Sławomir Drabik obchodzi 55 urodziny
Sławomir Drabik to wspaniały żużlowiec, mistrz świata w drużynie razem z Tomaszem Gollobem i Piotrem Protasiewiczem. Bardzo barwna postać. Słynie z niekonwencjonalnego podejścia do sportu.
2021-02-06, 05:00
- W sercu Drabika zawsze jest i będzie Włókniarz Częstochowa
- Z przyczyn nie związanych ze sportem, musiał na rok przerwać swoją karierę. Wyszło mu to na dobre
- Wraz z kolegami z reprezentacji wywalczył dla Polski tytuł mistrza świata
- To jeden z najbardziej pogodnych sportowców w naszym kraju
Włókniarz Częstochowa
Sławomir Drabik karierę na żużlu rozpoczął w wieku 18 lat. Jest wychowankiem Włókniarza Częstochowa. Tak zwanych Lwów. Z krótkimi przerwami startował w tym klubie aż do 2009 roku. Z racji swojego podejścia do obowiązków, a także wyjątkowego swobodnego zachowania, był uwielbiany przez kibiców zielono białych. Tryskał humorem, wypowiadał się w zabawny sposób. Niestety ten styl nie zawsze podobał się działaczom.
„Żałuję tylko tego, jak potraktował mnie, po tym, gdy wróciłem już na dobre, prezes. To było grubo nie w porządku. Czuję wstręt, ale nie do klubu, a do tego działacza (…) Chciałem zakończyć karierę we Włókniarzu, liczyłem że zostanę potraktowany normalnie, a stało się inaczej. Facet nie miał pomysłu, jak ogarnąć temat, dla Drabika zabrakło monety. Poszedłem więc do Rybnika i to był mój koniec” - w ten sposób wypowiedział się na temat ówczesnego prezesa klubu z Częstochowy, Mariana Maślanki, w rozmowie z czestochowa.sport.pl
Pierwsze zwycięstwa
Sukcesy zaczął osiągać już dwa lata po rozpoczęciu kariery. Zdobył brązowy medal młodzieżowych mistrzostw Polski. W wieku 25 lat wywalczył pierwszy tytuł indywidualnego championa naszego kraju, w kategorii seniorów. Rok później wystąpił, jako jedyny polski reprezentant, na indywidualnych mistrzostwach świata zorganizowanych we Wrocławiu. W stawce szesnastu żużlowców zajął dziesiąte miejsce, osiągając w pięciu biegach 6 punktów.
Swobodne podejście do otaczającego świata dało znać o sobie
W roku 1995 Drabik stracił prawo jazdy za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu.
REKLAMA
„Sportowiec powinien być wzorem dla młodzieży” - taka argumentacja towarzyszyła prokuraturze przy wystąpieniu o najwyższy wymiar kary. I taki otrzymał Drabik. Rok bez możliwości prowadzenia pojazdów mechanicznych. W tamtych czasach taki wyrok był równoznaczny z utratą licencji żużlowej. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Najlepszy okres w karierze
Rok przerwy, w ściganiu, wpłynął wyjątkowo dobrze na Drabika. 15 sierpnia 1996 odbyły się indywidualne mistrzostwa Polski. Musiał się zmierzyć z obrońcą tytułu Gollobem. W dodatku Pan Tomasz od czterech lat dzierżył prymat w naszym kraju. To było niesamowicie trudne zadanie. Ale Drabik był klasą sam dla siebie. Bez żadnego problemu wygrał wszystkie biegi zdobywając maksimum punktów. Po zawodach wspominał, że bardzo w zwycięstwie pomogli mu fani Włókniarza.
„Kibice z Częstochowy rządzili. Nie ukrywam, że ciarki po plecach mnie przeszły na prezentacji. To daje kopa, na pewno. Chyba, że ktoś inaczej do tego podchodzi, mniej emocjonalnie, ma inny charakter czy nie wiem, stopery w uszach” - w charakterystyczny dla siebie sposób podziękował za doping kibicom, w rozmowie z Mateuszem Makuchem na sportowefakty.wp.pl.
Wraz ze swoim ukochanym klubem zdobył w październiku tego samego roku, tytuł drużynowego mistrza Polski. Sezon zasadniczy zakończyli na trzecim miejscu, ze stratą 2 punktów do lidera Apatora Toruń. I właśnie z tym zespołem rozstrzygnęli walkę o tytuł w systemie play-off. Pierwszy mecz odbył się w Częstochowie. Po bardzo wyrównanej walce gospodarze zakończyli go wynikiem 50:40.
REKLAMA
"Aby realnie myśleć o mistrzostwie, trzeba było wygrać różnicą 15-20 punktów. 10 to trochę mało" - zaraz po spotkaniu wypowiedział się trener Lwów, Marek Cieślak, na czestochowa.um.gov.pl.
W rewanżu w Toruniu gospodarze nie wytrzymali presji. Praktycznie cały czas na prowadzeniu był Włókniarz. Dopiero w samej końcówce zawodnicy z miasta pierników wyszli na prowadzenie. Mecz zakończył się wynikiem 46:44 dla Apatora. Dzięki temu, że w pierwszym meczu klub z Częstochowy wygrał różnicą 10 punktów, to on został mistrzem Polski.
"Najszczęśliwsza porażka" tak skwitowała ten sukces prasa w mieście gdzie znajduje się Jasna Góra.
Najważniejszy tytuł Drabika
We wrześniu tego samego roku Polska wystąpiła w drużynowych mistrzostwach świata. W eliminacjach nasza drużyna jechała w składzie; Gollob, Protasiewicz oraz Rafał Dobrucki. Jednak po olbrzymim sukcesie na czempionacie Polski, tego ostatniego, zastąpił w finale, właśnie Pan Sławomir. Okazało się to strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Finały miały dramatyczny przebieg. W drugim biegu przeciwko Wielkiej Brytanii wygrał Gollob ale Protasiewicz miał upadek. To go wyeliminowało z dalszych startów. W jego miejsce wszedł Drabik. We wszystkich startach, poza rywalizacją z Niemcami, Gollob i Drabik wygrali wyścigi. To zapewniło Polsce złoty medal. Ostatni taki sukces miał miejsce 27 lat wcześniej.
REKLAMA
„Wyniki DMŚ 96 pozostaną w annałach speedwaya. Pozostaną też w nich nazwiska dzielnych polskich zawodników, którzy godnie reprezentowali swój kraj i ofiarowali mu najwyższy, sportowy tytuł. Dziękujemy!” - tak entuzjastycznie ocenił ten sukces Władysław Pietrzak, członek Polskiego Związku Motorowego, w Tygodniku Żużlowym.
W późniejszych latach Drabik ścigał się poza granicami Polski. Występował w ligach szwedzkiej, czeskiej i niemieckiej. Karierę zakończył w 2011 roku.
Sławomir Drabik uchodzi za jednego z najsympatyczniejszych żużlowców w naszym kraju. Kiedyś dziennikarze zapytali go jak pracują jego nowe silniki. Odpowiedział zgodnie z prawdą.
„Brum brrrr brum brum”.
REKLAMA
„To była fajna przygoda. Wiadomo, że czasy mieliśmy kiedyś inne. Wiadomo też, że dziś coś bym przerobił, coś przemiksował. Nie zawsze się wygrywało, ale porażki w sporcie też nie są wcale niczym złym. Bo uczą. Tak, żużel był dla mnie przygodą i na nic bym jej nie zamienił” ocenił swoją karierę w rozmowie z Wojciechem Koerberem na po-bandzie.com.pl.
Wszystkiego dobrego panie Sławomirze.
AK
REKLAMA
REKLAMA