Atak w biurze PiS: zginęła jedna osoba
Jedna z ofiar ataku w łódzkim biurze PiS zmarła w wyniku postrzału, druga została ugodzona nożem - przekazała policja.
2010-10-19, 13:32
Posłuchaj
W ataku w łódzkim biurze PiS zginął Marek Rosiak, mąż b. wiceprezydent Łodzi, asystent europosła PiS Janusz Wojciechowskiego; ranny został 39-letni asystent posła Jarosława Jagiełły, Paweł Kowalski.
62-letni zmarły Marek Rosiak odniósł rany postrzałowe. Drugi zaatakowany ma rany kłute i przebywa w szpitalu - poinformowała policja.
Napastnik to 62-letni mieszkaniec Częstochowy, niekarany. Kilka dni temu przyjechał do Łodzi, wynajął pokój w centrum miasta. Był uzbrojony w nóż, paralizator, gaz w pojemniku i broń palną - być może przerobioną z gazowej.
Policja wszczęła w tej sprawie śledztwo ws. zabójstwa i usiłowania zabójstwa.
REKLAMA
Odwaga strażnika
Jak powiedział portalowi polskieradio.pl rzecznik strazy miejskiej w Łodzi Radosław Kluska, do ataku doszło w centrum Łodzi – w biurze PiS w pasażu Schillera w pobliżu Piotrkowskiej. Tuż obok jest siedziba straży miejskiej. Interweniował strażnik miejski, który obezwładnił napastnika, potem przekazał go w ręce policji.
Świadek: 6-8 strzałów
Naoczny świadek ataku relacjonował, że padło kilka strzałów.
"Siedziałem w pokoju, nagle do sekretariatu, ktoś wszedł. Oddał sześć do ośmiu strzałów. Zrobiło się od razu wielkie zamieszanie" - powiedział obecny w biurze pracownik PiS.
"Antypisowskie okrzyki"
Świadek dodał, że wcześniej osoba ta - według relacji zgromadzonych przed biurem łodzian - nerwowo chodziła po pobliskim parku, a w biurze wznosiła antypisowskie okrzyki.
REKLAMA
Jak widać na nagraniu zamieszczonym na stronie "Ekspresu Ilustrowanego", mężczyzna podczas zatrzymania mówi, że "chciał zabić Kaczyńskiego", tylko miał "za krótką broń".
agkm,dp/polskieradio.pl, PAP
REKLAMA