Mistrz bez szczęścia na igrzyskach. 45 lat od złota Józefa Łuszczka na mistrzostwach świata

45 lat temu, podczas mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w Lahti Józef Łuszczek zdobył złoty medal w biegu na 15 km i brązowy medal na dystansie 30 km. Był pierwszym Polakiem, który został mistrzem świata w biegach narciarskich.

2021-02-22, 05:00

Mistrz bez szczęścia na igrzyskach. 45 lat od złota Józefa Łuszczka na mistrzostwach świata
Lahti . Foto: Shutterstock.com/Marina Vassileva
  • Łuszczek ścigał się w trudnych czasach. Praktycznie sam musiał się o wszystko troszczyć
  • Pomocną dłoń wyciągnął do niego trener brązowego medalisty świata, Jana Staszela, Edward Budny
  • Pan Józef został mistrzem globu w roku 1978, na zawodach w fińskim Lahti
  • Później nie osiągał już wielkich sukcesów

W tamtych czasach mistrzami zostawały samorodne talenty

Józef Łuszczek pochodzi z malutkiej wioski Ząb. Leży ona niedaleko Zakopanego w Tatrach. Co ciekawe, pochodzi z niej także zdobywca największych światowych trofeów w skokach narciarskich Kamil Stoch. A także inny znany skoczek Stanisław Bobak. Łuszczek od zawsze ze wszystkim sam sobie radził. Musiał zadbać o sprzęt, także o jego przygotowanie do startów. Czasami trener klubowy służył pomocą. W tamtych czasach sportowcy z różnych krajów pomagali sobie nawzajem. Nie było innego wyjścia.

Tak wspominał pan Jozef swoje początki, i dosyć ciekawe zasady międzynarodowej współpracy, na sportowy24.pl:

„Sprawdzałem, czy trener dobrze posmarował narty, zarazem robiąc sobie rozgrzewkę (…) W Holmenkollen na dystans 50 km składały się tylko dwie pętle po 25 km. Jak miał mi trener napoje podawać? No to dogadaliśmy się z Rosjanami. Dał im termos, były w nim płatki owsiane z glukozą i czarnymi jagodami. Ruskie mieli mi podawać na trasie, ale jak wygrywałem z nimi, to udawali, że mnie nie widzą”.

REKLAMA

Władze sportowe uznały, że jest za słaby na wyjazd, w 1976, na olimpiadę

XII zimowe igrzyska odbyły się w austriackim Innsbrucku. Decydenci uznali, że 21 latek nie jest jeszcze gotowy. Rok później udowodnił im, jak bardzo się mylili. Wyjechał na Spartakiadę Armii Zaprzyjaźnionych do Liberca w Czechosłowacji. I tam rozprawił się ze złotymi medalistami olimpijskimi z Austrii. Rosjanami Siergiejem Sawieljewem i Nikołajem Bażunowem. Bezapelacyjnie wygrał biegi na 15 i 30 kilometrów.

Współpraca z jednym z najlepszych, w tamtym czasie, polskich trenerów dała efekty

Tak szkoleniowiec, Edward Budny, wspominał Łuszczka w wywiadzie udzielonym TVP Sport:

REKLAMA

„To był genialny zawodnik. Kolejny talent w mojej grupie. W 1974 roku Jasiek Staszel na MŚ w Falun w biegu na 30 km zdobył brązowy medal. Nawet nie pomyślałem wtedy, że w niedługim czasie będą kolejne, w tym pierwszy polski złoty medal w biegach narciarskich”.

W 1978 roku wspólnie wyjechali na mistrzostwa świata do fińskiego Lahti. Po sukcesach na Spartakiadzie Polak był uważany za faworyta. Rosjanie wcale nie chcieli dawać za wygraną. Ich duma została mocno nadszarpnięta. Okazali to w biegu na 30 kilometrów, który odbył się 20 lutego. Zawody wygrał Sawieljew przed Nikołajem Zimiatowem. Łuszczek wywalczył brązowy medal. Zaraz po finiszu pośpieszył, aby pogratulować Sowietom. A oni zbyli go w brzydki sposób. Od niechcenia rzucili „eto normalno”, co zabrzmiało jako „przecież to oczywiste”.

22 luty, 43 lata temu. Wyścig na dystansie 15 kilometrów

Podobno w nocy przed startem przyśniło się Łuszczkowi, ze stoi na najwyższym stopniu podium i grają mu „Mazurka Dąbrowskiego”. Jak się okazało, sen był proroczy.

REKLAMA

Tak wspominał Polak początek biegu:

„Ruszałem pół minuty przed Matti Pitkanenem. Był okres, kiedy zacząłem o czymś myśleć i zapomniałem o biegnięciu. Zwolniłem tempo. Zobaczyłem w pewnym momencie, że nie widzę Fina i przyspieszyłem”.

Ruszył do przodu. Na dziesiątym kilometrze miał jeszcze stratę piętnastu sekund do lidera. Dzięki piorunującemu finiszowi, na mecie miał ponad dwie sekundy przewagi nad drugim zawodnikiem. Był nim Rosjanin Jewgienij Bielajew. Trzeci na finiszu był reprezentant gospodarzy Juha Mieto.

„Pamiętam, jakby to dzisiaj było (…) zakręt był ostry tam przed stadionem, trzeba było tam prawie do zera wyhamować. Teraz go trochę zmienili, bo tam nie dało się inaczej. Wcześniej dominował przede wszystkim Związek Radziecki. Rosjanie byli najsilniejsi na świecie. No i Finowie z Juha Mieto. Mnie się udało wygrać”, tak pan Józef podsumował swoje wielkie osiągnięcie na rmf24.pl.

REKLAMA

Nie omieszkał się także zrewanżować Rosjaninowi Bielajewowi. Podszedł on złożyć Polakowi gratulacje. I spotkał się z sympatycznym „eto normalno”. Tak nasz biegacz odwdzięczył się kolegom ze Związku Radzieckiego.

Polscy kibice uhonorowali Łuszczka, wybierając go w plebiscycie Przeglądu Sportowego na sportowca roku 1978.

Później już nie odnosił znaczących sukcesów

Dwa lata po mistrzostwach, pojechał jako faworyt na XIII zimowe igrzyska do amerykańskiego Lake Placid. Medalu jednak nie zdobył. Najlepsze miejsce, jakie wywalczył to była piąta pozycja w biegu na 30 kilometrów. Cztery lata później było zdecydowanie gorzej. Zajął 36. pozycję, na 15 kilometrów. W pozostałych wyścigach uplasował się na 41.

REKLAMA

Z powodów niezwiązanych ze sportem zawiesił karierę na kilka lat. W roku 1987 wystartował w mistrzostwach Polski. Stało się to za namową jego pierwszego trenera Antoniego Marmola. Wygrał wszystkie trzy dystanse. Przekazał Marmolowi złoty krążek za zwycięstwo w biegu na 50 kilometrów i oświadczył, ze definitywnie kończy karierę.

„Czekam na następcę i czekam już czterdzieści lat, ale nie wiem czy się doczekam. Czekałem też na Justynę, bo to też biegi, tylko w kategorii kobiecej, ale mężczyzna to nie tak prędko. Ja się już nie doczekam” mówił kilka lat temu Łuszczek w wywiadzie na rmf24.fm.

AK

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej