrześcijanom jest potrzebna platforma, która zaprosi tych nowych ludzi do Kościoła, aby pokazać, że są inne wartości niż te lewicowo-liberalne. Konserwatyści nie rozpoczęli jeszcze żadnego marszu przez instytucje. Cały czas się zbierają i nie wiadomo, czy im się uda - powiedział Łukasz Adamski (krytyk filmowy) w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.
2020-12-23, 10:45
Powiązany Artykuł
![Abby-Johnson-Ashley-Bratcher-mat-prasowe-1200.jpg](http://static.prsa.pl/images/3f1a95c1-ec32-41cd-b192-aca62094236b.jpg)
Bohaterka filmu "Nieplanowane" z przesłaniem do Polaków: musicie dawać świadectwo
Paweł Bączek (portal PolskieRadio24.pl): Należące do Sony Affirm Entertainment kupiło Pure Flix, czyli serwis, który jest nazywany "chrześcijańskim Netflixem". Platforma oprócz umieszczania chrześcijańskich filmów produkuje własne, oryginalne filmy. Jak Pan ocenia tę decyzję?
Łukasz Adamski (krytyk filmowy): Sony od jakiegoś czasu produkuje filmy z półki tzw. christian movies, czyli chrześcijańskich filmów produkowanych przez protestantów. Jeżeli tak duża korporacja, jak Sony zdecydowała się na taki krok, to widać, że zrozumiano, że jest możliwość zarobku w tym segmencie. Kiedy spojrzy się na wyniki tych chrześcijańskich filmów - one zarabiają coraz więcej pieniędzy. Czy jest to "Niebo istnieje… naprawdę" Randalla Wallace’a, które zarobiło ok. 100 mln dolarów, czy jest to trylogia "Bóg nie umarł" (ok. 65 mln dolarów)… To są filmy, które generują ogromne przychody, więc decyzja Sony jest, moim zdaniem, czysto biznesowa.
- O. Marek Kotyński: "Boże Ciało" to film, który wierci potężną dziurę w brzuchu
- Michał Kondrat: film "Czyściec" był inspirowany prawdziwymi doświadczeniami
Powiązany Artykuł
![Orzech-zawsze-chciałem-być-wśród-ludzi (2).jpg](http://static.prsa.pl/images/a25ef9f6-2c9f-4cb0-b68a-9f3eaa219322.jpg)
"Nie zrobiliśmy spiżowego pomnika". Damian Żurawski o filmie o ks. Stanisławie Orzechowskim
Jak Pan wspomniał, chrześcijańskie filmy zarabiają coraz więcej pieniędzy. Czy mamy zatem do czynienia z jakimś nowym trendem w kinie? Na robienie filmów chrześcijańskich, protestanckich?
To jest specyficzny gatunek, którego genezy należy szukać w inicjatywach pastorów protestanckich. Te filmy miały coraz większe budżety, coraz więcej zarabiały… Dzisiaj w tych produkcjach grają duże nazwiska z Hollywood, jak na przykład Delroy Lindo czy Martin Sheen. Co więcej, pojawia się coraz więcej osób niekojarzonych z filmami chrześcijańskimi - w jednym z takich filmów pojawił się Robert Duvall. To jest na pewno sukces komercyjny.
Pamiętajmy jednak, że to nie jest takie kino, jak to dawne katolickie w Europie - jak filmy Tarkowskiego, Bressona czy Zanussiego… Dzisiaj takie filmy robi tylko Terrence Malick w Stanach Zjednoczonych, gdzie grają wielkie gwiazdy. Mel Gibson również tworzy takie produkcje - w zasadzie wszystko zaczęło się od jego "Pasji", która zarobiła w sumie 650 mln dolarów. Wtedy ci "pastorzy" zdali sobie sprawę, że może jest pewien potencjał, żeby jednocześnie zarabiać pieniądze na chrześcijańskich historiach, ale i ewangelizować.
REKLAMA
Filmy z gatunku christian movies nie są intelektualne, to nie jest bardzo wymagające kino. Nazwałbym je wręcz cukierkowym, dosyć kiczowatym, które ma nie tyle ewangelizować, ile po prostu katechizować, utwierdzać w przekonaniach wierzące osoby.
Kino protestanckie, czasami wręcz heretyckie - kiedy mieliśmy do czynienia z filmem "Chata", zupełnie heretyckim, nawet pod kątem chrześcijańskim - odnosi duże sukcesy w Polsce. Kraju, który rzekomo jest krajem katolickim. Zatem filmy, które odbiegają od dogmatów katolickich, odnoszą dość duże sukcesy.
Jak wiemy, środowiska lewicowo-liberalne kierują się zasadą "długiego marszu przez instytucje", czyli docierania z przekazem do młodych osób poprzez szkołę, media czy wydawnictwa. Czy fakt kupna przez Sony serwisu Pure Flix jest pewną odpowiedzią konserwatywnej strony? Próbą dotarcia za pomocą kina?
Ciężko powiedzieć, czy jest to marsz przez instytucje, czyli to, co już dawno wymyślił włoski komunista Antonio Gramsci, który przekonywał, słusznie zresztą, że rewolucja ideologiczna może się odbyć głównie poprzez kulturę, popkulturę - i to tam te wysiłki powinny być wzmożone. To na pewno w jakimś stopniu wpłynęło na decyzję konserwatystów, którzy w jakimś stopniu zauważyli, jak ważna jest popkultura.
Cały czas pozostaje pytanie, czy te treści przyciągają nowe osoby. Osobiście uważam, że christian movies raczej nie przekonują nowych osób. To są filmy skierowane do chrześcijan. Konserwatystom i chrześcijanom jest potrzebna platforma, która zaprosi tych nowych ludzi do Kościoła, aby pokazać, że są inne wartości niż te lewicowo-liberalne. Konserwatyści nie rozpoczęli jeszcze żadnego marszu przez instytucje. Cały czas się zbierają i nie wiadomo, czy im się uda.
REKLAMA
Jak zatem może się rozwinąć chrześcijańskie kino? W jakim kierunku podąży? Patrząc, jak zaczynała "Pasja" Mela Gibsona… Pozwoli Pan, że zacytuję Pańską myśl: "Dziś przemawia do mnie Malick i inspiruje mnie boży szaleniec Gibson. Protestanckie christian movies są dla mnie zbyt landrynkowe i kiczowate. Mam do tych filmów słabość, bo nastrajają mnie pozytywnie do życia, mimo teologicznej powierzchowności". Mógłby Pan rozwinąć ten pogląd? Czy popkulturę trzeba kolonizować?
Tak jak wspominałem, nie są to filmy, które pozwalałyby kontemplować wiarę i intelektualnie patrzeć na pewne zagadnienia. To nie są produkcje na poziomie Tarkowskiego. Lubię te filmy, wprowadzają mnie w dobry nastrój, ale są bardzo powierzchowne. Nie ma obecnie w tym gatunku filmów, które dotykałyby głębi tych kwestii - tak jak kino Terrence’a Malicka…
Amerykańskiego reżysera, który powrócił do kina po 20 latach filmem "Cienka czerwona linia" z Jamesem Caviezelem, który zagrał potem w "Pasji" Mela Gibsona. Malick bardzo delikatnie dotykał kwestii metafizycznych, teologicznych. Ocierał się o new age filmem "Drzewo życia", nagrodzonym Złotą Palmą w Cannes. Reżyser ten krążył po tej duchowości swoimi filmami, wchodził w teologię przyrody. W filmie "Ukryte życie" z 2019 r. wprost pokazał, że jest twórcą katolickim.
Dobrze, że filmy z gatunku christian movies powstają. Wypełnia to pewne zapotrzebowanie, tak jak muzyka chrześcijańska - bardzo dobrzy raperzy wchodzą w ten gatunek. Pytanie, czy to przyciągnie ludzi, którzy są z dala od wiary… Moim zdaniem, nie. Tutaj trzeba szukać innych sposobów dotarcia do tych osób.
REKLAMA
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Paweł Bączek (portal PolskieRadio24.pl)
REKLAMA