Adam Seroczyński i zawiła historia jego dopingowej wpadki: wyrządzono mi niepowetowaną krzywdę

11 grudnia 2008 roku kajakarz Adam Seroczyńskiego został zdyskwalifikowany za doping. Po finałowym wyścigu na olimpiadzie w Pekinie stwierdzono w jego organizmie szczątkową ilość Clenbuterolu.  

2020-12-11, 05:00

Adam Seroczyński i zawiła historia jego dopingowej wpadki: wyrządzono mi niepowetowaną krzywdę
. Foto: Shutterstock
  • Adam Seroczyński w swojej kajakarskiej karierze wywalczył wiele medali
  • W wyścigu na 1000 metrów dwójek, na olimpiadzie w Pekinie, wraz z Mariuszem Kujawskim zajął czwarte miejsce
  • Badanie antydopingowe wykryło niedozwoloną substancję
  • Bardzo trudna do zrozumienia polityka antydopingowa

Jeden z najlepszych kajakarzy w Polsce

Adam Seroczyński pochodzi z Olsztyna. Tam zaczął przygodę z kajakarstwem. Tereny sprzyjały do uprawiania sportów wodnych. Gdzie się nie odwrócić, wszędzie jeziora. Pełno terenów do uprawiania pływania, wioślarstwa czy kajakarstwa. I tą drogą poszedł Seroczyński. Pierwsze sukcesy zaczął odnosić w wieku 23 lat. Zdobył w Bułgarii, na dystansie 1000 metrów w czwórce, brązowy medal mistrzostw Europy. Ten dystans okazał się jego koronnym. Potwierdzeniem tego faktu był zdobyty dwa lata później tytuł championa starego kontynentu. W tej samej konkurencji wystartował na XXVII igrzyskach w Sydney. Zajął trzecie miejsce zdobywając tym samym jedyny olimpijski krążek w swojej karierze. Właśnie po tych zawodach spróbował swoich sił w dwójkach oraz jedynce. I już dwa lata później, w jedynce, zdobył wicemistrzostwo Europy. Później przyszły sukcesy także na światowym championacie. Zdobył srebro i brąz w dwójce oraz trzecie miejsce w jedynce. Mając 31 lat przeniósł się do stolicy Wielkopolski i tam kontynuował karierę w Poznanii. Tak wyglądały jego poczynania do 2008 roku kiedy wyjechał na igrzyska do Pekinu.

Powiązany Artykuł

shutterstock_724182109 muhammad ali 1200.jpg
„Lata jak motyl, żądli jak osa” - 39 lat temu Muhammad Ali ostatni raz zatańczył w ringu

XXIX Igrzyska olimpijskie w Pekinie

Seroczyński wystartował razem z Kujawskim w K2, na ulubionym przez siebie dystansie 1000 metrów. W swoim biegu eliminacyjnym zajęli drugie miejsce i awansowali do finału. W nim uplasowali się tuż za podium, nieznacznie ulegając osadzie włoskiej. Zaraz po wyścigu Polak został poddany standardowej kontroli antydopingowej. Badanie próbki A wskazało na obecność jednej z zakazanych substancji w organizmie sportowca. Niestety próbka B potwierdziła to odkrycie.

Doping

Substancja jaką wykryto nazywa się Clenbuterol. W przeszłości lek ten został wycofany z rynku farmaceutycznego w Europie i Stanach Zjednoczonych. Był medykamentem używanym przy astmie oskrzelowej. Same nasuwają się skojarzenia z biegaczkami narciarskimi. W tej chwili jest używany przez kulturystów w celu szybkiego spalenia tkanki tłuszczowej. Stosowany systematycznie daje bardzo dobre efekty. Należy do grupy sympatykomimetyków, które pobudzają współczulny układ nerwowy. Redukują w ten sposób zasoby tłuszczu z organizmu.

„On miał 0,27 nanograma w próbce A i 0,35 w B. Śmiesznie niskie wskazania (…) Adam jest genetycznie tak odtłuszczony, ma najcieńszą możliwą warstwę. Wracając do kulturystów i ciężarowców: oni mieli stężenia po trzy nanogramy. 2,5 było najmniejsze. I gdy WADA ustalała standard laboratoryjny dla Clenbuterolu, czyli poziom, który laboratoria muszą wykrywać, żeby dostawać akredytację, to wyznaczyła go na poziomie 2 nanogramów. Laboratoria nie musiały wykrywać niższych stężeń. Można było mieć 1,5 nanograma i nie mieć żadnych problemów w testach. Ale w Pekinie akurat był supernowoczesny sprzęt i wykrył nawet 0,27” - dziwił się obrońca Seroczyńskiego mecenas Ludwik Żukowski w wywiadzie dla sport.pl.

REKLAMA

11 grudnia 2008 roku zapadł wyrok w sprawie dopingu

12 lat temu Międzynarodowy Komitet Olimpijski uznał Seroczyńskiego winnym zażywania niedozwolonych substancji. Pozbawił go oraz partnera z K2, Kujawskiego czwartego miejsca zajętego na olimpiadzie. 20 sierpnia 2009 roku Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu oddalił apelację. Skutkowało to nałożeniem kary dwuletniej dyskwalifikacji, która miała trwać do 3 lutego 2011 roku. Seroczyński zakończył karierę w 2009, jeszcze przed rozpoznaniem jego apelacji przez trybunał arbitrażowy. Miał wówczas 35 lat.

Walka o dobre imię sportowca

Kajakarz uważa, że został skrzywdzony. Nie używał świadomie żadnych niedozwolonych specyfików. Podejrzewa, że zakazana substancja mogła znajdować się w jedzeniu, jakie zostało mu podane w czasie zawodów. Cała sprawa go bardzo przytłoczyła.

„Czuję się wciąż bardzo źle. Wyrządzono mi niepowetowaną krzywdę, orzekając, że startowałem na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, wspomagając się Clenbuterolem. To tak, jakbym został skazany za morderstwo albo kradzież, chociaż ani nikogo nie zamordowałem, ani nic nie ukradłem” - nie ukrywał wielkiego rozczarowania na łamach "Przeglądu Sportowego".

Aby dochodzić swoich praw poprosił o pomoc mecenasa Żukowskiego. Prawnik zajmował się już wcześniej podobnymi sprawami.

REKLAMA

Pojawiały się nowe okoliczności dotyczące zabronionego specyfiku

Sensacyjne wieści pojawiły się w 2017 roku. Prasa niemiecka ujawniła, że ponowne przebadanie próbek, z igrzysk w Pekinie, dało wynik pozytywny w przypadku sprinterów z Jamajki. Także wykryto śladowe ilości Clebuterolu. Ale oni nie zostali ukarani. Okazało się, że ta substancja jest dodawana w Chinach do pasz zwierząt hodowlanych. Mogła więc znaleźć się w organizmie Seroczyńskiego bez jego wiedzy. Po tych rewelacjach natychmiast zareagował mecenas Żukowski. Złożył wniosek o uniewinnienie Polaka.

„Poprosiłem PKOl o złożenie takiego wniosku do MKOl (…) Przewodniczącym komisji dyscyplinarnej która ukarała Adama Seroczyńskiego był sam Thomas Bach, dzisiejszy szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. I to od niego dziś zależy, czy MKOl zrobi cokolwiek, by pomóc w oczyszczeniu Seroczyńskiego (…) MKOl nie odpowiedział” - mówił w wywiadzie dla sport.pl mecenas Żukowski. Później dodał „Adam niczego nie wywalczył. Jego było im po prostu łatwiej ukarać niż tych lekkoatletów. Był w takim wieku, że można się było spodziewać, że po dyskwalifikacji nie wróci. Był z dyscypliny, którą reflektory rzadziej oświetlają. Może to brutalnie zabrzmi, bo to ważny sport. Ale jednak nie tak dopieszczany przez media. I poszło z takim Adamem łatwiej”.

AK

Czytaj także:

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej