55 lat temu urodził się Enzo Scifo, "Kieszonkowy Maradona”

19 lutego 1966 roku urodził się Enzo Scifo. Jeden z najlepszych piłkarzy w historii Belgii. Uczestniczył w czterech mistrzostwach świata.   

2021-02-19, 05:00

55 lat temu urodził się Enzo Scifo, "Kieszonkowy Maradona”
zdjęcie ilustracyjne. Foto: A_Lesik / Shutterstock, Inc.
  • Diego Maradona był jego idolem
  • Enzo jest Włochem urodzonym w Belgii. Wybrał swoją drugą ojczyznę i jej barwy reprezentował w rozgrywkach reprezentacji narodowych
  • Aż czterokrotnie brał udział w mundialach
  • Uważa siebie za piłkarza spełnionego

 

Miniaturowy Maradona

Diego Armando Maradona na światowych arenach zadebiutował w roku 1977. Enzo miał wtedy 11 lat. Był już świadomym kibicem. Co więcej od czterech lat trenował swoją ulubiona dyscyplinę. Zauroczył się grą Argentyńczyka. Chciał grać tak jak on. I większość specjalistów od futbolu porównywała jego styl gry, kiedy już występował na seniorskich boiskach, właśnie do zawodnika z Południowej Ameryki. Z racji wzrostu - 178 centymetrów - przylgnął do niego przydomek „Kieszonkowy Maradona”.

Tak opisywał swoje zauroczenie idolem, w rozmowie z Philippem Lacourtem na dhnet.be:

„Diego Maradona! Wyobraź sobie, że mój pierwszy mecz dla Anderlechtu był przeciwko Barcelonie z Maradoną jako główną gwiazdą. Maradona, był wtedy moim idolem, dzięki jego wyjątkowym technicznym uzdolnieniom, każdy jego występ nabierał walorów wielkiego spektaklu”.

W czasie swojej kariery spotykał się z Argentyńczykiem wielokrotnie. Najbardziej dramatycznie zakończył się półfinał mistrzostw świata w Meksyku w 1986 roku. Belgia przegrała z Argentyną 0:2. Obie bramki strzelił nie kto inny tylko sam król Diego.

REKLAMA

19 lutego 1966 roku, Vincenzo Enzo Scifo przyszedł na świat. W Belgii, ale we włoskiej rodzinie

„Vincenzo to imię mojego dziadka. Ja noszę w moim dowodzie osobistym, ale zawsze nazywałem się Enzo” - wspominał  w jednym z wywiadów.

Jego rodzice pochodzili z sycylijskiej Aragony. Musieli wyemigrować z południa Europy w poszukiwaniu pracy. Zamieszkali w Belgii w miejscowości La Louviere. Tata zatrudnił się w miejscowej kopalni węgla kamiennego.

„Wkrótce zdałem sobie sprawę, że gra w piłkę nożną jest jedynym talentem jaki miałem, który dawał mi szanse na lepsze życie niż życie mojego ojca. Widziałem go, jak co noc wracał z kopalni i opowiadał nam o swoim dniu w pracy, która wydawała się piekłem. Błoto, brud, niebezpieczeństwo i kopanie na kolanach, z dala od słońca i nieba”  - opisał Enzo motywację, jaka towarzyszyła mu w początkach kariery piłkarskiej, na retrofutbol.pl.

Ojciec widząc jego postępy postanowił go zapisać na treningi piłki nożnej. Niestety mały Scifo miał dopiero siedem lat, a do akademii przyjmowano o rok starszych. Był jednak na tyle dobry, że w porozumieniu z władzami klubu „ulepszono” jego metrykę. Po roku tę sytuację skorygowano. Enzo grał dalej. Osoby biorące udział w „przekręcie” zostały ukarane grzywną.

REKLAMA

Debiut w profesjonalnym futbolu

Był wybijającym się talentem. Parol na niego zagiął najsławniejszy klub belgijski, Anderlecht Bruksela. Przeszedł do niego mając 17 lat.

„Przychodzi niezwykły mały nastolatek. Nazywa się Enzo Scifo i chociaż nie jest dużo większy niż źdźbło trawy, ma wielki naturalny talent ” - wspominał kapitan zespołu ze stolicy Belgii, Joseph Jurion, na beyondthelastman.com.

Praktycznie od razu został wcielony do pierwszego zespołu. 10 sierpnia 1983 roku Vicenzo zadebiutował w drużynie seniorów. Był to wymarzony start do wielkiej kariery. Na stadionie przy Theo Verbeecklaan 2, Anderlecht podejmował wielką Barcelonę. Z Maradoną, idolem Scifo, w składzie. Mecz zakończył się remisem 1:1. W późniejszych latach Enzo trzykrotnie zdobył mistrzostwo Belgii. Po czterech sezonach spróbował swoich sił w kraju przodków. Został piłkarzem Interu Mediolan. Nie spełnił oczekiwań. Po roku przeniósł się do Francji. Występował w Bordeaux, Auxerre i Monaco. W 1997 wrócił do Anderlechtu. Klubową karierę zakończył w 2011 w Royal Charleroi.

Brylował w reprezentacji narodowej

W drużynie narodowej zadebiutował w 1984 roku. Na mistrzostwach Starego Kontynentu we Francji. Zagrał przeciwko Jugosławii. Mecz zakończył się zwycięstwem 2:0. Niestety z czempionatu odpadli po meczach grupowych. Największy sukces przyszedł dwa lata później. Na XIII mistrzostwach świata w Meksyku. Zajęli czwarte miejsce, przegrywając w meczu o brąz, po dogrywce, z Francją 2:4. W 1/8 mundialu, według Międzynarodowej Federacji Historyków i Statystyków Futbolu, rozegrali jedno z najlepszych spotkań w historii piłki nożnej. Wygrali w doliczonym czasie gry 4:3 z drużyną ZSRR.

REKLAMA

Tak opisał swoje emocje towarzyszące grze na mundialach na fifa.com:

„Pamiętam, że jako młodzieniec oglądałem Mistrzostwa Świata i jak każdy inny początkujący piłkarz, miałem ambicję zagrać w jednym z nich. Wtedy obiecałem sobie. Gdybym miał szansę zagrać w Mistrzostwach Świata, wykorzystałbym to najlepiej. Stałbym twardo na ziemi i pozostałbym pokorny, ale przede wszystkim wykorzystywałbym okazję. Zanim moja kariera dobiegła końca, grałem w czterech różnych pucharach świata. Miałem szczęście”.

Na następnych trzech nie osiągnęli znaczących sukcesów. Dwa razy odpadali w 1/8 finału, a raz nie wyszli z grupy. Niemniej Enzo jako jedyny w historii reprezentant Belgii, wystąpił w 17 spotkaniach na mundialach. Zdobył w nich 3 bramki.

Scifo takimi słowami podsumował swoją karierę na retrofutbol.pl:

REKLAMA

„Gdybym mógł cofnąć czas i ponownie dokonać wyboru, zrobiłbym to samo. Arsene Wenger powiedział kiedyś, że każdy gracz musi przejść kryzys w swojej karierze, aby nauczyć się radzić sobie z rozczarowaniami (…) Ja niczego nie żałuję”


 AK

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej