Życie daje mu kopniaka
Jeszcze kilka lat temu był wielkim talentem i mistrzem Europy do lat 18. Rafał Grzelak kilka tygodni temu wrócił do Widzewa. Po raz 12 zmienił klub. W Łodzi chce wyjść na prostą.
2010-10-25, 13:15
W 1990 roku w ogłoszonym naborze do szkółki Widzewa, ośmioletni wówczas Grzelak zostaje zauważony - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".
Wybrano go z tłumu chłopców i gdyby nie ta jedna chwila jego życie pewnie potoczyło by się inaczej.
Może ktoś to przeczyta i pomyśli, że z bagna można się wydostać - opowiada na łamach "Przeglądu" Grzelak.
Życie nie oszczędziło piłkarza. Wraz z bratem i matką mieszkał, w oddalonych o kilkaset metrów od stadionu Widzewa, barakach.
REKLAMA
Miałem patologiczną rodzinę - opowiada Grzelak - mamie trochę się "przelewało", przez nią kiedyś wylądowałem w pewnym miejscu, ale nie chcę wchodzić w szczegóły - wspomina Grzelak.
Silne wspomnienia i urazy nie pozwalają mu na utrzymywanie kontaktów z matką. Jedyne co ich łączy to alimenty, które piłkarz musi płacić matce.
Poszła do sądu, zaczęła o nie walczyć i jej się udało - opowiada piłkarz.
Z ojcem, którego nie widział od kilku lat również nie utrzymuje kontaktów.
REKLAMA
Chciałem przedstawić mu swoją rodzinę, żonę i dziecko - czytamy w "Przeglądzie" - niestety tak się nie stało.
Z kolejną zmianą klubu wiązał duże nadzieje. W Widzewie miał odbudować formę i zacząć regularnie grać. Jak na razie mecze ogląda siedząc na ławce rezerwowych. W ostatnim meczu z Jagiellonią zagrał tylko jedną minutę. A miało być inaczej.
Karierę piłkarza można porównać do jego życia osobistego - czytamy w "Przeglądzie Sportowym". Wszędzie gdzie trafia spotyka się z problemami.
Mimo swoich piłkarskich i życiowych porażek Rafał Grzelak nadal ma nadzieję, że los będzie dla niego bardziej łaskawy.
REKLAMA
ah. Przegląd Sportowy
REKLAMA