80. urodziny Henryka Apostela, 54. selekcjonera Polski. "Ta kadra była uwielbiana przez piłkarzy".

Został 54. selekcjonerem reprezentacji Polski. Działacze piłkarscy, z drugiego rzędu, zasłaniali się ostateczną decyzją „Trenera Tysiąclecia” Kazimierza Górskiego. To był bardzo ciekawy okres. Niestety nie ze względu na wyniki sportowe. 29 stycznia, 80 lat temu, urodził się Henryk Apostel.

2021-01-29, 05:00

80. urodziny Henryka Apostela, 54. selekcjonera Polski. "Ta kadra była uwielbiana przez piłkarzy".
Henryk Apostel. Foto: Printscreen z Twitter

• Janusz Wójcik w wielkiej chwale powrócił z igrzysk w Barcelonie. Jednak nie miał poparcia wśród działaczy.

• Selekcjonerem został Apostel. Dokonał zmiany warty wśród zawodników. Zdecydowanie zmieniła się także atmosfera towarzysząca zgrupowaniom. Szkoda, że kosztem wyników sportowych.

• Po zakończeniu kariery trenerskiej został pracownikiem Polskiego Związku Piłki Nożnej.

• 29 stycznia tego roku obchodzi 80 urodziny.

Olbrzymi sukces osiągnięty w 1992

W roku 1989 na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski został powołany Andrzej Strejlau. Prowadził drużynę ponad cztery lata. Niestety w tym czasie nie udał nam się awansować na żadną imprezę rangi mistrzowskiej. Ale mieliśmy olbrzymi sukces, który przyszedł w 1992. Reprezentacja młodzieżowa pod wodzą Janusza Wójcika zdobyła srebrny medal na XXV igrzyskach w Barcelonie.

Problem polegał jednak na tym, że nasza drużyna olimpijska była finansowana z pieniędzy Funduszu Olimpijskiego, a nie z pieniędzy PZPN. Dzięki temu miała profesjonalne warunki do kreowania wyników. A takich nie miała pierwsza reprezentacja. Wójcik, zdaniem większości zazdrosnych działaczy, zbyt ostentacyjnie fetował swój sukces.

Podjęta decyzja zaskoczyła opinię publiczną i kibiców w naszym kraju

Całą piłkarska Polska mówiła tylko o jednym. Odchodzącego Strejlaua musi zastąpić Wójcik. To wydawało się oczywiste. Ale jak się okazało nie dla wszystkich. Zupełnie inaczej otaczający świat postrzegali pracownicy centrali naszego futbolu.

„W 1993 roku, po odejściu Strejlaua i Ćmikiewicza, PZPN wybierał nowego szkoleniowca. Mówiło się o czterech poważnych kandydatach: Grzegorzu Lacie, Władysławie Stachurskim, Henryku Apostelu i znowu o mnie. Ja naraziłem się wierchuszce PZPN w Barcelonie. Karty więc były rozdane. Trenerem musiał zostać Apostel” - wspominał Wójcik w swojej książce „Jego biało czerwoni”.

REKLAMA

I rzeczywiście selekcjonerem reprezentacji Polski został Pan Henryk. Miał on niezbyt okazałe osiągnięcia w polskiej piłce klubowej. W latach 1992 oraz 1993 zdobył dwukrotnie tytuł mistrza naszego kraju z Lechem Poznań. Z tym, że drugi tytuł wygrał dzięki decyzji działaczy o zdyskwalifikowaniu Legii Warszawa i ŁKS Łódź w ostatniej kolejce ligowej. Ten precedens znany jest jako „niedziela cudów”.

Ówczesny sekretarz generalny PZPN Michał Listkiewicz tłumaczył powołanie nowego selekcjonera w następujący sposób:

„Kazimierz Górski miał niepodważalny autorytet, nikt nie chciał mu się sprzeciwiać. Panowie pałali do siebie sympatią, łączyły ich choćby korzenie lwowskie”. Tłumaczenie to nie spotkało się ze zrozumieniem opinii publicznej, ale decyzja działaczy już zapadła.

REKLAMA

Rozpoczęło się budowanie nowej reprezentacji

Drużyna narodowa została oparta na zawodnikach, którzy odnieśli sukces na igrzyskach w Barcelonie. Rozpoczął się żmudny proces przygotowywania zespołu do eliminacji mistrzostw Europy. Miały się one odbyć w 1996 roku w Anglii.

„Ta kadra była uwielbiana przez piłkarzy. Przyjeżdżałem na zgrupowania różnych selekcjonerów i nie pamiętam takiej sympatii do zgrupowań, do przebywania ze sobą w grupie, do spotykania się” - wspominał po latach Tomasz Łapiński, jeden z podstawowych graczy teamu Apostela.

Wojciech Kowalczyk w swojej książce „Kowal. Prawdziwa historia” opisał to w ten sposób:
„Trener Apostel nigdy nie należało do specjalnie rygorystycznych. Może też wyznawał naszą zasadę, że kto się dobrze nie pobawi, ten dobrze nie zagra?”.

REKLAMA

Niestety jak się okazało, nie przełożyła się ona wyniki sportowe. Pierwszy mecz eliminacji przegraliśmy ze słabiutkim Izraelem 1:2.

„Powiedziałem, że mam dość takich meczów, dość takiej gry i braku zaangażowania reprezentantów Polski. Powiedziałem na antenie, że takich meczów komentować nie chcę” - bardzo rozgoryczony po tym spotkaniu był Dariusz Szpakowski, komentator TVP.

Był moment, w którym wydawało się, że karta się odwróci. W czerwcu 1995 pokonaliśmy, po jedynym dobrym meczu tych eliminacji, 5:0 Słowację. Później zremisowaliśmy 1:1 z Francją. I na tym się skończyła dobra passa.

Przygoda Apostela z reprezentacją zakończyła się po „aferze Koseckiego”

11 października tego samego roku graliśmy ze Słowacją w Bratysławie. Zwycięstwo w tym spotkaniu i pokonanie w ostatnim meczu Azerbejdżanu dawało jeszcze teoretyczną szansę awansu.

REKLAMA

„Nic nam się nie układało. Właściwie każdy, nawet najdrobniejszy szczegół wypadał tak, że czuliśmy jeszcze większą niemoc” - wspominał Łapiński w Telewizji Polskiej.

Do 63 minuty był remis 1:1. W tym momencie Apostel postanowił dokonać zmiany. Z boiska miął zejść Roman Kosecki. Atmosfera ze zgrupowań ewidentnie przeniosła się na boisko. Zawodnik był oburzony taka decyzją trenera. Postanowił zaprotestować.

Długo nie chciał zejść z boiska, a na domiar złego ściągnął reprezentacyjną koszulkę i położył ją na ziemię. Sędzia pokazał mu żółtą kartkę. Była to druga taka kara i tym samym piłkarz został wyrzucony z boiska. Tego było jeszcze mało. Piotr Świerczewski przy jednym ze stałych fragmentów gry został ukarany żółtym kartonikiem. Po otrzymaniu upomnienia zaczął złośliwie bić brawo sędziemu. I wyleciał z boiska, bo dostał, od razu, drugie upomnienie. Za brak szacunku dla arbitra. Potem się wszystko posypało. Przegraliśmy po jednym z najgorszych spotkań w historii 1:4.

REKLAMA

„Wiem, co mam zrobić, podać się do dymisji” - Apostel grzmiał po meczu podczas konferencji prasowej emitowanej przez TVP.

W ostatnim meczu eliminacji zremisowaliśmy 0:0 z Azerbejdżanem. Selekcjoner, zgodnie z zapowiedzią zrezygnował z pełnionej funkcji. Zastąpił go Władysław Stachurski.

Henryk Apostel 29 stycznia tego roku kończy 80 lat

Do roku 1999 prowadził jeszcze kilka klubów w Polsce, ale bez sukcesu. Po zakończeniu kariery został członkiem prezydium PZPN. Później pełnił funkcje wiceprezesa do spraw szkoleniowych. Jako, wydawałoby się, doświadczony szkoleniowiec, zawsze służył radą selekcjonerom Polski.

W roku 2000, po przegranym meczu reprezentacji młodzieżowej U21, w Opocznie z Białorusią 0:4 domagał się natychmiastowego jej rozwiązania. Na szczęście to nie nastąpiło. Drużyna prowadzona przez Lesława Ćmikiewicza wyszła z drugiego miejsca w grupie do dalszych rozgrywek. Dwa lata później sformułował następująca krytyczną uwagę na zakończenie kadencji Jerzego Engela. Dotyczyła strategii selekcjonera na mistrzostwach świata w Korei Południowej.

REKLAMA

„Był czas na to, by trener odwołał to, co mówił o selekcji. Powinien powiedzieć, że pojadą najlepsi, a nie ci, co wywalczyli awans” - wypowiedział się Apostel na sport.pl. Tym razem konflikt zakończył się zwolnieniem Engela. Pan Henryk kilka lat później przeszedł na zasłużoną emeryturę.

AK

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej