Grand Prix Korei zagrożone
Zaplanowany na 24 października wyścig o Grand Prix Korei Południowej na torze w Yeongam stoi pod dużym znakiem zapytania - poinformował szef Formuły 1 Bernie Ecclestone.
2010-09-27, 10:19
- Nie jest dobrze. Pytanie o  przełożenie  zawodów jest zasadne - ocenił sytuację Ecclestone. 
24 października Grand Prix Korei ma zadebiutować w kalendarzu  mistrzostw  świata, ale w tym roku już kilkakrotnie na łamach prasy przewijała się  fala spekulacji na temat powodzenia tego przedsięwzięcia. Wiosną nad  wyścigiem zawisły czarne chmury w wyniku napięć pomiędzy dwoma rządami  koreańskimi, grożących wybuchem konfliktu zbrojnego (Seul oskarżył Koreę  Północną, że 26 marca zatopiła południowokoreański statek, powodując  śmierć 46 marynarzy). Gdy sytuacja polityczna uspokoiła się, pojawił się  informacje o opóźnieniach w budowie toru.  
- Nasza kontrola powinna już dawno trwać, ale niewiele możemy  zrobić -  wyjaśnił Ecclestone. Jak poinformował, dyrektor wyścigów F1 Charlie  Whiting uda się do Korei Płd. 11 października, by osobiście sprawdzić  tor. Inspekcja miała się rozpocząć w poprzedni wtorek, ale została  odwołana, gdyż był to... dzień wolny od pracy. 
- Nie jest dobrze. Pytanie o przełożenie zawodów jest zasadne,  choć  lokalni organizatorzy wciąż zapewniają nas, że wszystko jest OK. Mam  nadzieję, że mówią prawdę - podkreślił 79-letni Brytyjczyk po  niedzielnym GP Singapuru. 
Tor w południowokoreańskim Yeongam jest jedynym, który w tym  roku ma  zadebiutować w F1. Do końca sezonu pozostały jeszcze cztery eliminacje  MŚ. Oprócz GP Korei, także w Japonii (10 października),  Sao Paulo (7 listopada) i Abu Zabi (14 listopada).
gaw