5 lat temu zmarł Henryk Średnicki. Jedyny pięściarz, który znokautował Fidela Castro

Henryk Średnicki jedyny w historii Polski mistrz świata w boksie amatorskim. Największe sukcesy odniósł w kategorii muszej do 51 kilogramów. W swojej karierze znokautował … przywódcę Kuby "Comandante en Jefe” Fidela Castro. "Mimo to wypiliśmy razem piwko” - wspominał nasz mistrz.

2021-04-10, 05:00

5 lat temu zmarł Henryk Średnicki. Jedyny pięściarz, który znokautował Fidela Castro
Boks. Foto: Flickr/Aberro Creative

Wszędzie było go pełno

Henryk Średnicki przyszedł na świat w 1955 roku w Siemianowicach Śląskich. Był dzieckiem wątłym, ale za to los obdarzył go poczuciem własnej wartości i niespotykaną dawką energii. Rodzice uznali, że należy ją spożytkować w jak najlepszy sposób. Zapisali syna do sekcji atletycznej.

„Karierę zaczynałem od podnoszenia ciężarów. W wieku 14 lat, ważąc 40 kilogramów, podnosiłem 140 kg. Może i byłby ze mnie mistrz w tym sporcie. Na wycieczce rowerowej złamałem jednak rękę, mieli mi ją nawet amputować. I tak skończyłem z ciężarami” - wspominał Średnicki, pierwsze sportowe fascynacje, w Przeglądzie Sportowym. Na szczęście ręka bardzo szybko się zagoiła.

Jednak w dniu piętnastych urodzin na Henryka napadło pięciu wyrostków. Poturbowali także o cztery lata starszego brata. Henryk szybko dopadł napastników, których dosyć poważnie pobił. Tata natychmiast zareagował.

„Heniek nie jesteś łobuzem i nie będziesz się bił na ulicach. Zaprowadził mnie do hali gdzie trenowali bokserzy Górnika Siemianowice i zapisał do sekcji” - opowiadał Średnicki na sosnowiec.naszemiasto.pl.

REKLAMA

Już jako 19 latek zaczął odnosić pierwsze sukcesy

Zupełnie niespodziewanie, walcząc jeszcze w wadze papierowej do 48 kilogramów, został mistrzem Polski. To otworzyło mu drogę na same szczyty. Został powołany do reprezentacji Polski.

„Pojawił się pewnego dnia na obozie. Taki malutki. Wyglądał jak dziecko. A żona, z którą przyjechał, była jeszcze młodsza i już całkiem wyglądała jak dzieciaczek. W jego wypadku pozory myliły. Energia i temperament go rozsadzały. Cały czas musiał być czymś zajęty” - wspominał spotkanie ze Średnickim, kolega z drużyny, późniejszy mistrz olimpijski Jerzy Rybicki.

1974 rok - pierwsze mistrzostwa świata bokserów amatorów w stolicy Kuby, Hawanie 

Jechał po naukę. Chciał osiągnąć jak najlepszy rezultat. Jednak marzenia o medalu prysły już w pojedynku eliminacyjnym. Za sprawą bardzo nieczystego zagrania pięściarza z Rumunii. Widząc, że zdecydowanie przegrywa walkę, tuż przed jej zakończeniem, zaatakował Polaka głową. 

„Pojechałem na mistrzostwa świata. Tam walczyłem z Rumunem Cosmą. Wygrywałem, ale dwadzieścia sekund przed końcem pękł mi łuk brwiowy i sędzia odesłał mnie do narożnika” - opisywał Średnicki, ten nieprzyjemny incydent w Przeglądzie Sportowym.

REKLAMA

Walkę z trybun obserwował przywódca Kuby Fidel Castro. Owacją na stojąco podziękował Polakowi za jego wspaniałą walkę. Kubańczykowi bardzo się spodobał nasz mały, ale bardzo waleczny, rodak. Postanowił odwiedzić naszą reprezentację w czasie treningu. Akurat Polacy grali w koszykówkę. Fidel zdjął buty i przyłączył się do zabawy. Nagle, przywódca Kuby, padł na parkiet ścięty z nóg.

„My graliśmy w kosza, niczym w rugby, w pewnej chwili wyskoczyłem i… przewróciłem Fidela na parkiet. Mimo to wypiliśmy razem piwko” - wspominał Średnicki ten, w konsekwencji zabawny moment, w rozmowie z Arturem Gacem na polskatimes.pl.

Jedyny, w naszej historii, mistrz świata w boksie amatorskim. 1978

Pan Henryk walczył już w kategorii muszej do 51 kilogramów. Dwa boje eliminacyjne były jednostronnym popisem Polaka. Czechosłowak Wacław Hornak i Węgier Sandor Orban zostali odprawieni po 5:0. Takim samym wynikiem, zakończył się, półfinałowy pojedynek z Rosjaninem Aleksandrem Michajłowem. Ale w tej walce Średnicki musiał się wspiąć na szczyty swoich umiejętności. Bitwa była niezwykle ciężka. W finale spotkał się z Kubańczykiem Hectorem Ramirezem. Polak od samego początku mocno natarł na przeciwnika. I ta taktyka okazała się słuszna. Zawodnik z Karaibów nie wiedział jak się przeciwstawić takiemu huraganowemu atakowi. Dopiero w trzeciej rundzie nawiązał walkę. Ale było już za późno. Średnicki zwyciężył punktami sędziów 4:1. Zdobyliśmy pierwszy, i jak do tej pory jedyny, złoty medal mistrzostw świata w boksie amatorskim.

„Po wygranym finale dostałem brawa na stojąco, a gdy poszedłem świętować do pokoju, to obudziłem się dopiero w Warszawie. Za złoty medal otrzymałem sto dolarów. Żonie kupiłem buty, a dzieciom lalki. W Polsce dodali jeszcze 8000 złotych. Śmiałem się, że to zwrot kosztów podróży (…) Ale z pewnością ten złoty medal jest czymś wyjątkowym. Kto wie, kiedy Polak znów będzie mistrzem świata...” - opisywał swoje emocje po historycznym sukcesie.

REKLAMA

Niespełnione marzenia

Polak wystąpił na dwóch olimpiadach. W kanadyjskim Montrealu, 1976 i rosyjskiej Moskwie, 1980. Jednak nie odniósł na nich żadnego sukcesu.

„Gdyby Heniek zdobył medal olimpijski, zostałby najlepszym w historii polskim bokserem. Umiejętności miał fantastyczne. Był zawsze dla mnie mistrzem, uczyłem się od niego i podziwiałem jego sukcesy. Kiedy w 1978 roku w Belgradzie stawał na najwyższym stopniu podium mistrzostw świata, podczas jego walk ręce same składały się do oklasków. Był niesamowicie bojowym bokserem, dopadał swego rywala i zadawał ciosy dotąd, aż ten zwyczajnie nie mógł dalej walczyć” - powiedział Paweł Skrzecz, srebrny medalista w wadze półciężkiej z Moskwy, w rozmowie z dziennikarzami TVP Sport.

Średnicki w swojej bogatej karierze był sześciokrotnie mistrzem Polski. Dwukrotnie zdobył czempionat Europy. Wygrał trzykrotnie Turniej Feliksa Stamma. Ale nie tylko sportowe trofea były dla niego ważne.

„Czułem się też wybrańcem, bo w Ugandzie, gdzie byliśmy na zawodach, chodziłem pod rękę ze świętą. Matka Teresa z Kalkuty oprowadzała nas po szpitalu i w pewnym momencie złapała mnie pod rękę. Może dlatego to zrobiła, bo byłem jej wzrostu. To była pierwsza święta osoba, którą spotkałem w swoim życiu. Drugą był papież Jan Paweł II. Byłem w jego letniej rezydencji w „Castel Gandolfo” - opowiadał wzruszony na łamach Przeglądu Sportowego.

REKLAMA

Pod koniec życia walczył z poważną chorobą.

"Tata od dawna zmagał się z zaawansowaną cukrzycą, ostatnio do tego doszło zapalenie płuc. Dlatego trafił do szpitala" - opisała trudną sytuację Średnickiego jego córka.

Choroba go pokonała. Zmarł w Piotrkowie Trybunalskim 10 kwietnia 2016 roku

„To był jeden z najwybitniejszych polskich pięściarzy. Był mistrzem globu i dwukrotnie mistrzem Europy, sześć razy mistrzem Polski. Do kolekcji zabrakło mu krążka z igrzysk. Moim skromnym zdaniem mógłby stanąć na podium olimpijskim w Moskwie, gdyby startował w wyższej kategorii, niż zazwyczaj występował, tzn. koguciej” - wspominał Średnickiego, jego kolega z reprezentacji, Jerzy Rybicki w TVP Sport.


AK

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej