"Niepodobna było przypuszczać, że targnął się na swoje życie" Maciej Rodowicz o śmierci Jana Rodowicza ps. "Anoda"
- Na skutek tylu lat i matactw w archiwach nie było już możliwie w trybie procesu i poszanowaniem prawa udowodnić tych rzeczy - Maciej Rodowicz o próbach wyjaśnienia okolicznościach tragicznej śmierci swojego krewnego, Jana Rodowicza, żołnierza Batalionu "Zośka".
2021-01-02, 17:35
7 stycznia 1949 zmarł Jan Rodowicz ps. "Anoda", harcerz, żołnierz Szarych Szeregów i Armii Krajowej oraz Delegatury Sił Zbrojnych.
Powiązany Artykuł
Jan Rodowicz "Anoda" - ułan batalionu "Zośka"
Funkcjonariusze bezpieki zabrali go z domu w wigilię 1948 roku. Zmarł po dwóch tygodniach w niewyjaśnionych okolicznościach. Ubecy próbowali wmówić rodzinie, że Jan Rodowicz popełnił samobójstwo. Najprawdopodobniej został zakatowany na śmierć. Miał wtedy 26 lat.
Maciej Rodowicz opowiadał o relacjach z tamtych dni, zachowanych w rodzinnych relacjach. - Niestety nie dało się ustalić szczegółów wydarzeń po jego zatrzymaniu". Wiadomo na pewno, że był przesłuchiwany i konfrontowany z pozostałymi zatrzymanymi żołnierzami Batalionu "Zośka", wywierana była na nim straszliwa presja - przypominał.
"Wersja oficjalna całkowicie niewiarygodna"
- Niewiele więcej wiadomo na temat jego śmierci. Wersja oficjalna, przedstawiona w marcu w oficjalnym piśmie do rodziców, był całkowicie niewiarygodna i od razu odrzucona zarówno przez rodzinę, jak i całe środowisko. Miał taką osobowość, że niepodobna było przypuszczać, że targnął się na swoje życie, nawet pod presją - dodał.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Jan Rodowicz. Przeżył Powstanie, nie przeżył więzienia UB
Gość audycji podkreślał, że "Anoda" przeszedł cały szlak bojowy, miał za sobą brawurowe akcje. - Najprawdopodobniej został zamęczony w śledztwie i to być może przypadkowo (…) Prawdopodobnie próbowano "Anodę" pozyskać jako tajnego współpracownika. Miano już kogoś w tym gronie byłych "zośkowców", przesłuchujący miał wiedzę, jakie są działania tego środowiska - powiedział.
Posłuchaj
Prokuratura podała, że "Anoda" skoczył z okna IV piętra budynku. Niewykluczone, że został jednak z niego wyrzucony. Pięć dni później ciało Jana Rodowicza bezpieka w tajemnicy przewiozła do zakładu pogrzebowego. Pochowano go w anonimowym grobie na Cmentarzu Powązkowskim. Rodzice o śmierci syna zostali powiadomieni dopiero 1 marca. Od grabarza dowiedzieli się, gdzie spoczywa jego ciało.
Po przeprowadzeniu ekshumacji trumnę przeniesiono do grobu rodzinnego na Starych Powązkach. Symboliczny grób Jana Rodowicza "Anody" znajduje się też w kwaterze na Łączce, na Powązkowskim Cmentarzu Wojskowym w Warszawie.
Jan Rodowicz ps. "Anoda” brał udział w akcji pod Arsenałem, odbiciu więźniów pod Celestynowem, likwidacji posterunku Grenzschutz w Sieczychach w ramach akcji "Taśma", wykolejeniu niemieckiego pociągu, wysadzeniu przepustu kolejowego pod Rogoźnem koło Przeworska.
REKLAMA
***
Audycja: Temat dnia / Gość PR24
Prowadzący: Tadeusz Płużański
Gość: Maciej Rodowicz, krewny Jana Rodowicza, żołnierza Batalionu "Zośka"
Data emisji: 02.01.2021
REKLAMA
Godzina emisji: 16.35
PR24/ka
REKLAMA