Problemy Niemiec z rozliczaniem nazistów. "Było niewiele woli politycznej, żeby ścigać zbrodniarzy"

- Nieukaranie nazistowskich zbrodniarzy i kolaborantów to problem światowy. Część krajów miała więcej woli politycznej niż np. Niemcy, żeby ich ścigać i karać - stwierdził dyrektor biura Centrum im. Szymona Wiesenthala (SWC) w Jerozolimie dr Efraim Zuroff pytany, dlaczego procesy niemieckich zbrodniarzy w RFN ciągną się latami.

2021-03-03, 08:16

Problemy Niemiec z rozliczaniem nazistów. "Było niewiele woli politycznej, żeby ścigać zbrodniarzy"
Historyczna brama b. niemieckiego obozu zagłady Auschwitz. Foto: Shutterstock/BONDART PHOTOGRAPHY

- Zakres Holokaustu i zbrodni dokonanych przez nazistowskie Niemcy i ich sojuszników był tak ogromny, że nie ma możliwości doprowadzenia do doskonałej sprawiedliwości. Taka jest po prostu rzeczywistość. To prawda nie tylko dotycząca Holokaustu i II wojny światowej, ale również innych tragedii - wymierzenie doskonałej sprawiedliwości jest niemożliwe - uważa szef biura SWC w Jerozolimie, które ułatwia ściganie zbrodniarzy nazistowskich i kolaborantów.

Powiązany Artykuł

II wojna światowa: rekonstrukcja wydarzeń 1200 free
Zmarli dwaj ostatni naziści skazani zaocznie za zbrodnie we Włoszech. Całe życie spędzili na wolności

- Ale nie ma wątpliwości, że setki tysięcy osób, które były zaangażowane w zbrodnie przeciwko niewinnym cywilom podczas II wojny światowej, głównie Żydom, ale nie tylko - Polakom, homoseksualistom, komunistom, Świadkom Jehowy, umysłowo chorym, niepełnosprawnym fizycznie, wszystkim ofiarom III Rzeszy - nie zostały ukarane. I to jest problem światowy - podkreśla historyk Holokaustu.

"Niewiele woli politycznej"

Dodaje, że ludzie, którzy popełnili te zbrodnie, mieszkają "w Europie, część z nich uciekła do Ameryki Południowej, część - na Bliski Wschód, do Syrii i Egiptu, a część, aż trudno uwierzyć, do krajów, które walczyły przeciwko Hitlerowi: USA, Kanady, Australii, Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii i innych".

- Ale najważniejsza kwestia dotyczy woli politycznej - podkreśla historyk. - Czy było wystarczająco dużo woli politycznej w tych krajach, żeby doprowadzić większość nazistów przed oblicze wymiaru sprawiedliwości? Odpowiedź jest inna w każdym kraju, część krajów miała więcej tej woli od innych - wskazuje ekspert, pytany o opieszałość w ściganiu niemieckich zbrodniarzy.

REKLAMA

Według Zuroffa "w Niemczech przez wiele lat sytuacja była absolutnie straszna", jeśli chodzi o ściganie zbrodniarzy wojennych. - Było do tego bardzo niewiele woli politycznej - ocenia.

- Pierwszy duży proces w Niemczech to proces Einsatzkommando w Ulm w 1958 r., a następnie proces frankfurcki (drugi proces oświęcimski - postępowanie karne członków załogi obozu Auschwitz-Birkenau, które toczyło się od grudnia 1963 r. do sierpnia 1965 r.). Do roku 1985 było 200 tys. śledztw, przy czym 120 tys. aktów oskarżenia, ale ostatecznie mniej niż 7 tys. osób skazano i ukarano. Więc można stwierdzić, że było niewiele woli politycznej, żeby ścigać zbrodniarzy wojennych. A obecnie Niemcy są w zasadzie jedynym krajem, gdzie procesy się odbywają - wskazuje dyrektor biura SWC w Jerozolimie.

"Nikt nie wyraził skruchy"

Dr Zuroff, który od ponad 40 lat zajmuje się pomaganiem w ściganiu nazistowskich zbrodniarzy wojennych pisał w zeszłym tygodniu na łamach "The Irish Times", że "upływ czasu w żaden sposób nie umniejsza winy sprawców. Gdyby ścigano ich natychmiast po popełnieniu zbrodni, byłoby to naturalne, ale fakt, że przez dziesiątki lat (z jakiegokolwiek powodu) wymykali się wymiarowi sprawiedliwości, w żaden sposób nie zmniejsza ich winy - zaznacza. - Starość nie powinna stanowić ochrony dla tych, którzy popełnili tak ohydne zbrodnie - uważa historyk.

Powiązany Artykuł

Auschwitz free obóz koncentracyjny shutt-1200.jpg
"Nigdy nie przestaniemy ścigać tych, którzy prześladują innych". Strażnik w obozie koncentracyjnym wydany RFN

Międzynarodowy Komitet Oświęcimski skierował pod adresem wymiaru sprawiedliwości RFN zarzut, że od dziesięcioleci nie ściga nazistowskich zbrodniarzy. W zeszłym tygodniu wiceprzewodniczący Komitetu Christoph Heubner powiedział portalowi grupy medialnej Funke, że "świadomość, iż oprawcy z obozów byli w stanie w większości żyć bez problemów i bez konieczności rozliczania się ze swoich zbrodni w niemieckim sądzie, obciążała ocalałych przez całe życie". - Fakt, że sprawców pociąga się do odpowiedzialności dopiero teraz, jest porażką i zaniedbaniem niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, które trwa od dziesięcioleci - podkreślił Heubner.

REKLAMA

Dr Efraim Zuroff doprowadził do ujęcia w Argentynie i postawienia przed wymiarem sprawiedliwości komendanta obozu koncentracyjnego (założonego przez pronazistowskich ustaszów) w Jasenovacu, Dinko Szakicia. Autor wydanych po polsku książek "Łowca nazistów" i "Nasi".

Jak podkreśla historyk, we wszystkich sprawach, w których pomagał przy ściganiu sprawców, "nie było ani jednego oskarżonego, który z własnej woli wyraziłby żal lub skruchę".

W trakcie II wojny światowej Niemcy zabili 6 mln polskich obywateli, w tym 3 miliony polskich Żydów.

jp

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej